piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 5 - Zdrada

Rozdział 5

- Królowo... Panienka Erza do pani. - skłonił się żołnierz.
- Ona? ''Panienka"? - prychnęła kobieta - Ona jest tylko niewolnicą, która wykonuje rozkazy swojej królowej! Nie zwracaj się więc o niej jak o kimś ważnym!
- T-tak jest królowo...- skłonił się jeszcze bardziej. 
- Przepuście mnie!! Marnujecie mój czas!!! - przez dopiero co naprawione drzwi do sali tronowej wkroczyła Erza z szamotającą się blondynką. - Mam tą o którą prosiłaś. Spełniłam więc część mojej umowy! - rzuciła dwie bransolety przed tron, a z nich uformowały się dwa demony. - Teraz pora byś i ty spełniła swoją połowę! 
- Aspekta ! Podejdź no tu! - demonica z jak zawsze diabelskim uśmiechem podleciała do królowej. - Zdaj raport. - rozkazała spokojnie.
- Hahah! - zaśmiała się - Łatwiej nie mogło pójść moja pani! - skłoniła się teatralnie. - Ta dziewucha, która nie dorasta ci do pięt jest taka naiwna! - wzleciała do góry i dotknęła miejsca gdzie powinno być serce - Wypełniłyśmy rozkaz. - skłoniła się. - Znamy drogę do miejsca, z którego pochodziła ta blondynka. 
- Rozumiem. - uśmiechnęła się pod nosem w geście sukcesu. - Czyli ty Erzo nie będziesz mi już do niczego potrzebna. Wtrącić ją do lochu! Dzisiaj możecie robić z nią co chcecie! - mruknęła obojętnie. - Ale jutro... - przejechała palcem po szyi. 
- Ty ... Obiecałaś mi wolność jeśli ją przyniosę!!!! - wrzasnęła. 
- Czego ty chcesz?! - nieoczekiwany wybuch Lucy przypomniał królowej i innym o jej obecności. 
- Czego chcę? Oh... Głupia dziewucho... - zaśmiała się. - Kojarzysz pewnie legendę o Brillo i Tristezie? Oczywiście że tak! - parsknęła większym śmiechem. - Jestem jeźdźcem Tristezy! I mam miliony lat... Podobnie jak mój brat Lord Sombra, który po walce z tą cholerną smoczycą został poważnie ranny i musiałam go zahibernować. - syknęła. - Jesteś mi potrzebna bo wiesz kto jest jeźdźcem. - wstała. - Jeśli zabije jeźdźca i znajdę Brillo ... Do mojego braciszka powróci moc, którą zabrała mu ta przeklęta smoczyca! 
- Ty...jesteś nie normalna!!! - warknęła Lucy i kątem oka spojrzała na Erze.
- Powiedz kto jest jeźdźcem, a cię nie zabije. - podłożyła jej pod gardło sztylet. 
- Nigdy ... - syknęła. Po chwili na jej policzku znalazł się czerwony ślad, a głowa obróciła się o 90°. 
- Jesteś głupsza niż myślałam... - prychnęła. - Skoro nie szanujesz swojego życia.. To może będziesz szanować jej życie. - wskazała na Erze. Źrenice Lucy momentalnie się zmniejszyły. - Oderwijcie jej rękę. - żołnierze jak w transie zaczęli ciągnąć kończynę Erzy. Czedwonowłosa zawyła z bólu.
- Zostaw ją!!!! ZOSTAW!!! POWIEM! - pisnęła, a w oczach zebrały jej się łzy. - Jeśli ci powiem ... - stęknęła.- t-to zabijesz tę osobę, prawda?
- Oczywiście. - Styks spojrzała na nią z politowaniem. - Mów!
- T-to ... - w sali rozległ się wybuch,a drzwi do sali tronowej wyleciały z zawiasów. 
- Nosz cholera!! Dopiero co naprawili mi te drzwiiiiii!! - wrzasnęła. 
- Sory.. - wzruszył ramionami Natsu. - Erza!! Lucy!?! Wszystko okej?! - podbiegł do Erzy uderzając trzymających ją żołnierzy.
- Dzięki! - uśmiechnęła się do chłopaka.
- STRAŻE! - zdenerwowała się Styks. Z wszystkich możliwych zakamarków wybiegli uzbrojeni wojownicy.
- Gloria, Aspekta! Zajmijcie się nimi ... - syknęła mierząc Lucy wzrokiem. - Ale ona...ma zostać żywa. Jeszcze mi się przyda.
- Tak jest pani - skłoniły się i z przeraźliwym uśmiechem poleciały w stronę przyjaciół.
- Juvia, Wendy! - krzyknęła księżniczka widząc że pocisk jednego z demonów leci w ich stronę.
- Nie tak szybko! - przed Juvią stanął Gray odbijając atak mieczem.
- Dziękuję... - szępnęła zauroczona postawą chłopaka.
- Uważajcie na siebie. - odbiegł by pomóc różowowłosemu chronić Erzę.
- Dowódco Armii... - zwróciła się do chłopaka kobieta. - Pozbądź się ich.
- Oczywiście najdroższa królowo - skłonił się i powoli ruszył w stronę Gray'a, Natsu i Erzy.

-Natsu! - czerwonowłosa odbiła mieczem niespodziewany atak Gajeel'a. - Tylko tchórze atakują przeciwników od tyłu. - syknęła.
- Erza cofnij się! My cie obronimy! - stanął przed nią Gray. - Nie pozwolę by coś ci się stało!
- O czym ty mówisz!? Zawsze ty i Natsu walczyliście, a mną się nie przejmowaliście. - zdenerwowała się. - Co wam się tak nagle odmieniło?! - warknęła atakując Gajeel'a.
- Mówiliśmy ci już...
-Nie wiem o co ci chodzi... - powiedziała odpierajac atak przeciwnika.
-Erzo jesteś jeźdźcem i musimy cie ochronić! - krzyknął pomagając przyjaciółce zaatakować dowódcę armii Styks - Jesteś jedyną osobą, która może ocalić ten świat!
-Nadal nie wiem o co ci chodzi, ale nie poddam się i będę walczyć do końca ramię w ramię z wami! - padały kolejne ciosy, a "ekipa ratunkowa" powoli zaczęła opadać z sił.

Tym czasem u Lucy

- Ja będę twoim przeciwnikiem! - przed nią stanęła Gloria. Blondynka rozejrzała się w poszukiwaniu brani.
- Księżniczko! - Juvia rzuciła jej swój miecz i unieszkodliwiła sługę Styks czającego się za Lucy.
- Dziękuje! - odkrzyknęła dziewczyna i spojrzała na Glorię, która wykorzystała zdezorientowanie blondynki i natarła na nią przejeżdżając szponami po jej boku, Lucy tylko syknęła i chwyciła się z rozdarty materiał.
- Jesteś aż tak słaba? Mój jeden atak zadał ci tyle bólu? - zakpiła.
- Nie poddam się tak łatwo! - zaatakowała, ale demon zakrył się skrzydłami i po chwili odepchnął księżniczkę na ścianę.
-A jednak... - prycheła zbliżając się do dziewczyny - Myślałam, że dziś się zabawie... - kopnęła podnosząc się Lucy przez co ta jeszcze raz uderzyła w ścianę - Ale z tobą nie ma żadnej zabawy - wysyczala i chciała zadać kolejny cios, ale tym razem blondynka złapała ja za kostkę i zgrabny ruchem przewróciła na podłogę.
-Nie osądzaj książki po okładce. - zaśmiała się i zamachnęła mieczem. - Cholera! - krzyknęła gdy Glorii udało się ominąć ostrze.
- Haha..! - zarechotała i zniknęła.
- Co jest? - przestraszyła się blondynka cofając się o krok.
- Akuku - szepnęła jej do ucha Gloria po czym przejechała pazurami po plecach dziewczyny. Lucy krzyknęła z bólu.
- Księżniczko! - Wendy chciała pomóc dziewczynie.
- Stój gdzie stoisz Wendy! To moja walka! - rozkazała.
- O... jakie wzruszające - uśmiechnęła się teatralnie. Lucy chwiejnym krokiem ruszyła w stronę demona. - Nie masz jeszcze dosyć? - zakpiła demonica.
- Ja... - upadła przed nią.
-A więc chcesz się poddać? - zakpiła patrząc na twarz blondynki. - W takim razie giń! - krzyknęła a jej oczy zapłonęły czarnym ogniem.
-Dałaś się nabrać... - szepnęła księżniczka wyciągając z buta sztylet, który po chwili utkwił w boku Glorii.
-Ty... - demonica cofnęła się - Ty! - jej ciało pochłonął mrok, na twarzy pojawił się grymas bólu.
 - Gloria! - pojawiła się za nią Aspekta. Z boku demona wyleciało kilka świateł, a sama kobieta upadła i zaczęła ciężko dyszeć.
- Cholera...- syknęła. Wszyscy zgromadzeni patrzeli na piękne światła, które wesoło tańczyły w powietrzu szczęśliwe ucieczką z wnętrza otchłani.

- Co to? - szepnęła Erza gdy światełka zaczęły lecieć w jej i pozostałych stronę. Po chwili światło obok czerwonowłosej zaświeciło intensywniej i wleciało w ciało Erzy. Kobieta krzyknęła z bólu i upadła na kolana.
- Erza ! - do przyjaciółki chciał podbiec Natsu, ale nie zdąrzył bo czerwone światło wniknęło w jego ciało. Proces się powtórzył. Gajeel i Gray wili się z bólu na ziemi. A po chwili Wendy i Juvia, które podbiegły do przyjaciół same krzyknęły.

- Gloria... - podeszła do niej Aspekta. - Ich dusze... Powróciły do nich. Oni teraz są... magami. - szepnęła z niedowierzaniem.
- C-co ? - wstał Natsu. - Czuję się tak...
- ... pełnie...- dokończyła Scarlet i uśmiechnęła się zadziornie - Pora rozpocząć prawdziwą walkę. Ciekawe czy pamiętam jak się korzysta z mojej mocy. - zachichotała.
-To uczucie... - szepnął Gray, a na jego twarzy pojawił się nikły uśmiech.
-Zwracam wam to co wasze - powiedziała Lucy spoglądając na radosne a zarazem poważne miny przyjaciół.
-Magia...-szepnela Juvia spoglądając na dłonie, które po chwili otoczyła woda. - Teraz zapłacicie za wszystko co zrobiliście księżniczce! - krzyknęła a z jej rąk wypłynął strumień wody wprost na Aspektę i Glorię.
-Nie bawcie się beze mnie! - zaśmiał się różowowłosy po czym dłonią pochłoniętą przez ogień uderzył jedną demonicę.
- C-co?! Aspekta! Gloria! - syknęła Styks - Miałyście zniszczyć ich dusze...
- Wybacz królowo... - skłoniły się i wraz z machnięciem ręki wściekłej królowej zniknęły.
- Straże! - do komnaty wbiegło setki wojowników. - Zabić! - rozkazała mierząc blondynkę wzrokiem. W jednej chwili na towarzyszy rzuciło się pełno sługusów Styks.
- Nawet z mocami... Jest ich zbyt dużo! - pisnęła Wendy, która nie do końca potrafiła korzystać ze swojej nowej mocy.
- Jesteśmy u schyłku sił i możliwości... - szepnęła do siebie blondynka. 
-Księżniczko wycofajmy się! - obok blondynki zjawiła się Juvia.
-Nie możemy się teraz poddać! - krzyknęła łapiąc za rękojeść miecza.
-Dopóki mamy jeszcze siły i moce będziemy walczyć - do niebieskowłosej i Lucy podeszła Erza przyodziana w jedną ze zbrój.
-Gehe - rozległ się śmiech Gajeela - Śmieszne! Sądzicie, że uda wam się wygrać... Dla waszej wiadomości powiem wam, że ja też otrzymałem moc... - powiedział a zaraz potem jego ręką zmieniła się w żelazny miecz.
-Gajeel... - warknął Natsu zbliżając się do przeciwnika. - Sprawdźmy czy w walce jesteś równie dobry co w gadaniu...
- Jak sobie życzysz..- zakpił i ruszył na chłopaka. Generał zamachnął się mieczem, ale Natsu zareagował w porę i zrobił unik.
- To ostatni raz kiedy udało ci się uniknąć mojego ataku - ponowił próbę uderzenia. Różowowłosy zasłonił się mieczem, a na jego twarzy pojawiły się kropelki potu.
- Na co czekamy?! - zdenerwowała się Erza - Pomóżmy mu!
Gray uśmiechnął się pod nosem.
- Magia lodowego tworzenia: Lance! - w tej chwili na niczego się nie spodziewającego Gajeel'a pomknęły lodowe sople. - Nie używałem magii tyle lat, a pamiętam wszystko jakbym używał jej wczoraj ! - zaśmiał się, ale nagle zdał sobie z czegoś sprawę.

