piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział 14 - Książka



Rozdział 14

Zamknęła drzwi na klucz. Nie obchodziło ją to gdzie będzie spać Juvia. Nie miała ochoty być nieskuteczne pocieszana. Zsunęła się po drzwiach i głośno nabrała powietrza do płuc, a po sekundzie wypuściła je. Kolejna porcja łez spadła na podłogę. Wstała i z szafy wyciągnęła koszulę nocną. Weszła do łazienki i przebrała się w nią. Dzisiejszego wieczoru nie chciała się kąpać. Nie teraz, nie kiedy czuje się jak wrak człowieka.
- On ją kocha...? Jak mogłam być tak głupia!? - uderzyła się w głowę. - Głupia, głupia, głupia Lucy! -zacisnęła oczy. Podeszła do okna i otworzyła je z zamiarem wyjścia na dwór, gdy nagle do drzwi ktoś zapukał.
- Hej... Księżniczko? Wszystko dobrze? - usłyszała zmartwiony głos Juvii. Blondynka podbiegła do biurka i zgasiła świeczkę próbując opanować oddech. - Dzisiaj Erza i Mira zaprosiły nas do siebie po balu... Ja zaraz tam wracam... Przyjdziesz?
Lucy nie odpowiedziała. Usłyszała głośne westchnięcie i odgłos schodzenia po schodach.
-Siłą byście mnie stąd nie wyciągnęły... - zaśmiała się lekko, ale po chwili wróciła do poprzedniego stanu... -Natsu i Lissana... - szepnęła rzucając się na łóżko i mocząc poduszkę . - Czemu miłość zawsze tak boli? - zapytała sama siebie spoglądając na otwarte okno przez, które teraz wypadało chłodne powietrze. - Zimno... - szepnęła podnosząc się do pozycji siedzącej i opierając się o ścianę - Zupełnie jak teraz w moim sercu. - starała się wytrzeć policzki, ale nie szybko ponownie stały się mokre - Może... Jestem za słaba by być z Natsu? Może za brzydka... - zamknęła oczy i uderzyła sobie poduszką w twarz.
- A może jestem po prostu tak beznadziejna? - załkała. Po chwili wyczerpana płaczem, zasnęła. Przez okno wpadało zimne powietrze, które drażniło ciepłą skórę śpiącej, zabierając jej całe ciepło. 

Na balu wszyscy doskonale się bawili. Poza kilkoma osobami.
- Nie dała się nabrać... Nie wróci tu... - uśmiechnęła się przepraszająco Juvia podchądząc do grupki przyjaciół.
- Natsu... Jakim ty jesteś idiotą! - na czole Erzy pojawiła się pulsująca żyłka.
- Dzięki... W ciągu tych trzydziestu minut zdąrzyłaś mi to powiedzieć ze sto razy... - burknął i spuścił głowę. Wendy położyła rękę na ramieniu czerwono-włosej.
- Erza... On też cierpi... Odpuść trochę... - uniosła kąciki ust ku górze.
- Masz rację Wendy... Przepraszam Natsu. Ty pewnie teraz przeżywasz to gorzej od nas.
-Chyba będziemy musieli ten bal skończyć szybciej niż to przewidywaliśmy. - do grupki przyjaciół niespodziewanie podszedł burmistrz miasta.
-Dlaczego? Wszyscy się świetnie bawią... - zaczęła Mirajane i rozejrzała się - Albo i nie... - dodała zauważając jak niektóre z par trząsą się z zimna.
 - Temeratura zaczęła drastycznie spadać. - zaczął - Jeśli zostaniemy dłużej na zewnątrz może to wszystkim zaszkodzić. - pstryknął palcami i jak na zawołanie za jego plecami zjawiło się kilka strażników. - Posprzątamy tu, a wy się wyśpijcie.
- Rozumiemy. Ariano, Levy, Wendy, Juvia chodźcie do nas. Zrobimy sobie babski wieczór. - zaproponowała Erza.
- A my? - spytał cicho Gray, wskazując na siebie i Natsu.
- A wy do łóżka i spać... - spojrzała na nich groźnie.
- T-t-tak jest... - pobiegli szybko w stronę domu.