Przecież... Urodziłem się w więzieniu. Od razu po urodzeniu zabrali i duszę, a moją mamę zabili. Zostawiła po sobie tylko moje nazwisko... Chyba że... Miecze...

- Gray draniu! To moja walka! - Natsu zapalił swoją pięść i ruszył na zdezorientowanego Gajeel,a,
-Nie myśl, że dam Ci go pokonać na wyłączność! - krzyknął czarnowłosy po czym ponownie przyjął pozycję do ataku - Magia lodowego tworzenia: Lodowy gejzer! - Tym razem przeciwnik zdołał ominąć strumień lodu jaki poleciał w jego kierunku.
-Słabo... - szepnął Gajeel a chwilę po tym Gray wylądował na ścianie pod wpływem uderzenia żelazną maczugą. - Tylko na tyle cie stać? - zadrwił patrząc z pogardą na maga lodu.
-Nie zapominaj o mnie! - po pomieszczeniu rozległ się ryk Natsu. - Magia ognia: wir płomieni.
 Gajeel uśmiechnął się i uniknął ataku.
- Zapominasz magu ognia że jestem I Generałem... - zakpił - Teraz moja kolej. - Natsu został odepchnięty przez buławę przeciwnika po czym bezlitośnie uderzany w każde możliwe miejsce na ciele. W kącikach jego zaciśniętych oczu pojawiła się łza gdy usłyszał chrupot kości. Wszyscy stali jak sparaliżowani, dopiero po kilku sekundach do Gajeel'a podbiegła Lucy i podnosząc miecz Gray'a uderzyła rękojeścią sprawcę bólu Natsu. Gajeel nie przytomny opadł na ziemię. Czarnowłosy podbiegł do Natsu i wziął go pod ramię.
- Idziemy... -  blondynka posłała siedzącej na tronie Styks groźne spojrzenie po czym razem z przyjaciółmi uciekła.
- Królowo mamy ich gonić? - ukłonił się jeden z dowódców.
- Nie. - patrzyła z ekscytacją na oddalającą się postać dziewczyny - Jeszcze się spotkamy... jeźdźcu ... - uśmiechnęła się. 



- Jesteśmy magami...? - szepnęła zdezorientowana Wendy. - J-Ja nie byłam magiem i Juvia też... W naszym królestwie tylko księżniczka... Posługuje się magią, a do tego... Nigdy nikt nam nie ukradł dusz.
- Z duszą czy bez duszy...każdy człowiek jest magiem. - Lucy stanęła obok okna i dotknęła zabandoważanego boku. - Jednak niektórzy ludzie po prostu nie potrafią odkryć w sobie magii...
- Lucy... - do pokoju weszła Erza. Blondynka nie odwróciła się. Wendy wyszła z pokoju omijając zawsztydzoną kobietę.
- Ja...Ja cię przepraszam... - upadła na kolana. - Błagam wybacz mi... Ja.. chciałam być w końcu szczęśliwa z Natsu, Gray'em, Levy i Mirą. - zakryła twarz dłońmi. - Błagam cię o wybaczenie... - spuściła głowę tak nisko że dotykała nosem podłogi. 
Przed nią stanęła blondynka i położyła jej dłoń na ramieniu. 
- Już dawno ci wybaczyłam Erzo... - przytuliła ją. - Będę twoim rycerzem. Nikt nawet ciebie nie dotknie. Teraz będziesz szczęśliwa... 
- Dziękuje Lucy...- załkała i przytulia dziewczynę mocząc jej swetr. 

______________________________

Witamy z kolejnym rozdziałem :D
Akcja powoli zaczyna się rozkręcać ^^
No nic do następnego razu :D

Komentuj ! Dajesz nam motywację do pisania kolejnych rozdziałów ! 

piątek, 23 stycznia 2015

One-Shot - Baśniowa miłość

One-shot dla... Nashi-chan ! 


W Magnolii słońce właśnie leniwie pojawiło się na niebie, obwieszczając nastanie nowego dnia. Promienie natarczywie próbowały obudzić jeszcze śpiącą maginię. Dziewczyna przewróciła się na drugi bok, całkowicie olewając promienie, które jeszcze bardziej zaczęły świecić. Na czole blondynki pojawiła się pulsująca żyłka, a gdy światło swoją intensywnością raziły ją w wciąż zamknięte powieki zdenerwowana podniosła się i wyszła wściekła z łóżka. Podeszła do szafki i półprzytomna otworzyła ją, wysypując jej zawartość na ziemię. Odrzuciła wciąż trzymaną półkę na środek pokoju i zaczęła grzebać w pierdołkach i innych duperelach aż znalazła to czego szukała. Z dumą założyła różowe okulary przeciwsłoneczne i z dumnym uśmiechem wróciła do łóżka. Okryła się kołdrą i myślała tylko o swoim zwycięstwie nad tym pieprzonym słońcem.
- Dzień dobry Lucy! - przez okno nagle wszedł Natsu.
- Zamknij się. - spojrzała na niego. Dragneel zakrył usta rękoma, próbując powstrzymać się od śmiechu.
- Czego się szczerzysz?! - zbliżyła się do niego z rosnącą irytacją. Po chwili parsknął śmiechem. Zdenerwowana dziewczyna wypchnęła go przez okno. Fuknęła jak stara kotka i wróciła jak gdyby nigdy nic do spania.
- Moje dziecko! Co pan robi w wózku mojego dziecka!? - z ulicy dało się usłyszeć wściekłe odgłosy kobietopodobnego stworzenia.
- Eh... Przepraszam Pana... - podrapał się w tył głowy różowowłosy.
- Jestem kobietą! Szowinisto! - wyraźny odgłos uderzania torebką sprawił, że Lucy powstrzymywała się od śmiechu.
- Ah... Przepraszam... W ogóle nie widać że jest pani kobietą!
- Wynoś się stąd bo wezwę policję !
- Już...!
- Zostaw moje dziecko! Policja! Różowy pedofil atakuje!!! (W tych czasach nie będziemy się bali bezrobocia czy też morderstw... Musimy się strzec przed różowymi pedofilami dop.aut)
Lucy nie powstrzymywała już śmiechu turlała się po łóżku, trzymając się za brzuch i próbując powstrzymać się od większego rechotu. Z uśmiechem na twarzy zleciała z łóżka. Wstała, masując obolałe plecy po spotkaniu z podłogą i poszła do łazienki, wcześniej zabierając ubrania. Wykąpała się i ubrała. Po czym posprzątała mieszkanie i zrobiła sobie śniadanie. W dobrym humorze wyszła z domu i tradycyjnie udała się do gildii. Otworzyła cicho drzwi i weszła do środka. Podeszła do baru gdzie jak zawsze Mirajane uśmiechała się.
- Dzień doberek Lucy! - przywitała się.
- Hej Mirajane! - uśmiechnęła się.
- Z kim idziesz?! - nachyliła się nad nią z przerażającym uśmiechem.
- Em.. Chyba nie zrozumiałam... Idę gdzie? - uśmiechnęła się nerwowo.
- Na Baśniowy Bal! Co roku Fairy Tail organizuje bal, na które są zaproszone dzieci zwyczajnych ludzi. Każdy członek może musi przebrać się za jakąś postać z bajki. - uśmiechnęła się słodko.
- To ja chyba nie przyj~
- Masz iść!! - dziewczyna chwyciła Lucy za kołnierz z morderczym wzrokiem.
- Dobra, dobra! - skapitulowała ze strachem. - T-to ty z kim idziesz ? I za kogo się przebierasz ? - zająknęła się.
- Idę z Laxusem. - przekręciła słodko głowę i zmarszczyła nosek - Będę Królową Śniegu.
- Pasuje idealnie ! Naprawdę? Nie pasuje do ciebie Królowa Śniegu. - zrobiła dziwną minę.
- OH.. Tak uważasz? To takie miłe! - zachichotała. - Ale dosyć o mnie... Lepiej mi powiedz za kogo ty idziesz i z kim!
- Em no...ja...
- Heja dziewczyny. - do baru przysiadła się Tytania i Lisanna.
- Cześć! - przywitały się.
- O czym rozmawiacie? - uśmiechnęła się białowłosa.
- O balu - odparła Lucy ze wzrokiem "Błagam... Zabierzcie mnie od niej!"
- Ja idę za czerwonego kapturka - uśmiechnęła się Erza.
- A ja chciałam iść za Roszpunkę - podskoczyła Lisanna.
- Wybaczyć mi Lisanno. Ale według mnie ty z tymi krótkimi, piórkowatymi włosami nie nadajesz się na Roszpunkę. - do konwersacji dołączyła Levy.
- Tak..? To według ciebie kto byłby lepszą Roszpunką? - prychnęła.
- Lucy. - wskazała na dziewczynę.
- Ja?
- Ona?!
- Tak. Lucy! Lucy ma długie włosy i wystarczy je lekko przedłużyć. - uśmiechnęła się złowieszczo.
- Fajnie! -Lisanna  zdenerwowała się i ze łzami w oczach odeszła.
- Levy-chan, a ty kim będziesz?
- Ja przebieram się za Śpiącą Królewnę - zachichotała.
- A kto cię zaprosił ? - spojrzała na nią z uniesioną brwią Mirajane.
- E...gajeel..- szepnęła ledwo słyszalnie.
- Kto?
- G-G-Gajeel! - pisnęła.
- A za kogo Gajeel idzie?
- Z-z-za.. K-k-kota w B-Butach! - pisnęła.
- Lucy nie odpowiedziałaś na moje pytania ! - przypomniała sobie Mira.
- No to chyba pójdę za Roszpunkę... A z kim...- rozejrzała się po gildii, szukając różowowłosego. Znalazła go. Siedział obok Lisanny i razem się śmiali. Po chwili chłopak jednak spoważniał i podrapał się w tył głowy.
- Nie mam jeszcze pary... - spuściła głowę.
- Hej, Lucy pójdziesz ze mną na bal? - jak na zawołanie obok dziewczyn znalazł się Gray. Dziewczyny pisnęły. Lucy spojrzała w stronę Salamandra i widząc jego zadowolona twarz uśmiechnęła się smutno.
- Tak, Gray. - puściła mu oczko.
- Tooo... Wpadnę do ciebie o ósmej! - odszedł.
- Właśnie Lucy. Dzisiaj rano do ciebie poszedł Natsu ... - kiedy tylko Erza zaczęła temat blondynka parsknęła śmiechem. - Wrócił z policją i jakąś kobietą nazwany "Różowym Pedofilem" ... - zrobiła głupią minę - Wiesz coś na ten temat ? - uniosła brew. Lucy z uśmiechem na twarzy opowiedziała dziewczyną historię z dzisiejszego poranka. Z każdym słowem dziewczyny śmiały się coraz bardziej.
- Dobra ja będę iść. Muszę wyglądać jak bóstwo.
- Ale będziesz tylko Czerwonym Kapturkiem...
- Co z tego?!?! Jestem czerwoną królową!!!! - spojrzała na nie wściekle.
- To ja chyba też będę się zbierać... - Lucy wstała i żegnając się wyszła z gildii. Po kilku minutach wróciła do domu i wezwała Virgo i Canera.
- Przedłuż mi proszę włosy... - uśmiechnęła się słodko. - Virgo proszę przynieść mi jakąś suknię z Świata Gwiezdnych Duchów.
- Tak jest-ebi/księżniczko! - przytaknęły duchy. Po chwili w mieszkaniu przed lustrem stała księżniczka... zwana Roszpunką.
- Wyglądam zupełnie tak jak sobie wyobrażałam. - szepnęła z zachwytem. - Dziękuje. Możecie wracać. - odesłała duchy i stwierdziła, że Gray już powinien tu być. W tym momencie do drzwi ktoś zapukał. Zdziwiona dziewczyna poszła otworzyć. W drzwiach stał Fullbuster z kwiatami w ręku.
- Oh... Dziękuję to dla mnie? - ucieszyła się.
- Jak chcesz to mogę ci je dać... - mruknął. - Jakiś koleś wygrzebał je w śmieciach i mnie wykiwał. - uśmiechnął się do płonącej z wściekłości Luce.
- Lepiej już chodźmy... - warknęła.