- Natsu?
- Hmm?
- A ty... No wiesz... - Gray się zarumienił. - Masz dziewczynę?
- Gray sory... Jesteś moim przyjacielem, ale tylko przyjacielem nie licz na nic więcej! - różowowłosy odsunął się od niego.
- Nie  o to mi chodzi debilu! - warknął. - Tylko... Ja kocham Juvię i chciałbym jej to jakoś wyznać, ale... Nie wiem jak... - spuścił głowę zarumieniony.
- Gray... - różowo-włosy zatrzymał się i położył rękę na ramieniu przyjaciela - Jak dziś widziałeś nie jestem najlepszy w takich rzeczach... - szepnął i ruszył w dalszą drogą.
- Ale jak ty byś to zrobił? - krzyknął i podbiegł do oddalajacego się chłopaka.
- Ja? - Natsu ponownie się zatrzymał i przelotnie spojrzał na drogę, którą prowadziła do domku Lucy - Zapewne nie patyczkowałbym się i powiedział prosto z mostu to co czuje.
-Ale jednak jeszcze tego nie zrobiłeś. - czarno-włosy zaśmiał się i uderzając dość mocno towarzysza w ramię ruszył w stronę pokoju.

Poranne promienie słońca wdarły się do pokoju blondynki przez uchylone okno.
-Mhm... - dziewczyna powoli zaczęła się wybudzać. - Chłodno... - szepnęła otwierając oczy i ukazując światu swoje czekoladowe tęczówki. Wstała z łóżka i powolnym krokiem kierowała się w stronę okna. Gdy tylko się zbliżyła, a z zewnątrz zawiał zimniejszy wiatr nogi Lucy ugięły się.
Zakręciło jej się w głowie. Chwyciła się parapetu, żeby nie upaść. Zamknęła okno. Przed oczami pojawiły jej się mroczki, a sama czuła, że brzuch ją strasznie boli.
- Oh... To chyba z głodu... Nie jadłam wczoraj obiadu... - uśmiechnęła się słabo i poszła do łazienki. Wzięła szybki prysznic i ubrała się w codzienne ubrania. Zanim wyszła z pokoju odczuła silny ból w okolicach brzucha.  Skuliła się i spojrzała w stronę drzwi. Nacisnęła klamkę i wyszła z pokoju. Nagle ktoś przed nią stanął.
- Lucy! Właśnie miałam po ciebie iść! - uśmiechnęła się do niej serdecznie niska osóbka.
- Levy... Było już śniadanie?
- Tak, właśnie z niego wracam. - chwyciła blondynkę za dłoń. - Lucy pójdziesz se mną do biblioteki? Ariana mówiła mi, że znajdę tam coś dla siebie.
- Tak Levy, oczywiście... - uśmiechnęła się słabo.
- Lucy, ale czy na pewno? Może pójdziemy potem... Nie wyglądasz najlepiej... - Levy przegryzła dolną wargę.
- Nie, nie... Nie ma takiej potrzeby. - zaśmiała się blondynka. - Chodź idziemy! - pociągnęła ją w stronę wyjścia z domu.

-Ahh!! - niebiesko-włosa stanęła na środku ogromnej biblioteki. - Jak tu pięknie! - krzyknęła wskazując na zabytkowe meble i mnóstwo książek.
-Przypomina mi bibliotekę, którą miałam w pałacu... - brązowooka zamyśliła się.
-Miałam? - spytała zaciekawiona Levy biorąc do rąk kilka książek o tematyce magii takiej jak 'Solid Script'
-Tak... Gdy miałam 11-14 lat moim drugim domem stała sie zamkowa biblioteka, do której znalazłam tajemne przejście znajdujące się w moim pokoju. Spędzałam tam okropnie dużo czasu czasami olewając swoje obowiązki i ludzi mnie otaczających. Niestety... - na chwile zawiesiła głos - Gdy miałam 15 lat biblioteka spłonęła razem z całą zawartością... Przyczyną pożaru do teraz jest nieznana, a bynajmniej ja jej nie znam. Pamiętam ten dzień doskonale, to ja wtedy odkryłam, że mój drugi dom płonie. Już wtedy pomieszczenie było doszczętnie zniszczone więc jak zawiadomiłam strażników i doradcę... z biblioteki został tylko popiół.
- Przykro mi. - posmutniała Levy. - Patrz... - wskazała na jedną ze stron. - Jeśli nauczę się magii, to stworzę dla ciebie taki oto portal. - przejechała palcem po napisie "Portal do podróży w czasie" - I uratujemy twoją bibliotekę! - pocieszyła ją.
- Najbardziej jest mi przykro z podowu moich powieści, które pisałam... - westchnęła księżniczka i usiadła na krześle obok stolika.
- Pisałaś powieści?! O czym? - ożywiła się niebieskowłosa.
- Zazwyczaj pisałam o miłości... Główną bohaterką zawsze była jakaś piękna księżniczka! Miała dwóch służących, którzy oddaliby za nią życie! Jeden nazywał się Kasai, a drugi Chiru. I jeden z nich zakochał się w księżniczce, ale wtedy porwał ją smok i zabił oby dwóch... - spuściła głowę.
- Skąd tobie Lucy się wziął pomysł na taką książkę? - zdziwiła się Levy i bardziej wczytała się w lekturę.
- Nie wiem... Coś mi "kazało" tak pisać. - blondynka była lekko zamglona.
- Lucy! Lucy! Kiedyś napiszę książkę o tobie! "Księżniczka dobra" i będzie o naszych przygodach! Będzie cudowna! Piękna! - odwróciła się do księżniczki plecami i chwyciła kolejną książkę.
- Cieszę się... - jęknęła.
- Patrz... Żeby ten portal działał potrzebujemy kryształów... Wody, ognia, powietrza, ziemi i ~
Levy wzdrygnęła się słysząc jak coś upadło. Odwróciła się i z przerażeniem odkryła, że blondynka leży nieprzytomna na ziemi.
-Lucy! - krzyknęła podbiegając do nieprzytomnej przyjaciółki. - Co się stało!? - niebieskowłosa kompletnie nie wiedziała co ma zrobić. - Potrzebuje pomocy, sama nie dam rady cie unieść... - W oczach Levy pojawiły się łzy - Za chwilę wrócę... - szepnęła i pobiegła w stronę wyjścia.
Gdy tylko wyszła z biblioteki natychmiast zaczęła rozglądać się za jaką kolwiek żywą duszą będąca w pobliżu. Nie widząc nikogo ruszyła dalej pędem przed siebie. Dobiegła do ratusza. Nikogo...
-Gdzie są wszyscy!? - pisnęła i chciała iść dalej kiedy na kogoś wpadła. - Przepraszam... - powiedziała i zamarła spoglądając na twarz przechodnia.
-Levy co się dzieje? - tuż przed nią stał Gajeel - Nic ci nie zrobię... - szepnął podnosząc ręce do góry.
Wszystko byle nie on...
 Przeleciało jej przez myśli.
Jednak to jedyny sposób by uratować Lucy...
 Spuściła głowę mówiąc tym razem głośno.
- Musisz mi pomóc uratować Lucy! - krzyknęła.
- Uratować Lucy? Co jej się stało?
- Chodź ze mną! - pisnęła i mimo rosnącego przerażenia pociągnęła go za rękę. Zdezorientowany mężczyzna biegł za przestraszoną dziewczyną. Jego zdziwienie wzrosło gdy zobaczył leżącą blondynkę na marmurowej podłodze.
- Cholera... Lucy? Co się stało Levy?! - krzyknął podbiegając do księżniczki i biorąc ją na ręce.
- N-nie wiem! Odwróciłam się, żeby zabrać książkę i nagle usłyszałam jak coś spadło na ziemię! Odwróciłam się i ona... już tak leżała. - zalała się łzami.
- Przepraszam. - Gajeel spuścił głowę zdając sobie sprawę, że nie powinien krzyczeć na dziewczynę, która już i tak martwiła się o przyjaciółkę.
- Gdzie są wszyscy? - Levy popatrzyła na bladą skórę księżniczki.
- Nie wiem... Może odsypiają? - mruknął. - Ariana i Gurin pomagali Shiro w sprzątaniu.
- Tak. Sama byłam u Erzy i Miry, ale ja wstałam pierwsza... - wytarła dłonią policzki. - Musimy ją ratować! - pisnęła.
- Rozumiem! - krzyknął i wziął nieprzytomna księżniczkę na ręce. - Spotkamy wszystkich najprawdopodobniej w ośrodku. - dodał wychodząc z budynku.
-Tak... - szepnęła Levy i spojrzała na oddalone drzewo z napisem "Ośrodek jeźdźca" - Na szczęście to niedaleko...