- Lucy! Gray! - Podbiegła do nich Levy ubrana w śliczną sukienkę. - Lusiu jak ty ślicznie wyglądasz!
- Dziękuje Leviś! Ty też wyglądasz bosko!!
- A ja?
- Co ty Gray? - zdziwiła się Lucy. - Książę jak książę nic niezwykłego.
- Jesteś podła! 
- Przesadzasz... - machnęła ręką i usiadła obok Mirajane. Gray zaszył się gdzieś z chłopakami. Zapewne siedzą przed gildią i obgadują swoje kostiumy. 
- No i ona wtedy~ 
Nagle do budynku wpadł Natsu przebrany za smoka i ryknął na cały głos.
Dziewczyny pisnęły, a nawet Erza spadła z krzesła. 
- Natsu ty debilu! - jęknęła Lucy, widząc ledwo kontaktującą ze światem Levy. 
Zaraz za nim wpadli chłopacy przeraźliwie, wrzeszcząc, że straszy ich pary. 
Tak zaczął się bal... 


- Lucy zatańczysz? - po dobrych trzech godzinach zabawy i picia do Lucy podszedł Gray.
- Jasne... - podała mu rękę i razem ruszyli na parkiet. W tym momencie przy jednym ze stolików siedziała Lisanna i Natsu.
- Szkoda, że jednak nie zdążyłeś jej zaprosić... - westchnęła.- I... musiałeś przyjść ze mną - dodała.
- Nic nie szkodzi - mruknął, łamiąc widelec. Miał już dość słuchania użalającej się nad życiem Lisanny, na domiar złego Lucy i Gray tańczyli jak zawodowcy.
- Chcesz zatańczyć? - uśmiechnęła się, widząc jak Natsu patrzy na blondynkę i jej partnera. 
- Nie tańczę - mruknął i wymusił się na uśmiech. 
- No dobrze... - spuściła głowę.
- Natsu zatańczysz? - nagle do stołu podeszła Levy.
- Jasne! - wstał i udał się na parkiet, zostawiając zdezorientowaną i wściekłą białowłosą z szeroko otwartą buzią. 
- Osz ty... - syknęła i złamała łyżkę.
- Strasznie szajskie mają tutaj te sztućce.- znikąd obok Lisanny znalazła się Erza.

- Gdzie Lucy ? - spytał dziewczyny.
- Poszła do dom~ 
Natsu wepchnął Levy w ramiona Gray'a i wybiegł z gildii. 
- Wróciłam!!! - w tej chwili w drzwiach pojawiła się Juvia. Nagle stała się czerwona, a brew niebezpieczne jej drgała. - RYWALKA W MIŁOŚCI! - krzyknęła i rzuciła się na Levy. 
- Za jakie grzechy?! - pisnęła jeszcze dziewczyna.

Biegł ile sił w nogach do domu blondynki. Nagle zobaczył ją na moście. Jej włosy powiewały na wietrze, a sukienka jakby zmieniła kolor, ale to się nie liczyło. Podbiegł do postaci i przytulia ją. Lucy widoczne urosła, bo aż go przewyższała, ale to chyba wina szpilek. Niepewnie postać objęła smoka i wtuliła w niego głowę.
- Lucy...- szepnął.
- Ever...
- Chwila... Ever?!
- Lucy?! - Elfman i Natsu odskoczyli od  siebie i wręcz topili się w rumieńcu. 
- Nic nie widziałeś! To nigdy nie miało miejsca...! - pisnął chłopak. - Widziałeś Lucy?
- Tak szła do domu z Caną - skwitował.
- Z Caną? - zrzędła mu mina.
- Tak. A czemu? 
- Ehy! Lucy teraz będzie zapewne nachlana! 
- Jak mężczyzna! 
- Taa... Dokładnie.- odwrócił się i rzucił szybkie "pa!" . Szedł w stronę gildii. Zostawił tam Lisannę i zapewne będzie zła.
- Natsu! - nagle przed nim stanęła Lucy.
- Lucy?! Co ty tu robisz?! - ucieszył się.
- Cana leży u mnie nieprzytomna bo się za dużo napiła... I właśnie miałam iść po Gildartsa żeby ją zabrał do domu - wytłumaczyła. 
- Ja ci mogę pomóc! - zaoferował pomoc.
- Dobrze. - uśmiechnęła się i razem poszli do domu. Blondynka miała rację obok Cany walały się puste butelki, a ona sama wyglądała jakby się dobrze bawiła. 
- Natsu, ja pójdę się wykąpać, a ty ją zabierzesz, dobrze? 
- Oki doki. - dziewczyna zniknęła za drzwiami łazienki, a chłopak spojrzał za nieprzytomną szatynkę. - Same z tobą problemy.


- Ah... Jak cudownie...- powąchała lawendowy olejek i weszła do wanny. Czas w niej dla Lucy mógł trwać nieskończoność. Niestety są to chwile ulotne i nim blondynka się spostrzegła woda była letna. Westchnęła i owinęła się ręcznikiem. 
- Natsu już pewnie dawno poszedł. - stwierdziła gdy zobaczyła, że zapomniała zabrać piżamy. Wyszła z łazienki i podeszła do szafy. W mieszkaniu było cicho jak makiem zasiał. Nagle ktoś chwycił ją w talii. Pisnęła i upuściła ręcznik. W tej chwili chłopak odwrócił ją do siebie przodem i wpił jej się w usta. 
- N-Natsu! - jęknęła gdy się od niej oderwał. - C-co ty robisz!?
- Cicho... napawaj się chwilą... - uciszył ją i przegryzł płatek jej ucha co wywołało u niej przyjemne dreszcze. Zawiesiła mu ręce na szyi i złączyła ich usta w namiętnym pocałunku. Przewrócili się na łóżko, a różowowłosy przejął inicjatywę. 
Tej nocy stało się coś magicznego. Coś co każdy z tej dwójki zapamiętany na długo.

~ Rano~

- Oh... Ale mi głowa pęka. - mruknęła Cana, ziewając. Rozejrzała się po mieszkaniu. Zatrzymała wzrok na łóżku gdzie leżała dwójka nagich "przyjaciół". Otworzyła szerzej oczy, po czym przetarła je i ponownie spojrzała w tamto miejsce. - A-ale ... Co ja piłam ? - zaśmiała się i wstała. Chwiejnym krokiem ruszyła w stronę gildii. - Ah… Zapowiada się ciekawy dzień. - podrapała się w tył głowy.

_____________________________________

Przepraszam że nie było to +18 ! Nawet +16 to nie było xD
Pisałam to już miesiąc, ale niestety +18 nie wychodziło 
mi więc je usunęłam. 
Mam jednak nadzieję, że się podobało mimo tej małej niedogodności? 
Cóż one-shot jest zamiast rozdziału ;D
Nie miałam nawet siły sprawdzać tego one-shot'a więc soreczka za błędy xD 
Pozdrawiam !

sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 4 - Cisza przed burzą.

  Rozdział 4




- Jak mogliśmy ją tak zostawić ?!?! - krzyknęła kolejny raz naburmuszona księżniczka.
- Lucy uspokój się ! - mruknął zirytowany Natsu. Było mu ciężko zostawić przyjaciółkę na pastwę losu, nawet nie sprawdził się jako strażnik ! Miał ją chronić, a nie ona jego, czuł że jego duma ucierpiała i to solidnie.
- Ale ..!
- Cicho bądźcie ! - zdenerwował się Gray.
- Phi ! - fukneła. Resztę drogi do domu przemilczeli. Kiedy tylko przeszli próg drzwi zamkowych na księżniczkę skoczyły Juvia i Wendy.
- Księżniczko ! - przytuliła się dziewczyny Wendy i skamieniała. Zaciągnęła się zapachem księżniczki i jak oparzona z niej zeszła oglądając swoją rękę. Dłoń ociekała jeszcze z ciepłej, czerwonej krwii. Blondynka spróbowała wstać, ale chwyciła się za bok i sykneła z bólu.
- Hę ? - zdziwił się Gray podbiegając do Lucy. - Co jej jest ? - szepnął i z przerażeniem spojrzał na Wendy.
- Księżniczkoo ! - zezłościła się niebieskowłosa. - Co się stało ?! - zdarła z niej pelerynę ukazując krwawiący bok i rozdarte ubranie.
- Nic mi nie jest... - szepneła i bladą jak ściana ręką zasłoniła bok.
- Księżniczko ! Musi mi księżniczka powiedzieć co się stało ! - zaniepokojona dziewczynka kazała gestem ręki Gray'owi zabrać ją na ręce. Chłopak niepewnie ujął zimne ciało blondynki w ramiona i za rozkazaniem Marvell zaniósł ją do sali medycznej.
- Czekajcie tutaj ! - trzasnęła drzwiami.
- W tym zamku nikt nie szanuje drzwi... - prychnął różowowłosy przypominając sobie zachowanie magini sprzed kilkunastu godzin. Jednak po chwili spochmurniał i przejechał ręką po twarzy, wzdychając ciężko. Martwił się o nią... W ciągu zaledwie trzech dni całkowicie go zmieniła. Nagle ktoś położył mu rękę na ramieniu w geście pocieszenia.
- Natsu, Lucy jest silna da sobie radę ! - uśmiechneła się Mirajane.
- Nawet jej nie znasz...
- Juvia i Wendy nam o niej opowiedziały. - zabrała rękę. Dopiero teraz chłopak spostrzegł że Levy i Mirajane mają na sobie śliczne sukienki godne najwyższej damy! - Dały nam ubrania na przebranie i nakarmiły nas. - podeszła do drzwi i stanęła na palcach próbując coś zobaczyć przez okienko w drzwiach. Wendy opatrywała ranę blondynki z wielką delikatnością. Widać to było gołym okiem i białowłosa nie musiała się temu długo przypatrywać. Po chwili dziewczynka wyszła z sali i widząc zaniepokojone spojrzenia przyjaciół zaczęła mówić.
- Do rany doszło kiedy mieczem odepchnęła magię Styks. Ostrze się złamało i pod wpływem siły wybuchu wbiło się w bok księżniczki. - zdała raport. - Podałam jej leki aby się szybko zregenerowała. Jeśli chcecie możecie ją  odwiedzić. - wskazała na drzwi, a Natsu nie czekając na dalsze wskazówki wbiegł do pokoju.
- Dlaczego nic nam nie powiedziałaś ?! - usiadł obok niej na łóżku. - Wiesz jak się martwi..- Spojrzał na jej zaskoczona minę.- martwiliśmy !? - poprawił się.
- Nic mi nie jest... Mirajane,Levy...- zwróciła się do wchodzących dziewczyn.
- Dzień dobry miłościwa pani. Ja i Levy chciałyśmy postokroć waszej wysokości podziękować. - ukłoniły się. - Za wszystko... Za wyciągnięcie nas z lochu i narażenie własnego życia, za jedzenie i te piękne suknie. - Lucy patrzyła na nie ze zdziwieniem i szeroko otwartą buzią.
- Ehm... Levy, Mirajanne nie musicie się do mnie zwracać tak oficjalnie. Mówcie mi po prostu Lucy... - uśmiechneła się zarumieniona.
- Jesteś naszą wybawicielką, jak możemy się tobie odwdzięczyć Lucy ?
- To naprawdę nie będzie konieczne... Wystarczy jak zostaniemy przyjaciółkami. - gestem ręki kazała usiąść im na łóżku.
- Natsu, Gray... Możemy was prosić na moment ? - o futrynę drzwi oparła się Juvia. Zdziwieni przyjaciele poszli za Wendy i Juvią.
- Coś się stało ? - zapytał Gray.
- Doradca księżniczki dowiedział się o naszej misji ratowniczej...- oparła się plecami o ścianę niebieskowłosa. - Księżniczka zostanie ukarana.
-Co!? - wykrzyczal w miarę cicho różowo włosy - Jak to ukarana ? Jaka kara!?
-Niestety nie wiem, księżniczka musi się stawić osobiście u doradcy - odpowiedziała Wendy.
-Gray musimy coś zrobić w końcu Lucy pomogła nam uwolnić Levy i Mirjanne! - protestował Natsu.
-Spokojnie... - nagłym pojawieniem blondynka przerwała rozmowę - To tylko kara, w najlepszym wypadku jakoś uda mi się z tego wybrnąć a w najgorszym będę miała areszt domowy. - pokręciła ramionami pokazując ze nie bardzo ją to interesuje.
-Lucy naraziłaś swoje życ~
-Natsu to była moja decyzja o tej misji i to ja wzięłam za nią odpowiedzialność - przerwała mu - A teraz wybaczcie doradca na mnie czeka. - ukłoniła się lekko i oddaliła w kierunku gabinetu doradcy trzymając się za bok, na którym wciąż znajdywała się rana.
- CO ?! - krzyknęła przez drzwi księżniczka. Czwórka przyjaciół wręcz pchała się na drzwi by cokolwiek usłyszeć z rozmowy księżniczki i doradcy.
- Taka jest twoja kara ! - rozległ się spokojny głos starszego pana. - Mogłaś tam zginąć!
- Dobrze wiesz że jestem beznadziejna w jakichkolwiek przygotowaniach... - szepnęła.
- Co ona powiedziała ? - warknął cicho Natsu.
- Chyba że nie umie przygotowywać.. - odparła Wendy.
- Ale..Ale ! Zrobię cokolwiek innego ! Będę pracować na polu z rolnikiem Elfmanem ! Czy nawet pomogę Bisce na jej ranczu ! Ale proszę nie każ mi... ! - do pokoju wpadła czwórka podsłuchiwaczy.
- Eh..? - zdziwiła się blondynka.
- Eee... - wstali szybko i wybiegli z sali.
- Przykro mi księżniczko. Już postanowione ! Zaopiekujesz się festiwalem i dopilnujesz aby nic się nie stało. - odrzekł spokojnie staruszek i wyszedł z sali.
- A niech to szlak ! - kopnęła kolumnę i po chwili pisnęła z bólu. - Za trzy tygodnie festiwal.. Chyba trzeba już zacząć przygotowania... - po chwili stanęła i podrapała się w brodę. - Ale najpierw... NATSU !! GRAY  !!! WENDY !! JUVIA!!!