-Nikogo nie ma... Dziwne. - rzekł Gajeel, gdy wchodzac do ośrodka nie zastał w salonie nikogo. - Levy... - spojrzał na towarzyszke - Mogłabyś pójść po kogoś? Zapewne śpią w swoich pokojach.
-Do-dobrze... - zgodziła się niechętnie nie chcąc zostawiać przyjaciółki w rękach osoby przez, którą zwariowała, lecz nie chciała też, żeby blondynce coś się stało. - Halo jest tam ktoś? - zapukała kilkakrotnie do jednego z kilku pokoi. - Halo potrzebuję pomocy! - Tym razem krzyknęła waląc pięścią w drzwi.
-Levy?... - z przeciwnego pokoju wyszedł Natsu ubrany w same bokserki z rozczochraną fryzurą i podkrążonymi lekko oczami.
-Natsu... - dziewczyna zarumieniła się - Potrzebuje pomocy!
-Co się stało? - zapytał wchodząc lekko do swojego pokoju i ściągając z krzesła spodnie a następnie je zakładając.
-Lucy jest nieprzytomna.!
- Co?! - wyłupił oczy i przewrócił się. Szybko założył spodnie i tunikę rycerza. Podszedł do drzwi Erzy i Mirajane i walnął w nie. W drzwiach pojawiła się dziura, a przez dziurę Natsu zabijał wzrok Ariany. Otworzyła drzwi i uderzyła go z całej siły.
- Te..drzwi... Były otwarte!! - krzyknęła. - Co się stało?
- Lucy zemdlała! - krzyknęła Levy i pociągnęła Arianę na dół, gdzie Gajeel czekał.
- I co idioto nie niesiesz jej do szpitala?! - zdenerwowała się. - Cholera... To za daleko teraz, a my nie mamy czasu... Zanieś ją do pokoju! Zaraz ja i Levy do ciebie dojdziemy! - rozkazała i jak oparzona biegła w stronę kuchni. Wyjęła z szafki apteczkę i ruszyła na górę, do pokoju Lucy. Wbiegła tam i od razu podała leki nieprzytomnej. - Levy biegnij po Wendy! - krzyknęła, a na jej czole pojawiły się kropelki potu.
-Będzie dobrze? - obok zdenerwowanej elfki pojawił się Natsu i Erza.
-Nie wiem... Nasze leki są dostosowane do potrzeb nas - elfów. Nie jestem pewna jak na nie zareaguje organizm księżniczki, ale miejmy nadzieje, że to przyswoi i pomoże. - powiedziała siadając na krzesło i bacznie przyglądając się Lucy.
-W takim razie będę czekał. - rzekł różowowłosy i poszedł w ślady Ariany.
-Miejmy nadzieję, że zadziała. - dodała Mira stojąca w drzwiach pokoju. - Bo nadzieja zawsze umiera ostatnia... - szepnęła i wyszła zostawiając trójkę osób czuwajacych nad Lucy.

___________________________

Jak wrażenia po rozdziale? ^^ 
Chyba jednak mnie i Lunę kochacie ;-; 
9 komentarzy pod ostatnim rozdziałem...
Byłam taka szczęśliwa <3 Dziękujemy! 
Do następnego razu! 
Pozdrawiamy! 

piątek, 17 kwietnia 2015

Rozdział 13 - Wielki Bal

Rozdział 13






Rano Lucy obudził głośny krzyk. Z przerażeniem wymalowanym na twarzy wybiegła w koszuli nocnej z pokoju w obawie, że znowu wioskę zaatakował jakiś powtór. Zbiegła po schodach i pobiegła w stronę drzwi. Otworzyła je szybko i spojrzała w stronę jeziora, z którego strony słychać było wołanie o pomoc. A najgorsze było to, że znała ten głos. Zdyszana truchtem ruszyła nad zbiornik. Stanęła jak wryta widząc dwie wodne macki, a w nich Gurin'a i Natsu. Potem jej wzrok padł na śmiejące się głośno dziewczyny.
- Co tu się dzieje? - zapytała Arianę, która stała z boku i z uśmiechem na twarzy spoglądała na brata.
- Zemsta za to i za to! - wskazała na bandaż i policzek, z którego w nocy zeszła opuchlizna i został tylko lekko fioletowy.
- Ale skąd...? Juvia! - przypomniała sobie o przyjaciółce, która wczoraj wybiegła z pokoju z furią.
-Dobry księżniczko! Jak się spało? - Jak gdyby nigdy nic niebieskowłosa pokiwała ramionami i z wyraźnym szaleńczym uśmiechem na ustach dalej katowała bezbronnych chłopaków. - Juvio co ty wyprawiasz? - blondynka podeszła do przyjaciółki i chwyciła ją za dłonie tak aby nie mogła kontrolować wody. - Nic wam nie jest? - tym razem podeszła do Natsu i Gurin'a, którzy spadli z pokaźnej wysokości.
-Nic... - mruknął elf i chwytając za miecz leżący nieopodal jeziora niebezpiecznie zaczął zbliżać się do strażniczki Lucy.
-Gurin! - krzyknęła Ariana wiedząc jaki zamiar ma jej brat.
-No dalej! Dawaj! - Juvia wyciągnęła z buta swój niewielki sztylet i skierowała go w stronę wojownika. - Nikt nie będzie krzywdzić księżniczki!
- To było nie chcący! - krzyknął.
- Zmierzmy się jak facet z kobietą! - warknęła.
- Natsu! - księżniczka zawołała chłopaka. Różowowłosy chwycił Gurina, a Juvię Lucy i Wendy.
- Skrzywdziłeś ją! Jako strażniczka... Mam prawo cię zabić! - syczała wściekła kobieta.
- Uspokójcie się! - prosiła blondynka. Erza, która była zła, że Lucy przerwała jej ten pokaz uderzyła rękojeścią miecza Gurin'a, a on upadł nieprzytomny na ziemię.
- Chociaż na chwilę będzie spokój... - mruknęła i schowała broń do pochwy.
- Co tu się wyprawia?! - za Arianą znikąd pojawił się Shiro. - Mieszkańcy mi się skarżą. - pokiwał swoimi elfimi uszami.
- Zemsta dziadku...zemsta​... - przywitało go przerażające spojrzenie Juvii. Wzrok staruszka utkwił w nieprzytomnym wnuku. Chciał coś powiedzieć, ale Ariana wyraźnie dała mu do zrozumienia, że nie warto.
-Ah... - Gdy burmistrz miał odejść nagle o czymś sobie przypomniał - Pomyślałem sobie, że z okazji pokonania Shadō warto by było urządzić bal... Co o tym sądzicie?
-Dziadku to wspaniały pomysł! - krzyknęła uradowany elfka - Moglibyśmy to zrobić tu nad jeziorem i na koniec obejrzeć wszyscy zachód słońca - rozmarzyła się, a po chwili jeszcze dodała - I jeszcze może, żeby chłopcy zapraszali dziewczyny? - zapytała kładąc palec na ustach.
-To świetnie! - zgodziła się z nią szkarłatnowłosa - Mogłabym założyć tę suknię, którą dostałam od mieszkańców... - szepnęła i odeszła w stronę ośrodka.
-A ty Lucy co o tym myślisz? - elfka podeszła do księżniczki.
-Eh... - westchnęła - Prawdę mówiąc obojętnie mi to... - zaśmiała się nerwowo.
- A więc ustalone! - klasnęła w dłonie Mirajane.
- Dobrze, dobrze... - mruknął Shiro. - Ja się wszystkim zajmę. Bal rozpoczniemy o 17. - puścił oczko Wendy i odszedł. Lucy szepnęła coś cicho i poszła w stronę domu. Po kilku minutach w pokoju Lucy i Juvii zawitały wszystkie dziewczyny.
- Jak myślicie? Lepsza będzie ta czy ta?! - przymierzała sukienki Mira.
- Kto cię zaprosił Miruś...? - zapytała Levy.
- Em... Nikt... - zawiesiła głos - Ale kiedy Gurin mnie zobaczy to na pewno szczęka mu opadnie! - zapewniła.
- Wendy? A ciebie kto zaprosił? - Lucy uśmiechnęła się w stronę Wendy.
- Shiro... - na jej twarzy pojawił się grymas - Mówił, że musi mi coś powiedzieć, a potem zapytał o to z kim idę i tak jakoś wyszło - zaśmiała się nerwowo.
- Lucy ta ci będzie idealnie pasować! - Erza wyciągnęła srebrną suknię. - wygląda jakby była uszyta specjalnie dla ciebie!
Ariana zachłysnęła się powietrzem.
- Coś nie tak Ari..? - zmartwiła się Juvia.
- Ta sukienka... - podeszła jak w transie do stroju.- ...to sukienka, która należała do pewnej dziewczyny. Nazywano ją Czwartą. Znała jeźdźca i była założycielką przystani elfów. Co ona tu robi? - zdziwiła się Ariana. - Powinna leżeć w krypcie razem z księgą Lumiency... - zasłoniła usta rękami przeklinając w myślach swój niewypażony język.
-Księgą Lumiency... - Lucy zamyśliła się na chwilę - Ta księga nie powinna należeć do jeźdźca i być w Magnolii? - spytała uważnie przyglądając się elficce.
-Wiesz... - Ariana podrapała się w tył głowy po czym wypuściła głośno powietrze z płuc i wybiegła z pokoju krzycząc - Dowiesz się w swoim czasie!
-Co!? - Erza i Mirajane wypuściły z rąk sukienki.
- Jakaś tajemnica? - białowłosa uklęknęła i zaczęła zbierać upuszczone sukienki.
-Dziewczyny nie ingerujmy w to... - rzekła Juvia z głową w szafie - Musiała mieć jakiś powód, żeby nam o tym nie powiedzieć... - szepnęła wyciągając z dna szafy piękną falbaniastą sukienkę w kolorze morskiej zieleni.
-Juvio... - do niebieskowłosej podeszły wszystko dziewczyny - Piękna suknia... - dotknęły materiału.
-Dziękuje. - szepnęła i spuściła głowę uważnie przyglądając się ubraniu - Należała do mojej matki... - uśmiechnęła się.
-Matki? - spytała niepewnie Lucy - Ale co ona tu robi nie widziałam, żebyś brała takie rzeczy z zamku...
-Jedna z mieszkanek mi przyniosła mówiąc, że znała moja matkę od piaskownicy i to jest jej sukienka z elfickiego balu..
- Twoja mama była elfem?! - jęknęły razem Erza i Wendy.