>Dwa tygodnie później<

-Księżniczko ! - do komnaty Lucy wbiegła Wendy. - Juvia... Juvia... Zna~
-Wendy uspokój się, wdech i wydech. - blondynka z uśmiechem podeszła do młodej Marvell, gdy ta ze świstem wypuściła ogrom powietrza.
-Juvia wyszła na powierzchnię! Powiedziała mi ze podczas patrolu jaskiń usłyszała kobiecy głos wołając o pomoc. Rozkazała mi pójść po apteczkę... - dziewczynka
z powrotem zaczerpnęła powietrza - Ale stwierdziłam ze dobrze będzie jeśli księżniczka się o tym dowie!
-Powiedziałaś komuś o tym?
-Oczywiście że, nie! - zaprzeczyła - Jak tylko tu przebiegłam to skierowałam się po apteczkę i kilka ziół.
- Rozumiem. Musimy jej pomóc ! Co ze strażnikami w tamtym rejonie ? - zapytała blondynka.
- Strażnicy patrolują korytarze jaskiń, a gdy ja i Juvia szłyśmy głównym korytarzem usłyszałyśmy głos z prośbą o pomoc. Od razu ruszyłyśmy to sprawdzić i znalazłyśmy taką czerwonowłosą kobietę.
- Erza ! - zasłoniła usta ręką i wybiegła z pokoju wraz z młodą Marvell.



-Erza! - krzyknęła blondynka widząc jak Juvia niosła na plecach nieprzytomną przyjaciółkę Natsu i Gray'a. - Musimy ją jak najszybciej zanieść do zamku! - podbiegła do niebieskowłosej, a widząc zmęczenie na jej twarzy przeniosła dziewczynę na swoje ramiona.
-Księżniczko nie możesz!! - Wendy stanęła jej na drodze tym samym ją torując.
-Wendy ma rację ,księżniczka nie może się tak przemęczać! - zaprotestowała Juvia.
-To ona uratowała mi życie wtedy w zamku Styks! Jestem jej to winna! - spojrzała na nieprzytomną ,ubrudzoną błotem i zaschniętą krwią twarz nieprzytomnej dziewczyny. - pośpieszmy się! - rzuciła się biegiem w stronę zamku.


Leki, które przyniosłam razem z Wendy nic tu nie pomogą... Jest w tak samo złym stanie jak Natsu gdy go pierwszy raz zobaczyłam z Gray'em. Jedyną szansą jest powrót do zamku i podanie silniejszych leków.

Drzwi zamku otworzyły się, a Erzą od razu zajęła się Wendy i inni.
- Natsu !!! Gray !! - do ich wspólnego pokoju wpadła Lucy ciężko dysząc.
- Lucy ! Co się stało ?! Atakują nas ? - szybko podbiegł do niej Natsu.
- Znalazłyśmy Erzę !!!! - krzyknęła i pociągnęła zdziwionego chłopaka w stronę drzwi.
- E-Erzę ? - spojrzał na biegnącą blondynkę.
- Chyba jasno mówię ! - zdenerwowała się i stanęła przed drzwiami sali. - Wejdź!
-Erza? - spytał niepewnie otwierając szerzej drzwi - Erza! - krzyknął gdy ujrzał  zabandażowaną przyjaciółkę.
-Jest jeszcze nieprzytomna, ale po lekach i ziołach jakie jej podałam powinna wkrótce się wybudzić. - skwitowała Wendy.
-Co jej się stało? - do pomieszczenia weszła Lucy a za nią Gray.
-Miała liczne zadrapania i skaleczenia oraz kilka głębszych ran. - odpowiedziała, ale widząc zmartwione spojrzenie Gray'a i Natsu dodała - Spokojnie nie były one na tyle poważne aby zagrażać jej życiu.
Przyjaciele wypuścili powietrze i podeszli do łóżka dziewczyny.
- Głupia Styks... - warknął Gray.
- Ważne że teraz jesteśmy już wszyscy razem i nie musimy już wracać na górę. - westchnęła Juvia.
- Nie. - spuściła głowę Lucy.
- Co nie ? - zdenerwowała się Wendy.
- Gdy byłam w zamku Styks widziałam przerażenie i nędzę tam panującą. Skoro mamy jeźdźca możemy ją pokonać i uwolnić tamtych ludzi. - w oczach Lucy pojawił się błysk. Wszyscy patrzeli na nią dziwnie. A gdy Juvia i Wendy chciały już na nią nakrzyczeć Erza zaczęła nerwowo mruczeć.
-Erza! Dobrze się czujesz? - Natsu momentalnie znalazł się przy przyjaciółce.
-Gray... Natsu... - jej ochrypniętym i cichy głos rozbrzmiał po pomieszczeniu.
-Erzo czy nas słyszysz? - odezwała się Lucy.
- Tak.. - szepnęła i podniosła się na łokciach. - Lucy, tak ? - spojrzała na zmartwioną blondynkę.
- Zgadza się.
- Jak udało ci się uciec ? - podeszła do łóżka Juvia. Erza skrzywiła się i nerwowo podrapała w tył głowy.
- Em... Wygrałam z Gajeel'em i uciekłam za wami, ale ... zgubiłam się i błąkałam. Wiele razy natrafiałam na mroczne zwierzęta. - nerwowo się zaśmiała.
- Dziwne... - szepnęła Marvell i pociągnęła Juvię do drzwi. - Wybaczcie nam, ale musimy coś załatwić. - dodała na odchodne. Gdy dziewczyny wyszły reszta ciągle zadawała Erzie pytania.
- Co jest Wendy ? - zdziwiła się niebieskowłosa.
- Mam złe przeczucia...
-W jakiej kwestii? - drążyła dalej Juvia.
-Chodzi o Erze - dziewczynka skinieniem głowy wskazała na szkarłatnowłosą - Mam wrażenie, że nie mówi nam całej prawdy...
-Masz pewność?
-Spójrz. - Wendy jeszcze raz pokazała na Erzę - Jest poddenerwowana i na każde pytania odpowiada jąkaniem jakby szukała doskonałej odpowiedzi w którą by uwierzyli...
-Rzeczywiście wygląda na zdenerwowaną... - Juvia przeniosła wzrok na Lucy i po chwili dodała - Ale nie mamy pewności i raczej nie będzie za fajnie gdy oskarżymy od tak Erze o kłamstwo. Pamiętaj że uratowała księżniczkę w zamku Styks.
- Tak, wiem... - westchnęła. - Ale... bądźmy czujne.
- Rozumiem. - uśmiechnęła się. - O nic się nie martw. Jest jeszcze słaba, więc nawet jeśli chciałaby coś zrobić księżniczce to nie dałaby rady.
- Ona jest jeźdźcem. Ma wielką siłę. - zmrużyła oczy dziewczynka. - Nie możemy jej zaufać. Później musimy porozmawiać z księżniczką. - spuściła głowę.
- Rozumiem. Wendy...Zmieniając temat. - spojrzała na nią chytrze- Za tydzień jest festiwal. Kogo zaprosiłaś ? - zbliżyła jej twarz do swojej.
- Em...ja.. - próbowała unikać wzroku przyjaciółki. - Nikogo jeszcze... Myślałam żeby zaprosić...
- Ciiiiiii... - przyłożyła jej palec do ust. - Nie chcę cię do niczego zmuszać siostrzyczko. - mrugnęła znacząco.
- Nie jesteśmy prawdziwymi siostrami... - szepnęła zasmucona dziewczyna.
- Tak czy siak. Dla mnie jesteś jak siostra. - zaśmiała się. - Cóż chyba musimy powiadomić doradcę o Erzie.
- Yhym ! - oby dwie pobiegły korytarzem do gabinetu doradcy księżniczki.


-Jesteś naprawdę niesamowita! - zaśmiał się Natsu - Stłuc tyle dzikich zwierząt i jeszcze przetrwać w tym krwawym świecie... Naprawdę jesteś jeźdźcem. - chłopak lekko szturchnął ramię przyjaciółki.
-Jeźdźcem...? - spytała nie rozumiejąc różowowłosego. - Już ktoś tak do mnie powiedział... Możecie mi wytłumaczyć o co chodzi?
-Hmmm... - Księżniczka usiadła na skraju łóżka i poważnie spojrzała na chłopaków. - Możecie zostawić nas same?
-Co!? Mam jej jeszcze tyle do~ - Gray chwycił Natsu za ramię i siła wyprowadził z komnaty.
Dziewczyny poczekały aż chłopacy wyjdą z pokoju, a gdy zniknęli za drzwiami pokoju zaczęła się prawdziwa rozmowa. Lucy opowiedziała Erzie o legendzie.
- A więc... Erzo jesteś bardzo odważna i podobno się posługiwałaś magią podmiany: rycerz... Stwierdziliśmy więc że to ty jesteś jeźdźcem.
Dziewczyna spuściła głowę.
- To wielka odpowiedzialność, a ja chyba nie jestem gotowa na nią... - szepnęła.
- Oh.. Erzo. - zaśmiała się blondynka. - Nie wygłupiaj się. Uratowałaś mnie, Natsu i Gray'a... To wielka odwaga... wzięłaś za nas odpowiedzialność. Chciałabym ci podziękować.
- Tu nie ma za co dziękować... - szepnęła - Słuchaj Lucy... Jesteś bardzo, bardzo fajna i w ogóle... Ale tutaj chodzi o moich przyjaciół i o ich bezpieczeństwo... - wstała i w pełni sił podeszła do krzesła, na którym Gray zostawił swój miecz.  - Doceniam to że chciałaś nam pomóc, ale zrozum że jeśli oddam cię Styks to ona da nam spokój...
- Erza ! O czym ty mówisz ?! - zdenerwowała się księżniczka.
- Wybacz Lucy ! - jednym ruchem pozbawiła dziewczynę przytomności i rzuciła miecz, łapiąc jej ciało. - Cholerna Styks... - warknęła.


-Nie uważasz ze jakoś za długo prowadzą tę rozmowę w cztery oczy? - zapytał Natsu gdy minęła godzina odkąd wyszli z pokoju.
-To zaczyna być podejrzane - Gray położył dłoń na klamce. - Wchodzimy? - zapytał a gdy jego przyjaciel kiwnął głową delikatnie nacisnął klamkę i wszedł do pomieszczenia.
-Lucy? Erza? - zdziwili się widząc pusty pokój.
-Podejrzane... - Czarno włosy podszedł do otwartego okna - Coś tu nie gra...
-Gray słyszysz! - w całym zamku dało się usłyszeć wycie jakiegoś instrumentu. - Co tu się dzieje!? - zdezorientowany Natsu natychmiast rzucił się do wyjścia.
 -Natsu! Księżniczka została porwana! - do różowowłosego z końca korytarza pobiegła Wendy.