- N-na to wychodzi... - uśmiechnęła się nerwowo. Wendy rzuciła się na Juvię i szarpnęła jej włosy obok ucha.
- Uff... - zeszła z przyjaciółki - Chociaż uszy masz po ojcu...
- Nie pamiętam bym kiedykolwiek widziała się z Arianą, a tym bardziej Gurinem... Jednak oni mówią do mnie jakbyśmy się znali od lat! Teraz twoja matka... - blondynka usiadła - ...nie rozumiem co elfy chcą przed nami ukryć... Ale to coś ważnego. - ściągnęła brwii.
- Księżniczko... Na korytarzu wisi obraz jak księżniczka bawi się z Gurinem i Arianą... - zakryła dłonią usta.
- Będziemy musiały się tego dowiedzieć... I albo ona nam to powie, albo...
- Albo..?
- Albo będziemy musiały włamać się do krypty.
- Nie wiemy gdzie ona jest...
- Zostawcie to mi! - krzyknęła dumnie Erza.
- Na razie bawmy się dobrze na balu... - westchnęła Juvia.
- Zgadzam się... Nie ma po co robić nie potrzebnego zamentu - zgodziła się z kobietą Wendy.
- Dobrze. Lucy... Nie jesteś jeszcze ubrana! Co sobie Natsu pomyśli?!
- A ty znowu... - blondynka założyła dłonie na biodra i przychyliła się lekko w lewo - Powiedzcie mi czemu Natsu?
-Ty się jeszcze pytasz czemu! - szkarłatnowłosa zaśmiała się i z chytrym wzrokiem popatrzyła na Mirajane, która jakby na znak popchnęła Lucy na łóżko. - Po pierwsze! - podniosła jeden palec do góry - Wiemy, że Ci się podoba!
-Po drugie! - do Erzy dołączyła się białowłosa podnosząc dwa palce do góry - Ty podobasz się jemu.
-Po trzecie słodko razem wyglądacie. - do rozmowy przyłączyła się Wendy.
-A po czwarte ten idiota potrafi się opanować i ochłonąć tylko, gdy ty jesteś obok niego. - Juvia pomachała przed oczami Lucy czterema palcami.
-Widzisz... A teraz... - Erza pokazała srebna i miętową sukienkę - Ktora wolisz?
-Ale tej srebrnej Nie możemy...
- Nie zgadzam się! - zareagowała Juvia. - Ariana do końca nie powiedziała nam, że nie może jej ubrać!
- Racja, co racja! - zachichotała Mirajane i wepchnęła Lucy do łazienki. Po kilku minutach wyszła ubrana w piękną srebrną suknię sięgającą do kolan.
- W dekolcie trochę za ciasna... - mruknęła - Ale jest dobrze. - uśmiechnęła się serdecznie.
- Wyglądasz ślicznie Lucy! To jest do zestawu! - nałożyła jej na ramiona bolerko.
- Teraz czas na włosy... - w oczach Erzy pojawiły się gwiazdki.
- Może ja uczeszę księżniczkę? - zaproponowała Wendy, a blondynka dziękowała jej w duchu. Minęła godzina. Wszystkie dziewczyny wyglądały cudownie, olśniewająco, a Styks mogła im tylko pozazdrościć. Nagle do pokoju ktoś zapukał.
- Ja otworzę - zaproponowała Lucy. - N-n-natsu?! - pisnęła widząc chłopaka w białym garniturze.
- Hej Lucy! - przywitał się nieświadom tego, że w pokoju siedzą największe plotkary na świecie - Mam do ciebie pytanie... Pójdziesz ze mną na ten bal?
-Ta-ta - zaczęła się jąkać,ale  po chwili wzięła głęboki wdech i z uśmiechem powiedziała. - Oczywiście!
-Ciesze się, myślałem, że po tej wczorajszej awanturze nie będziesz chciała ze mną pójść... - podrapał się w tył głowy - Jest jeszcze jakieś pół godziny do balu, więc przyjdę po ciebie równo o 17...
-Będę czekać! - uśmiechneła się serdecznie i zamknęła drzwi po czym osunęła się po nich na podłogę.
-Aaaaa! - w całym pokoju rozległ się pisk dziewczyn. - Wiedziałam! - krzyknęły niemal równocześnie.
-Chciałbym, żeby zaprosił mnie w taki sam sposób Gurin... - rozmarzyła się białowłosa.
-Czyli podoba ci się brat Ariany. - zachichotała blondynka wstając z ziemi i poprawiając fryzurę.
-Tak, ale to nieistotne nie zwraca na mnie uwagi. - pomachała ręką na znak zrezygnowania. - Przepraszam, ale zostawiłam w pokoju biżuterię pójdę po nią i spotkamy się na miejscu.
- Jasne! - pomachały jej dziewczyny.
- Kurde... - nagle Erza pacnęła się w czoło. - Zapomniałam o czymś... Wendy chodź ze mną! - pociągnęła zdezorientowaną dziewczynkę za sobą.
- Co możemy robić przez pół godziny? - westchnęła Lucy patrząc na Levy i Juvię. Po chwili sobie o czymś przypomniała.
- Levy... A dla kogo ty się tak wystroiłaś...hmm​? - spojrzała na zawstydzoną istotkę.
- Gajeel...mnie zaprosił... - jęknęła.
- Cieszę się że już jest lepiej... - pogłaskała ją po lokowanych włosach Lucy.
- Juvia... - drzwi do pokoju się otworzyły, a w nich stanął Gray z kwiatami w ręce. Klęknął przed zdezorientowaną kobietą i wręcz wepchnął jej do ręki kwiaty. - Pójdziesz ze mną na bal?! - krzyknął. Levy i Lucy szeroko otworzyły oczy, a szczęki im opadły. ( Taka mina wtf xD dop.aut )
- D-dobrze... - odparła zdziwiona.
- No i git! - wstał podszedł do niej i pocałował. Po czym jak gdyby nigdy nic wyszedł z pokoju.
- Co...to właśnie było? - szepnęła Lucy spoglądając na zarumienioną Juvię, która po chwili przewróciła się.
- To magia miłości! - zachichotała Levy i pomogła wstać Juvii.
-Juvia chyba się zakochała... - szepnęła Lockser chwytając dłoń przyjaciółki i wstając z podłogi.
-Heh... - zaśmiała się blondynka - Niektórzy to dopiero maja szczęście w miłości. - powiedziała poprawiając sukienkę.
-I mówi to osoba zaproszona przez osobę, która jej się podoba. - Juvia uderzyła lekko w ramię Lucy.
-Przepraszam was ja już idę... - szepnęła McGarden podchodząc do drzwi - Umówiłam się z Gajeel'em przy bibliotece...
-Do zobaczenia! - krzyknęły dziewczyny, gdy niska niebieskowłosa opuszczała pokój.
- Księżniczko...? - po kilku minutach ciszy odezwała się Juvia.
- Coś się stało? - w tej chwili niebieskowłosa wpięła w włosy Lucy kwiat.
- H..hej.. Co ty robisz? - zdziwiła się.
- Potem mi go oddasz! - zachichotała. - Pasuje ci... - uśmiechnęła się. W pokoju rozległ się odgłos pukania.
- Oho... To chyba Natsu.
- Już idę! - blondynka otworzyła drzwi.
- Idziemy? - podał jej rękę. Lucy przyjęła dłoń przyjaciela i razem ruszyli w stronę jeziora.
- I ona chce nam wmówić, że go nie kocha? - westchnęła z uśmiechem Juvia.

- Shiro się postarał... - szepnęła Lucy widząc pięknie naszykowany "ogródek balowy". Kilka stołów, na drzewach były lampiony, a na podium skrzypki. Wiele elfich par tańczyłomwolny taniec.
- Racja Lucy... Racja! - uśmiechnął się do niej, a jej nogi stały się jak z waty. Nagle ktoś odepchnął Natsu i sam chwycił Lucy za rękę.
- Hę...? - zdziwiła się. - G-gurin...?
- Pozwól, że zatańczymy... - szepnął całując dłoń blondynki.
-Hę... - zdziwiła się, a jej twarz przybrała kolor czerwony. - Gurin... Jestem z Natsu... - szepnęła i kątem oka spojrzała na różowowłosego, który szykował się do ataku na elfa.
-Przepraszam....​ - rzekł Gurin i pociągnął dziewczynę w środek tłumu tak aby zniknęła ona z oczu Natsu.
-Lucy! - brązowooka usłyszała głos swojego przyjaciela.
-Gurin puść mnie! - krzyknęła wyrywając dłoń z uścisku wojownika i kierując się w stronę głosu Natsu.
-Czekaj! - w ostatniej chwili złapał ja za rękę.
-To boli... - syknela, gdy chłopak mocniej ścinal rękę.
-Daj się wytł~
-Ty!? - za plecami Gurin'a z nikąd pojawił się różowowłosy - Puść ją... - szepnął zaciskając zęby. - Już! - Tym razem krzyknął wyrywajac Lucy i popychając zdezorientowaneg​o elfa na stół.
- Natsu! Gurin! Natychmiast przestańcie! - Erza chwyciła oby dwóch za kołnierze i uderzyła ich. - Jak skończy się bal... oby dwoje... będziecie...mart​wi...
- T-tak... - przytakneli. Posłali sobie jeszcze groźne spojrzenia i odeszli.
- Ah... Rozumiem że byłeś zły, ale żeby od razu rzucać się na niego...? - uśmiechnęła się do niego.
- Jesteś moją partnerką więc muszę z tobą zatańczyć jako pierwszy prawda? Poza tym... Jakiś niedorozwinięty elf nie będzie cię krzywdził! - chwycił jej dłoń i pocałował ją. - Uczynisz mi ten zaszczyt i zatańczysz ze mną? - jego tęczówki odbijały światło lampionów.
- Wygląda słodko... - szepnęła sama do siebie blondynka. - Oczywiście! - po chwili objął ją.