__________________________________________________
Sorki że rozdział się spóźnił, ale nie miałyśmy czasu go napisać :D
Nie martwcie się następny rozdział ( mamy nadzieję ) wyjdzie na czas.
Pozdrawiamy ! ;*


Zachęcamy do komentowania <3
Jest to dla nas wielka motywacja ! 
Dzięki temu rozdziały będą dłuższe

piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 3 - Poznanie złej królowej

Rozdział 3

Następnego dnia Lucy i jej towarzysze wrócili do pałacu. 
- Spotkamy się za 10 minut przed zamkiem. -wymianę zdań pomiędzy Natsu zakończyła blondynka i weszła do pokoju trzaskając drzwiami.
- Jak myślisz ? Uda nam się je uratować ? - zagadnął Gray wychodząc z zamku.
- No pewnie ! Lucy nam pomoże i jej armia więc będzie dobrze. - zapewnił Natsu. 
- Armia ? Wolne żarty ! - prychneła Juvia podchodząc do Gray'a. 
- Nie będzie armii ? - zmierzył Juvię wzrokiem. Była ubrana zupełnie inaczej ! Niebieskie wysokie buty i skórzona zbroja z peleryną. Na pasie miała pochwę z mieczem i kilka sztyletów.  Obok niej stanęła Wendy i była prawie jak jej mały klon z dłuższymi ciemniejszymi włosami i dziecięcą buzią.
- Oczywiście że nie! To tajna misja ! Księżniczka mogłaby mieć problemy gdyby się o tym dowiedzieli. - spojrzała w stronę zamku krzyżując ręce na piersiach.
- Juvia możesz nam oddać miecze ? - zapytał Natsu błagalnie patrząc w jej niewzruszone spojrzenie.
- Nie mam ich... - odparła podziwiając paznokcie. 
- Hę ??! - zirytował się różowowłosy. - Ale ... To jak będziemy walczyć ? 
- Skąd mam wiedzieć ? To nie moje zmartwienie. Czy w lesie nie ma patyków ? - burkneła. 
- P-Patyków ?! - brew Natsu niebezpiecznie drgała. 
- Przepraszam za spóźnienie. - przed czwórką towarzyszy stanęła księżniczka. 
- Wow.. - otwarli szeroko buzią chłopacy. Ubrana w białą sięgającą kolan pelerynę i wygodne ubranie z godłem białego smoka w złotym kole na piersi. Wysokie buty z małymi ukrytymi sakiewkami, w których prawdopodobnie były lecznicze zioła.  Wzdłuż bioder był złotawy, skórzany pasek, a na nim pokrowiec z mieczem. 
- Hehe... - zachichotała blondynka widząc miny Gray'a i Natsu. - To jest wasze ... - wyciągnęła zza pleców dwa miecze w pochwach podając im je. 
- Ruszamy ! - krzyknęła entuzjastycznie młoda Marvell.

Droga nie była długa, zaledwie po 10 minutach znajdowali się w jaskini. Zaraz po przekroczeniu wodospadu drużynę ratunkową uderzył zapach stęchlizny. Lucy rozglądała się na wszystkie strony zapewne nie czując do tego miejsca zaufania. Juvia szła obok księżniczki ukratkiem patrząc na Natsu i Gray'a. W atmosferze aż dało się odczuć ciężkość powietrza. Głowę różowowłosego zaprzątały myśli o wczorajszych zdarzeniach.
Nie rozumiem tego. Dlaczego ona nam pomaga ? Dlaczego czuje z nią pewną więź i mam wrażenie że już kiedyś się spotkaliśmy ? 
Z zamyślenia wyrwało go szturchnięcie Gray'a. Stali przed jaskinią. Księżniczka omiotła otoczenie chłodnym spojrzeniem po czym ruchem głowy pokazała że mogą iść dalej. W powietrzu unosił się zapach świeżej krwii.
- Musimy być blisko jednego z obozów... - szepnął Gray Juvii. Nagle Lucy staneła. Wszyscy z zdziwieniem powtórzyli czynność.
- Księżnicz~
Zanim niebieskowłosa zdąrzyła zapytać przerwał jej wybuch, a po chwili z dymu wybiegli strażnicy. Wszyscy odruchowo sięgnęli po miecze.
- Poddajcie się, a oszczędzimy wasze życia ! - krzyknął jeden z strażników mierząc włócznią w Lucy.
- Odejdźcie, a to ja oszczędza wasze życia ! - prychneła patrząc wyzywająco w oczy strażnika. Zdenerwowany piechur zamachnął się bronią w księżniczkę.
- Księżniczko ! - krzykneły wystraszone służki.
Lucy z gracją, której mogła jej pozazdrościć baletnica ominęła ostrze i rękojeścią miecza pozbawiła szeregowca przytomności.
- Gdzie się księżniczka tego nauczyła ?! - podbiegła do niej Juvia.
- Uczyli mnie przecież tańczyć... - odburkneła jej i odepchneła ją przed uzbrojonym napastnikiem.
- Ale się napaliłem ! - krzyknął Natsu zapalając miecz i ruszając w wir walki.
- Poczekaj na mnie kretynie ! - Gray szybko wyciągnął swój lodowy miecz i ruszył za przyjacielem. Szala zwycięstwa początkowo była po stronie drużyny ratunkowej, ale niestety... wezwali odsiecz. Już po niecałych dziesięciu minutach do walki włączyły się wielkie słoniopodobne stworzenia i nowi silniejsi żołnierze.
- Cholera... Jest ich za dużo ! - warknął Natsu zadając kolejny cios przeciwnikowi.
- Ledwo sobie radzę... Jestem zmęczony ! - syknął Gray zamrażając kilku przeciwników.
- Więcej was matka w domu nie miała ?!?! - zirytował się chłopak opuszczając garde przez co zaliczył spotkanie z ziemią.
- Natsu ! - krzyknął Gray, ale szybko poszedł w jego ślady i pod wpływem siły potwora przewrócił się.
- Zmaiżdż go Rhinonno ! - zaśmiał się ochydnie strażnik i uderzył potwora biczem.
- Po moim trupie ! - mrukneła Juvia rzucając w pancernika sztyletem i przebijając mu czaszkę. Zdezorientowany, ledwo żywy strażnik wypadł z siodła, a potwór zniknął wraz z śmiercią towarzysza. Niebieskowłosa podbiegła do chłopaka i pomogła mu wstać.
- Dzięki... - mruknął widząc że zostali otoczeni przez wrogie jednostki.

- Księżniczko ! Musimy się wycofać ! - krzyknęła młoda Marvell widząc że otoczyli Juvię i Gray'a i Natsu, który trzymał się ostatkiem sił.
- Nie ma mowy Wendy ! - odepchneła mieczem wojownika.
Oby się udało... - szepneła do siebie w myślach blondynka. - Wendy osłaniaj mnie przez chwilę ! - rozkazała.
- Tak jest ! - zasalutowała i wbiła miecz w ciało żołnierza.
- Jak to szło ?!?! - krzyczała sama na siebie blondynka stając na wzgórzu i próbując sobie przypomnieć słowa.
 Otwórzcie się bramy gwiazd,
oddajcie mi swą moc,
Uratujcie tą, która wami włada.
Szept Gwiazd !!! 
Strażnicy jak i potwory zostali odepchnięcie przez falę złotego okręgu tym samym tracąc przytomność. Towarzysze Lucy patrzeli na nią w osłupieniu z szeroko otwartą buzią i oczami wielkości pięciozłotówek. 
- Jak TY TO ZROBIŁAAAŚ ?!?! - wydarł się Natsu na schodząca dziewczynę. 
- Ale co ? - uśmiechneła się słodko.
- "Ale co" ?!?! No te ... Łubudubu Bum leżą !!! - spojrzał na nią spod byka. 
- A to... - odwróciła głowę. - Chodźcie bo zaraz się obudzą. - ponagliła jeszcze zszokowanych przyjaciół i ruszyli w dalszą drogę.
- Lucy, no ! Powiedz co to było ?! - marudził Natsu.
- Jestem magiem ok ?! Tyle że moja magia... Jest specyficzna i dlatego jej nie używam... - spojrzała na niego i dostrzegła wielką ekscytacje.
- Dlaczego jej nie używasz ?! - dopytywał się.
- Z każdym moim użyciem magi skraca mi się żywotność. - odwróciła wzrok. Wszyscy poza blondynką się zatrzymali i zwrócili na nią pełne przerażenia oczy.
- Księżniczka poświęciła swoje życie... By nas ratować ?! - szepneła Wendy.
- Yhm... To nie tak że jak użyje jednego zaklęcia to od razu umrę ! - machała energicznie głową - Każde zaklęcie ma swoją cenę... Znam tylko dwa zaklęcia. Szept Gwiazd, który zabiera mi tydzień życia i Kometę, która zabiera mi 5 dni życia. - zaśmiała się nerwowo.
- I zgaduję, że istnieje zaklęcie przez, które możesz stracić życie... - młoda Marvell spuściła głowę i zagryzła dolną wargę.
-Na pewno... W każdym bądź razie go nie znam. A teraz lepiej będzie jeśli ruszymy w dalszą drogę - zwróciła się do stojących wciąż w miejscu towarzyszy. Wszyscy bez słowa ruszyli za blondynką. 
-Nie sądziłam że jest tu aż tak źle. - wyszeptała Wendy spoglądając na kupkę ludzkich kości i liczne kałuże krwi. 
-Boisz się? - zadrwił różowo włosy. 
-Nie! - zaprzeczyła - Po prostu nie codziennie widuje taki krajobraz. 
-Zobaczę co powiesz jak ujrzysz morze krwi albo ludzkie kończymy powbijane na palach... 
-Możecie przestać! - wymianę zdań pomiędzy Natsu a Wendy przerwała księżniczka. - To jest ten zamek?- wskazała na ogromną budowlę, której największy element sięgał powyżej chmur a bordowe ściany idealnie komponowały się z otoczeniem. 
-Tak. - odpowiedział Gray. - Więzienie znajduje się w najniższym sektorze. - dodał. 
-Jak tam wejdziemy bez zwracania uwagi strażników? - niebiesko włosa upadła na kolana próbując ułożyć w głowie jakiś bezpieczny plan wtargniecia. 
-Zrobimy to w sposób jaki my się wydostaliśmy - Gray wskazał na siebie i Natsu. - Otóż... Obok wejścia do zamku znajduje się szyb przez, który spokojnie dostaniemy się do środka. Jedyną przeszkodą będą tutaj strażnicy pilnujący wejścia ale z naszą liczebnością i umiejętnościami powinniśmy ich pokonać. 
-W takim razie przygotujcie broń i ruszamy. - rozkazała Lucy biorąc w prawa dłoń rękojeść miecza. Natsu i Gray mieli zwrócić na siebie uwagę strażników, a Lucy i Juvia miały ich skutecznie nieuszkodliwić. Plan zadziałał idealnie i już po kilku minutach czołgali się szybem wentylacyjnym.
-To tutaj - zakomunikował czarnowłosy i ruchem ręki wskazał miejsce w, którym znajduje się zejście do korytarza. 
-Juvio pożycz mi jeden sztylet...- już po chwili za pomocą sztyletu udało się otworzyć kratkę i wejść do środka. 
- Więzienie jest w tamtą stronę...- szepnął Gray wskazując ręką korytarz. Cicho, powstrzymując oddech wszyscy przeszli ostrożnie przez korytarz. Lucy zatrzymała się sprawdzając czy jest tam jakiś przeciwnik. Było trzech strażników, jeden miał przyczepione kółko z kluczami do pasa.
- Plan taki jak poprzednio ! - szepneła dziewczyna. Natsu i Gray kiwneli zgodnie głowami i wyszli na środek korytarza.
- Hej! Czy to nie są ci ucieknirzy ?! - zdenerwował się jeden z wartowników.
- To oni ! Chodźmy ich złapać !! Dostaniemy nagrodę od królowej ! Głupcy na ich miejscu uciekłbym gdzie pieprz rośnie ! - zarechotał, dziwnym ,gardłowym głosem. Rycerze mroku zbliżali się coraz bardziej do przyjaciół z drwiącym uśmiechem i wtedy dwóch towarzyszy żołnierza upadło na ziemię nieprzytomnie.
- Co-Co jest ?! - rozejrzał się w koło.
- Niespodzianka! - krzyknęła księżniczka po czym pozbawiła go przytomności rękojeścią miecza. - Gray, Natsu i Juvia ubierzcie się w ich zbroje i "oczyście" więzienie z niepotrzebnych wartowników, którzy mogą wzniecić sygnał. - rozkazała odczepiając klucze od paska strażnika.
- Tak jest ! - zasalutowali i po kilku minutach stali gotowi. Weszli do środka czasami się lekko popychając i mrucząc coś pod nosem. Blondynka i Marvell wepchneły nieprzytomnych strażników za czerwono krwiste zasłony, które idealnie komponowały się z mrocznym lochem. Wypuściły powietrze, a gdy pozostali dali im znak że mogą wejść i że droga wolna z uśmiechem weszły do środka. Chodzili od celi do celi oglądając straszne widoki. Ludzie chorzy, zakrawieni, brudni, wielu z nim brakowało kończyn ,a po ich "pokojach" walały się kości i odchody szczurów. Juvia i Lucy momentalnie się skrzywiły, a młoda Marvell zasłaniała buzią próbując powstrzymać odruch wymiotny i łzy, które jak na złość chciały wydostać się z pod jej powiek. Natsu i Gray z poważną miną nawet nie patrząc na tych ludzi, którzy szeptali z prośbą o pomoc lub o kromkę chleba. Blondynka z przerażeniem patrzyła na tych skazańców. Wiedziała że nawet połowa z nich nie wyjdzie z tego cało. W całym lochu pachniało zgnilizną o wiele mocniej niż na zewnątrz.
- Levy,Mirajanne ...! - krzyknął szeptem Gray zatrzymując się naprzeciw jednej z cel.
- Gray !!! Natsuuu !!!! - pisneła szczęśliwa Mirajanne.
- Ciisza ! - uciszył ją rozglądając się czy nie ma tu jakichś sługusów królowej.
- Udało wam się uciec ? Nic wam nie jest ? Co to za dziewczyny ? Przepraszam, nie wiedziałam że będziemy mieli gości... Ubrałabym się w mniej podartą sukienkę.. - uśmiechneła się niewyraźnie.
- Sukienkę ? Nazywasz tą szmatkę, którą ledwo zakrywasz uda sukienką ? - skrzywiła się Juvia widząc warunki panujące w więzieniu. - W porównaniu do tego lochu to nasze więzienie to apartament ! - mrukneła już sama do siebie.
- Dlaczego wróciliście ? - szepneła białowłosa ignorując docinki Juvii.
- Uwolnić was. - Natsu bez pytania wyrwał z dłoni księżniczki klucze i po znalezieniu właściwego ,otworzył drzwi celi.
- Levy chodź...- blondynka podała jej rękę. - Jestem Lucy przyszłam cię uwolnić. - spojrzała w jej przerażone oczy.
- Zostawcie mnie w spokoju ! Ja nie chcę znów iść z tym panem ! - z jej oczu popłynęły łzy, a ona zasłoniła piersi rękoma. - Nie chcę !!! - krzykneła na cały loch.
- Co się tam dzieje !? TO pewnie znowu ta mała niebieska ! No chodź, tu chodź dostaniesz ka~
Strażnik zatrzymał się kilkanaście kroków od przybyłych. Po czym zaczął uciekać w stronę dźwigni.
- Natsu złap go !! - krzyknęła Lucy. Różowołosy mało myśląc rzucił mieczem przebijając strażnika na wylot i przy okazji paląc ciało. Marvell zasłoniła oczy i nie powstrzymywała łez. Bała się i nie chciała udawać twardej.
- Cholera ! - sykneła blondynka słysząc piski i głośny dzwonek. - Wendy ! Juvia zabierzcie stąd Levy i Mirajanne i uciekajcie ! My ich zatrzymamy ! - krzyknęła Lucy.
- Al~
- NIE MA ŻADNEGO ALE !! WYKONAĆ !!!!! - zdenerwowana się. Juvia zarzuciła sobie Levy na plecy i po chwili cała czwórka zniknęła w szybie wentylacyjnym.
-Nie ma tu Erzy! - do Lucy podbiegł Natsu trzymając swój miecz, którego rękojeść była odrobinę pobrudzona szkarlatna cieczą.
Księżniczka szybko spuściła głowę i rozejrzała się intensywnie myśląc. Spojrzała na otwartą celę .
- Yh... Westchneła i wepchneła tam Natsu i Gray'a blokując wrota oszczepem, który wisiał na ścianie w akcie dekoracji.
- Co ty robisz !?! - zdenerwował się Natsu.
- Jak się już będzie spokojnie wyjdziecie. - szepneła i rzuciła im klucze.
- Lucy ! - podbiegł do krat Gray. Blondynka zmarszczyła brwii i uśmiechneła się delikatnie.
- Ja ich zatrzymam, a wy uciekniecie..jasne ?! - wyciągnęła miecz i zniknęła im z oczu.
- Cholera ! - syknął Natsu próbując odblokować wrota. - Niezły plan Lucy ! Idziesz na pewną śmierć ! - mruknął. - Gray ! To nie chce ustąpić ! - krzyknął zdenerwowany na siedzącego spokojnie czarnowłosego. - CO TY ROBISZ ?!?! - wydarł się na niego zły. - Musimy ją ratować !!
- Spokojnie kretynie. - westchnął czarnowłosy. - Uratujemy ją, ale bez planu nic nie zdziałamy. - chwycił kość i oparł się o ścianę. - Chodź. - poklepał miejsce obok siebie.
Natsu niechętnie usiadł obok chłopaka.
- Styks nie jest głupia. Wiedziała że wrócimy i że będziemy chcieli uratować dziewczyny. Dlatego Erzę przeniosła...
- Do sali tronowej ! - dokończył Natsu wstając.
- Dokładnie. Więc jeśli schwytali Lucy to zapewne zaprowadzili ją do tej małpy. - wstał. - Czyli jeśli chcemy je uratować musimy dostać się do sali tronowej.
- Są trz małe problemy... - fuknął Natsu. - Po pierwsze nie wiemy gdzie jest sala tronowa, po drugie nawet jeśli znajdziemy sale tronową to wiesz że jest dobrze chroniona, a po trzeci jak chcesz stąd wyjść ?! - pomachał mu ręką przed oczami. Gray wyciągnął miecz z pochwy i zamroził kraty, po czym kopnięciem je złamał.
- Problem trzeci rozwiązany. - schował miecz i wyszedł.
- "Problem trzeci rozwiązany" - prychnął kpiąco Natsu.
- Słyszałem do idioto ! Chodźże !
- Już idę baranie !

- Kłaniaj się przed królową !! - krzyknął rycerz przyciskając jej głowę do ziemi.
- Zostaw ją Clerko ! - w jednej chwili strzała z mroku przebiła człowieka na wylot i utkwiła z jego ciałem w ścianie. - Oh... UPS. - zachichotała. - Posprzątać mi to !
- Tak jest ! - do ściany podbiegło z dziesięć osób i po chwili nie było po morderstwie żadnego śladu. - I załatwić mi nowego żołnierza do zabawy ! A teraz ty ! - wskazała na wściekłą blondynkę. - Za kogo się uważasz włamując się do mojego zamku i zabijając mi sługusów ?! - prychneła zakładając nogę na nogę.
- Ci ludzi też mają uczucia !!! - krzykneła księżniczka.
- Trudno ! Ich jedynym zadaniem jest to bym była zadowolona. - ruchem ręki kazała podejść pokojówce. Przerażona dziewczyna podeszła do Styks i uklękneła.
- Rozbierz się. - uśmiechneła się drwiąco. Przerażona pokojówka stała jak wryta bojąc się jakikolwiek ruch. - ROZBIERAJ SIĘ ! - wydarła się wylewając na nią wino z kielicha w akcie pogardy.
- T-tak Królowo... - wystraszona dziewczyna powoli zaczeła zdejmować buty, a po chwili stała w samej bieliźnie.
- Na co czekasz ?! - Styks wstała uderzając w policzek służkę. - Zero z tobą zabawy !!!! - wycelowała w nią strzałą i rzuciła. Strzała jednak została odbita przez miecz blondynki, a w efekcie miecz się złamał. Lucy tylko lekko sykneła po czym na jej twarzy pojawił się grymas.
- Odejdź ! - krzyknęła do wystraszonej pokojówki. - WYNOCHA !!! - dziewczyna szybko, rzucając tylko ciche " Dziękuje ci" pobiegła w tłum innych służek, które ze zmartwieniem ją przytuliły.
- Ty..! Jak śmiesz... Zwyczajna wieśniaczka, mi się sprzeciwia... MI !! Tej, która włada całym światem !!!
- Nie władasz całym światem ! Nie załugujesz na władzę !! Ci ludzie się ciebie boją, bo zabijasz niewinnych ! - czarna jak smoła brew Styks drgała z poirytowania.
- I DOWÓDCA ARMII ! DO MNIEE ! - jej wściekły krzyk obudziłby nieboszczyka.
- Tak jest królowo ? - przed kobietą stanął czarnowłosy mężczyzna.
- Zabić ją ! - sykneła w stronę Lucy. - A potem tą czerwonowłosą, jak jej tam ? Erza o !
- Rozumiem..- pokłonił się i wyciągnął miecz wstając. - Sory młoda... - szepnął z obawą że usłyszy to królowa. Blondynka gorączkowo zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu dziewczyny. Stała tam. Trzymana przez dwójkę strażników. W tej chwili księżniczka podziwiała ją za to że nie okazuje strachu.
- Będę twoim mordercą, więc wypada znać imię kogoś kto pozbawił się daru jakim jest życie. - nad blondynką stanął dowódca. - Nazywam się Gajeel Redfox i jestem sługą mojej najdroższej królowej Styks... - uśmiechnął się kpiąco. Podniósł miecz do góry, ale nie zdarzył nawet drgnąć gdy wielkie wrota do sali tronowej wybuchły.
- Natsu...Gray...- szepneła Erza, po czym pozbawiła jednego strażnika przytomności uderzeniem w brzuch, a drugiemu skręciła kark.
- Erza !! Lucy !! Chodźcie !! - rozkazał Natsu zasłaniając blondynkę mieczem.
- Złapać ich !!! - krzyk Styks, wyciągnął wszystkich rycerzy z osłupienie i kazał zaatakować.
- Lucy, Erza... Uciekajmy nie mamy z nimi szans. - szepnął Gray dziewczyną. Wtedy cała czwórka rzuciła się do ucieczki.
- TERAZ! - krzyknął Natsu gdy żołnierze prawie ich złapali. Zza kotar i zakrętów wyłonili się wszyscy byli więźniowie w lochach i rzucili się na rycerzy.
- Musimy im pomóc ! - sapneła Lucy.
- Nie mamy czasu. Pomogli nam i ich pamięć zostanie pomszczona. - chwycił ją za dłoń Natsu i pociągnął za sobą.
- Nie tak prędko. - przed przyjaciółmi znikąd pojawił się Redfox.
- Zejdź nam z drogi ! - zdenerwował się Natsu wyciągając miecz. 
- Myślisz że boję się kogoś takiego jak ty ? - zadrwił. Nagle zza Gray'a wybiegła Erza trzymając w rękach miecz i atakując Gajeel'a.
- Skąd masz ten miecz ?! - zdziwił się różowowłosy. 
- Ja zrobiłem. - uśmiechnął się dumnie Gray pokazując jeszcze jeden lodowy duplikat jego miecza.
- Powstrzymam go, a wy uciekajcie ! - wycharczała Erza.
- Ale jesteś jeźdźcem ! Nie możemy cię zostawić ! - blondynka wyrwała się Natsu. 
- Gray bierz Lucy i uciekamy. Do zobaczenia Erzo. - rzucił czarnowłosemu pełne pogardy spojrzenie i pobiegł za Lucy i Gray'em wydostając się z zamku szybem wentylacyjnym i wracając do domu... 

_______________________________

Witamy w kolejnym rozdziale mojego 
 i Luny opowiadania. 
Mamy szczerą nadzieję że się podobało.
Dziękujemy za każdy komentarz, wiele to dla nas znaczy c:
Do zobaczenia za tydzień ! :*
Pozdrawiamy ^^
Jeszcze jedno ! Zapewne zauważyliście że gdy Natsu i Gray zostali wepchnięci do celi Lucy dała im klucze żeby uciekli, a dla pewności zablokowała drzwi włócznią. Może jest to trochę nie logiczne, ale dowiecie się wszystkiego wkrótce c: 
Robiłyśmy korektę, ale zawsze mogłyśmy czegoś nie zauważyć więc prosimy o wyrozumiałość i poinformowanie nas gdzie znajduje się błąd. 
Dziękujemy <3

piątek, 2 stycznia 2015

Rozdział 2 - Przepowiednia


Rozdział 2


Natsu powoli podniósł się na łokciach. Omiótł komnatę podejrzliwym spojrzeniem. Widząc Gray'a na jego twarzy pojawiła się ulga. Jednak po chwili zlustrował go od góry do dołu i uniósł pytająco brew.
- Bawisz się w księcia czy jak? Gdzie my jesteśmy? Kim ona jest? - Wymownie skierował na nią dłoń. 
Lucy poczuła się niekomfortowo. Nie wypadało jej jednak wyjść z pokoju i zostawić tej dwójki samej, a gdyby kazała tutaj czekać strażom to ich nieufność tylko by się pogłębiła. Odchrząknęła i podeszła bliżej łóżka, na którym leżał chłopak. 
- Nazywam się Lucy Heartafilia - oznajmiła. - Jestem księżniczką królestwa Magnolii.
Skłoniła się kulturalnie i podniosła wzrok na zdumionego Gray'a. Jednak zanim ciemnowłosy zdołał wydusić z siebie cokolwiek, ciszę przerwało ostre prychnięcie Natsu. Chłopak odrzucił z siebie koc i po chwili spuścił nogi na ziemię. Wyglądał na zdenerwowanego. 
- Nie obchodzi mnie księżniczką jakiego królestwa lub zgliszcza jesteś - warknął, wstając naprzeciwko niej. - Ten tytuł od razu mówi kim tak naprawdę jesteś - zaśmiał się kwaśno. 
- Hola, Natsu - jęknął Gray, próbując go zatrzymać. 
Chłopak jednak uciszył go zdecydowanym ruchem ręki. Obnażył kły i uśmiechnął się prowokacyjnie. Nienawidził rodzin królewskich. Zawsze uważały, że wszystko im wolno i wszystko się im należy. Zamiast pięknej sukni Lucy Natsu widział jedynie płacz i krew, która została przelana aby to uszyć. Jak Gray mógł w ogóle ubrać się w takie ciuchy? Więzienna szmata miała więcej honoru niż to. 
- Drugą Styks - wypluł te słowa. - Niczym się od niej nie różnisz, księżniczko.
Ślina wylądowała na butach księżniczki. Zadowolony z pogardy jaką okazał, Natsu wyprostował się. Jednak zamiast gniewu i wpadających przez drzwi strażników zobaczył jedynie łzy. Dziewczyna zamachnęła się i uderzyła różowołosego w policzek. Chłopak zachwiał się i upadł na łóżko. 
- Jak śmiesz tak do mnie mówić!? - krzyknęła. - Uratowałam ci życie. Gdyby nie ja i twój przyjaciel, już dawno byłbyś niczym więcej jak pożywieniem dla szczurów.
Rzuciła mu gniewne spojrzenie i wyszła z pokoju. 
- Gratulację debilu! -  warknął z politowaniem Gray. 
- Oi, no już - prychnął Natsu. - Musimy się stąd wydostać. Nie wiadomo kiedy wróci. Pewnie wyśle tutaj straż. 
Ciemnowłosy uderzył się w czoło. Stuknął butami kilka raz o drewnianą podłogę i podszedł do okna. Odsłonił je całkiem i wskazał na nie ręką.
- Uspokój się. Nie jesteśmy w Crocus, ani w żadnym więzieniu. Spójrz. Widzisz? To zupełnie inne miejsce - westchnął. - Po prostu ją przeproś, dobra? Nazywanie księżniczki, która uratowała ci życie "drugą Styks" nie jest za bardzo na miejscu, wiesz? 
Natsu wyjrzał przez okno i zaniemówił. W jego oczach tańczyły ogniki podekscytowania. Już dawno nie widział tyle zieleni. Tylu kwiatów. Nieba bez czarnych chmur. 
- I ty się potem dziwisz, że nie masz dziewczyny - jęknął Gray.
Gdy różowowłosy miał złajać przyjaciela nagle drzwi do pokoju się otworzyły. Do komnaty wbiegła trójka strażników wraz z Juvią i jeszcze jedną małą dziewczynką na czele. 
- E-Ej, przeproszę ją! - jęknął wystraszony Natsu.
- Bierzcie ich! - rozkazała dziewczynka. 
Żołnierze podeszli do mężczyzn i wzięli ich pod ramię. Uciekinierzy wymienili przerażone spojrzenia. 
- Natsu jest słaby nie może chodzić! - zauważył Gray, próbując grać na zwłokę.
- Wcale nie! Został uzdrowiony przez samą Porlyusicę - burknęła Juvia i wskazała na drzwi, dając znać strażnikom, że mogą już iść. 
Powoli wyprowadzili zdenerwowanych chłopaków z zamku i kierowali się w stronę lasu. Różowowłosy miał minę jasno mówiącą co myślał. "A nie mówiłem?" aż biło z jego twarzy.
- No słuchaj Natsu, ja przynajmniej przed śmiercią się wykąpałem - westchnął Gray. 
- Mnie też umyli - mruknął. - ...chyba. No, ale serio, idioto? Dobrze wiesz, że arystokracji nie można ufać. Obrazisz ich głowę i bam, ze swoją możesz się pożegnać. To było do przewidzenia. 
- O czym oni mówią, Wendy? - spytała dziewczynki Juvia. 
Ta w odpowiedzi jedynie wzruszyła ramionami, będąc nie mniej zdziwiona od swojej starszej koleżanki. Te pytanie jednak nie uszło uwadze więźniom. Spojrzeli po sobie zdezorientowani.
- No, ale jak to, to nie zabijecie nas? - Gray przechylił głowę.
Strażnicy zaśmiali się. Juvia jedynie uśmiechnęła się lekko. Wendy natomiast przeskoczyła pomiędzy chłopaków i poklepała ich po ramionach, próbując ich uspokoić. Droga ciągnęła się i ciągnęła. A im głębiej w las się zapuszczali tym ciemniej było. Jednak w jednym punkcie palił się ogień i to właśnie tam wszyscy zmierzali. Stanęli przed chatką z bali, która swoje przedłużenie miała w jaskini. Przed nią tkwiła tabliczka z napisem "brak wstępu wieśniakom", ale małymi literami pod tym był dopisek "chyba, że mają alkohol".
- Do środka - oznajmiła Wendy. 
Posłusznie wspięli się po stopniach i zniknęli za drzwiami chatki. Uciekinierzy nadal nie wiedzieli dlaczego się tu znaleźli.
- Wow... - mruknął z podziwem Gray gdy zobaczył wnętrze. 
W środku wydawała się o wiele większa niż na zewnątrz. Ściany stanowiła jaskinia, a na podłodze była czerwona, lekko zniszczona wykładzina, po środku paliło się ognisko, a obok niego siedziała zakapturzona postać. Osoba ta podniosła głowę i zdjęła kaptur. Jej długie, brązowe włosy opadły na ramiona. 
- To wy się świecie wybrańcami? - zapytała donośnym głosem.
- Są zbiegami z więzienia w Crocus, księżniczka znalazła ich w tunelu, przypuszczamy, że mogą przejść próby - zdała raport Wendy. 
- Rozumiem, dziękuję Wendy. Podejdźcie bliżej - zwróciła się do chłopaków. Niepewnie wykonali kilka kroków w przód. - Usiądźcie. - wskazała poduszki przed nią.
 Natsu i Gray niepewnie przestąpili z nogi na nogę. Dopiero, gdy zobaczyli znaczące spojrzenie Juvii, usiedli. 
- Czy wiecie dlaczego tu jesteście? - zapytała brązowowłosa kobieta. 
Pokręcili głowami.
- Tak przypuszczałam. W takim razie pozwólcie, że zapoznam was z legendą o Brillo I Tristezie.
Wyciągnęła zza siebie księgę i przewertowała jej pożółkłe stronnice. 


 Początek zawsze był chaosem, dopóki ktoś nie uformował z niego czegoś więcej. Dwie smocze siostry, matki tej ziemi razem wyciągnęły ją z otchłani i nadały kształt. Następnie stworzyły rośliny i wodę. A wraz z nimi życie...


- Możemy przejść do konkretów? - mruknął Natsu, ziewając. Spojrzenie wszystkich powędrowało w stronę różowowłosego. - No co? Nie mówcie mi, że was to też nie nudzi!
- No... może trochę - przyznał mu rację jeden ze strażników. 
Jednak natychmiast schował się za Juvią, widząc piorunujące spojrzenie Cany. 
- Przejdę do tego najistotniejszego fragmentu, ale potem nie próbujcie mówić "ja nie rozumiem" - fuknęła zła. - A więc...


Wtedy pojawiła się kobieta, która została pobołogosławiona przez Brillo i została jej jeźdźcem. Odtąd smoczyca światła przełożyła część siebie na swoją przyjaciółkę. Stały się jednym sercem. To właśnie pojawienie się kobiety zasiało w Tristezie tęsknotę, samotność i zawiść. Postanowiła stworzyć własnego jeźdźca. Tak właśnie została zachwiana harmonia. Jeździec stworzony jedynie z mroku szybko zatruł łagodne serce Tristezy. Niedługo później doszło do walki. Brillo wraz ze swym jeźdźcem przegrała. Biały smok ukrył się w jednym z wielu światów, a jego miejsca spoczynku chroniły bramy i strażnicy. Wiedział albowiem, że tylko i wyłącznie jego jeździec będzie w stanie ją odnaleźć i raz jeszcze stanąć do walki z siostrą.
Lumiency.

Wróżka zamknęła księgę i spojrzała na milczących Gray'a i Natsu. Wrzuciła proszek do ognia, a ten pod jego wpływem rozbłysł i powiększył się, ukazując malowidła na ścianie jaskini.
- To są dwaj wybrańcy! - wskazała na dwóch strażników stojących obok jednej postaci na smoku. - To co przeczytałam to tania podróbka prawdziwej historii, ale są tam momenty prawdziwe. Lumiency zginęła podczas tamtej walki. Ale dzięki błogosławieństwu Brillo odrodziła się. Jak możecie się domyślać jeźdźcem mroku jest nikt inny jak Styks. Lumiency jest dla niej zagrożeniem. Każdy kto był podejrzany o bycie jej następnym wcieleniem był zabijany, a gdy i to nie wystarczyło i Lumiency wznosiła bunt w Crocus, zaczęto wykorzystywać demony, aby odbierały ludziom magię. Nie wiemy gdzie jest kolejne wcielenie jeźdźca. Jej wizerunek przez stulecia ulegał licznym zmianom. Została zapamiętana jako odważny i szlachetny rycerz. 
- Mogę zadać jedno pytanie? - przerwał dziewczynie Gray. - Dlaczego akurat MY jesteśmy podejrzewani o bycie tymi całymi wybrańcami? Ledwo was wszystkich znam. Nie wiecie nawet jaką posługiwałem się magią. Sam tego nawet nie wiem. 
- Ponieważ los wybrańców jest połączony z ich orężem. To nie był przypadek, że znalazłam was w tej jaskini. - Księżniczka wynurzyła się z mroku. 
Chociaż Natsu miał ochotę spytać skąd się tam wzięła to szybko ugryzł się w język. Ta rzeczywistość była inna niż ta, w której dotychczas się obracał. Przypomniał sobie naskok na Lucy i ugryzł się w język.
- Powiedzmy, że nawet jeśli bylibyśmy tymi wybrańcami, to co z tego? Nawet nie wiemy kto jest jeźdźcem - uciął Gray. - Tu jest zbyt wiele przypuszczeń, nie sądzicie?
- Erza! - Uśmiechnął się Natsu. - Czy odważny rycerz czasem nie pasuje do niej? Posługiwała się magią podmiany. 
- Faktycznie... Jest bardzo, bardzo silna i posługiwała się magią podmiany: rycerz !
Zgromadzeni spojrzeli po sobie. Juvia jedynie skinęła na Canę. 
- Porozmawiamy o tym później. Wy dwaj, chodźcie za mną - rzuciła wróżka i zaczęła iść w głąb jaskini. 
Już po chwili stanęli na rozdrożu. Przed nimi szły dwa korytarze. Wróżka po chwili zamyślenia weszła do tego po lewej. W miarę, gdy zagłębiali się coraz bardziej temperatura spadała. Droga wiła się, aż nie dotarli do jej końca. Cana wyciągnęła rękę z płonącą pochodnią i podpaliła inną wiszącą na ścianie. Wkrótce w pokoju wszystko było dobrze widoczne. Gray i Natsu zawisieli wzrok na lodowej skale po środku. Ze stropu jaskini zwisały podłużne sople, a podłoga im bliżej lodowca tym była bardziej śliska. Ciemnowłosy zawiesił się na moment, wpatrując w  miecz utkwiony w głębi lodowej skały.
- Gray - odezwała się księżniczka. - Spróbuj go wyciągnąć. 
Chłopak naprężył się i nie dyskutował z dziewczyną. 
- Skoro muszę. Nadal twierdzę, że to wszystko jest jedynie zbiegiem okoliczności - mruknął.
Podszedł do lodowca i dotknął go. Po chwili wokół jego ręki pojawił się biały okrąg. Gray otworzył szerzej oczy i jak w transie uderzył o górę lodu. Powierzchnia uległa i rozdzieliła się na pół. Towarzyszyło temu głośne łupnięcie. Ciemnowłosy wyciągnął pięść z lodu, a następnie, nawet nie patrząc na pozostałych wszedł w stworzoną przez siebie szczelinę i zabrał miecz. Dopiero, gdy dotknął broni zamrugał i wybudził się z dziwnego transu, w  który popadł i aż ugiął się pod ciężarem miecza.
- Wow... - w jeden sekundzie w jaskini rozległ się szept pełen zachwytu i podziwu. 
Lucy nie wydawała się być zaskoczona. Posłała Grayowi śliczny uśmiech, po czym poprosiła go ręką aby podszedł. Przejechała bladą dłonią po ostrzu miecza i nieco się skrzywiła, czując jeszcze większy chłód. Cana kiwnęła głową.
- Nie ma pomyłki. Jesteś strażnikiem lodu - rzekła. 
Zwróciła się do Natsu i dała mu znak, aby poszedł za nią. Chłopak ruszył za kobietą. Nadal był nieco zdezorientowany. Nie minął nawet dzień odkąd uciekł Styks, został ciężko ranny i pojawił się w Magnolii, a już się dowiaduje, że jego najlepszy przyjaciel jest jakimś tam strażnikiem. Gdy pozostali zostali na rozdrożu, Natsu, księżniczka wraz z Juvią i Cana zaczęli przemierzać drugi korytarz. Tym razem było inaczej. Po ścianach ściekała woda. Para uderzała ich w twarze. W końcu wkroczyli do kolejnej pieczary. Razem stanęli, patrząc z podziwem na miecz tkwiący w rozżarzonej skale, wokół którego płynęła lawa. Jedynie czubek miecza wystawał z lawy. Natsu przetarł oczy. 
- Chwila. Dlaczego ten idiota, nie musiał narażać swojego życia z tym kawałkiem lodu, a ja muszę igrać z cholerną lawą?! - spojrzał błagalnie na Canę.
- Życie jeszcze cię nie nauczyło, że nie wszystko jest sprawiedliwe? - zaśmiała się. - Jeśli jesteś strażnikiem, nic ci się nie stanie.
- Za nic w świecie! - Pokręcił energicznie głową.
- Wchodź tam - rozkazała Juvia z wrogim błyskiem w oku.
Różowowłosy wzdrygnął się i z niepewnością i lękiem wszedł po gorących schodach. Po chwili stanął nad mieczem. Ręce mu się spociły i wydawał się bledszy. Jednak szybko odetchnął i wytarł dłonie do koszuli. Chwycił rękojeść i natychmiast zabrał ręce. Syknął z bólu. Aż bał się na nie spojrzeć. Czuł jakby go palili żywcem.
- Musisz uwierzyć! Poczuj to! - dopingowała go Cana.
 Natsu wypuścił powietrze z płuc i ponownie chwycił za wystającą część miecza. Na czole pojawiły się mu kropelki potu, a twarz była wykrzywiona w grymasie niewyobrażalnego bólu.
- Poczuj to! Wyobraź sobie coś, co chcesz chronić za wszelką cenę! - Wtedy Natsu otworzył oczy i spuścił jedną makabrycznie poprzoną dłoń wzdłuż ciała. Wpadł w trans i przed zdrową ręką pojawił się okrąg, który chronił chłopaka przed poparzeniem. Po chwili szarpnął za rękojeść i  wyciągnął miecz ze skały.
- Udało mu się... - szepnęła cicho księżniczka. 
Natsu zszedł z bronią do swoich towarzyszy. W jednej sekundzie poparzenia zaczęły świecić, a następnie się uleczyły.
- Co do? - Wzdrygnął się i z strachem spojrzał na brązowowłosą.
- Nie martw się. Strażnicy regenerują się gdy obrażenia im zadał ich żywioł - pocieszyła go Lucy, zakrywając twarz chustą by chociaż odrobinę uchronić się od żaru i gorąca jakie tam panowało.
- A więc przepowiednia mówi prawdę... - uśmiechnęła się Cana. - Wracajmy do mojego głównego pokoju.
 Tak jak wróżka rozkazała tak zrobili. 
- Księżniczko Lucy. Miałaś rację. Ci dwaj są strażnikami. Jeżeli to co jeden z nich mówi, jest prawdą, to prawdopodobnie znają także jeźdźca. Musimy go odzyskać za wszelką cenę. Jeśli Styks dowie się... 
Blondynka kiwnęła głową. Zdawała sobie z tego sprawę bardziej niż ktokolwiek inny. Cana nagle zaczęła się głośno śmiać i podeszła do kredensu. Wyciągnęła z niego dwie butelki alkoholu i uśmiechnęła się wesoło. 
- Chyba trzeba to opić, co? Rzadko się dzielę moimi słodkimi przyjaciółmi, ale to zdecydowanie jest do tego okazja. Poza tym księżniczka obiecała mi, że wpadnie na kilka głębszych i jak to się skończyło? Przychodzisz po kilku miesiącach z dwójką wybrańców i nie pamiętasz o obietnicy? - zawołała Cana. 
Juvia i Wendy zaśmiały się pod nosem. 
- Ale Cano... Dobrze wiesz, że ja mam swoje obowiązki - jęknęła przepraszająco Lucy. 
Jednak wróżka uciszyła ją machnięciem ręki.
- Teraz twoim jedynym obowiązkiem jest świętowanie - rzuciła szatynka. - W końcu czy odnalezienie strażników ognia i lodu, nie zwiastuje wygranej nad Styks? 
Blondynka nie mogła walczyć z tym argumentem. Uśmiechnęła się łagodnie i wzięła od przyjaciółki jedną z butelek. Przechyliła głowę, spoglądając na Juvię i Wendy.
- Godzina dłużej nas nie kosztuje, prawda? 
Towarzyszystwo rozpromieniło się. Jakby dla wszystkich ten dzień był niewiarygodnie ciężki i pełen wrażeń. Poniękąd w tym prawdy. Po krótkich ustaleniach zdecydowali rozpalić ognisko nad jeziorem nieopodal. 
- Staniecie na warcie w dwóch różnych miejscach. Jeśli zauważcie coś podejrzanego macie natychmiast nas powiadomić. Zrozumiano!? - zawołała Juvia.
-Tak jest, kapitanie! - Strażnicy momentalnie udali się do wyznaczonych miejsc. 
- Czy ognisko już... - blondynka zaniemówiła, widząc jak Natsu  podpala gałęzie mieczem. - Odbiło ci?! - dziewczyna pobiegła do chłopaka, zabierając mu broń. 
- Ej! Przynajmniej się pali! - protestował Natsu. 
- Ty też, oddawaj miecz - zwróciła się do czarnowłosego. 
- No ale... - próbował zaprotestować, ale napotykając mordercze spojrzenie dziewczyny posłusznie oddał broń. 
- Juvio przechowasz? 
- Oczywiście, księżniczko! 
- Tu jest całkiem przyjemnie - odezwała się Wendy - A ten księżyc jest po prostu piękny... - spojrzała na ogromną, białą tarczę księżyca. 
W powietrzu unosił się zapach sosen i wiał lekki przyjemny wiatr. Gwiazdy migotały wesoło. Wszystkiemu akompaniował śpiew ptaków i skrzypienie koników polnych.
- Natsu... - Gray podszedł do przyjaciela i zaczął mu szeptać do ucha - To najlepszy moment do przeprosin. 
- Wiem.Właśnie myślałem jak to zrobić.... - chłopak przelotnie spojrzał na blondynkę, która idąc brzegiem jeziora oddalała się od reszty - To moja szansa!
Natsu postanowił śledzić księżniczkę. Poruszała się powoli, jak w zadumie, patrząc na drugą stronę jeziora. Uśmiechnęła się i spojrzała w niebo. Miała mieszane uczucia. Żeśkie, nocne powietrze delikatnie muskało jej twarz, a włosy wraz z tańcem wiatru tańczyły w powietrzu. 
- Hmm - mruknęła. - Może powinnam wziąć ze sobą Juvię. Na pewno by wypatrzyła jakieś suche gałęzie. 
Dotknęła wilgotnej kory i pokręciła głową.
- Lucy! 
Odwróciła się gwałtownie i spojrzała na stojącego przed nią, zdyszanego chłopaka. Zrobiło jej się nagle głupio. Uderzyła go, gdy ją obraził. Powinna go przeprosić. Nagle on ugiął się i skłonił. 
- Przepraszam - zawołał. - Nie powinienem był cię osądzać tylko dlatego, że jesteś księżniczką. Po prostu nie mam zbyt dobrego zdania o monarchiach. Jednak nazywanie cię drugą Styks było głupie. Nie jesteś nią - ugryzł się w język. 
Podeszła do niego i ujęła jego policzki, podnosząc je i zmuszając go by na nią spojrzał.
- Naprawdę bardzo cię przepraszam - szepnął. 
- Ją ciebie także przepraszam, Natsu - westchnęła w końcu. - Nie powinnam była cię policzkować tylko dlatego, że wyraziłeś swoją opinię. Zareagowałam zbyt gwałtownie. 
Nagle chłopak ją przytulił. Zaskoczona księżniczka uniosła ręce. Po chwili strażnik ognia się od niej odsunął i uśmiechnął.
- Zacznijmy od początku, dobrze? - spytał. - Nadal to wszystko jest dla mnie bardzo nowe i nie do końca wszystko rozumiem, ale myślę, że przez jakiś czas jesteśmy na siebie skazani.
- Nie to, że chce wam przeszkodzić w tym co teraz robicie, ale proszę możecie flirtować trochę dalej? Zwracacie zbyt dużo uwagi. - Niespodziewanie zostali rozdzielenie przez Gray'a
- Gr-Gray! - pisnęła blondynka. 
- Oaaaa! - usłyszeli krzyk Juvii i Wendy. 
Po chwili przy szyi różowowłosego spotkały się dwa ostrza. Chłopak przełknął głośno ślinę. 
- Juvia! Wendy! - szybko zareagowała księżniczka.
- Odsuń się księżniczko! - warknęła młoda Marvell, bardziej dociskając ostrze do szyi chłopaka.
- Nie wolno ci całować księżniczki! - zmarszczyła brwii Juvia. 
- ALE MY SIĘ NIE CAŁOWALIŚMY ! - jękneła blondynka. - On mnie tylko przeprosił!
- Całkiem czułe te przeprosiny - Gray dolał oliwy do ognia.
- Jak śmiesz przytulać się do księżniczki! - Wendy przycisnęła mocniej ostrze przez co lekko nacięła skórę szyi.
- Przestań! - Lucy chwyciła za nadgarstek niskiej niebieskowłosej, odrzucając go do tyłu - On niczym nie zawinił... To ja go przytuliłam - próbowała złagodzić sytuację. 
- Księżniczko! - skarciła ją Marvell. 
Cana, Natsu i Gray patrzeli na kłótnie trzech dziewczyn. 
- Może... Może już pójdziemy do ogniska? - zaproponował Natsu, rozcierając rozcięcie na szyi. 
Wszyscy na niego spojrzeli, a gdy księżniczka się zgodziła poszli w grobowej ciszy do rozpalonego ogniska. Natsu i Gray wymieniali między sobą zmartwione spojrzenia. Cana myślała nad czymś gorączkowo. Juvia chwyciła kamień i przejechała jego powierzchnią po sztylecie powodując iskry. Wendy cicho, jakby z poczuciem winy śpiewała pod nosem jakąś piosenkę. Księżniczka wsłuchiwała się w szum wody i skrzypienie koników polnych aż w końcu zapytała.
- Natsu, Gray. - Blondynka przerwała czas ciszy. - Ile ludzi było z wami więzionych?
- Dużo osób - zaczął Gray. - W tym kilku naszych przyjaciół.
- Opowiedz mi o nich - rozkazała księżniczka?
- Jeśli chcesz... - westchnął czarnowłosy.  - Jest tam Erza, ten wasz "jeździec". To bardzo silna kobieta i na pewno nikt nie chce z nią zadzierać, niestety straciła moc podmiany.
- Jest tam też Levy i Mirajanne - przypomniał Natsu, przerywając przyjacielowi. - Ale Levy przez jednego ze strażników em... oszalała. - zacisnął pięści. - A Mirajanne zawsze nas pocieszała. Chyba jedynie ona potrafiła się tam uśmiechać. Niestety nie udało nam się również i ich uwolnić.
- To musiało być dla was bardzo trudne - zauważyła Juvia. 
- Było. Ale gdy udało nam się uciec przyrzekłem sobie, że tam wrócę i je uwolnię, zabijając wszystkich, którzy wejdą mi w drogę. - Pięści Natsu powoli zaczęły się rozluźniać. - Oczywiście wtedy jeszcze nie zakładałem, że faktycznie uda nam się przeżyć.
- Jutrzejszego ranka - zaczęła Lucy. - Chcę, abyście byli gotowi na powrót do zamku Styks. 
Spojrzenia wszystkich skierowały się na księżniczkę.
- Musimy uwolnić jeźdźca - zawołała. - Jest naszą jedyną nadzieją na pokonanie złej królowej. Jeśli mamy wygrać to tylko z nim po naszej stronie! 
Po chwili ciszy, rozległy się entuzjastyczne głosy. Blondynka wstała i położyła rękę na biodrze i sięgnęła po kufel.
- Księżniczko, nie wiem czy powinnaś - skarciła ją Juvia.
- Za jeźdźca! - wzniosła toast.
Cana zaczęła się śmiać. Uniosła kufel i krzyknęła:
- Za jeźdźca!

__________

Tak więc kończy się drugi rozdział!
Olu dziękujemy za wskazówki i rady :D

Dziękujemy za przeczytanie i do zobaczenia za tydzień! 
Luna i Coco!
P.S. Szczęśliwego nowego roku! 

/Poprawa/
Szablon wykonała Domi L