- Prawda, że są uroczy? - zachichotała Ariana.
- Ona była moją żoną... - warknął elf.
- Eh... Wracasz do starych czasów... - blondynka nagle spoważniała. - Prawie się dzisiaj wygadałam uwierzysz? - westchnęła.
- Pff... - prychnął.
- Uspokój się! - syknęła dziewczyna.
- Jak mam być spokojny, gdy jakiś różowy pawian tańczy z moją kobietą! - krzyknął cicho.
- To już nie te czasy, nie to życie... - elfka chwyciła go za krawat. - Nie wspominaj o tym więcej... Ona i tak niczego nie pamięta...

-Lucy na pewno nic ci nie zrobił? - Natsu uważnie przyjrzał się dłoni Lucy przez co nadepnął jej na stopę.
-Au...-szepnęła​ odsuwając nadepniętą nogę i zaczynając prowadzić w tańcu.
-Przepraszam, mogłem ci powiedzieć, że nie umiem tańczyć... - gdy zakręcił Lucy wolną ręką otarł kropelki potu z czoła.
-Nic się nie stało i tak tańczymy lepiej niż oni... - dziewczyna wskazała na jedną z elfickich par, które tańczyły jakby z kilkunastoma promilami we krwi.
-Lucy... - szepnął chłopak po raz kolejny obracając blondynką. - Lubisz Gurin'a?
-Co to za pytanie? - zatrzymała się na chwilę, ale napotykając groźne spojrzenia innych tańczących par dla których Lucy była przeszkodą, ponownie rozpoczęła taniec.
- Odpowiedz... - poprosił.
- Cóż... To mój przyjaciel... Chociaż czasami zachowuje się jakbyśmy byli...parą? - zmarszczyła brwi. - Nie znam go długo, ale... Mam takie uczucie jakbym już go gdzieś widziała... - szepnepnęła. Kolejny raz syknęła z bólu.
- Przepraszam, przepraszam! - jęknął.
- Nic nie szkodzi... Natsu? - Lucy nabrała powietrza do płuc.
- Tak?
- Dlaczego byłeś taki smutny gdy dowiedziałeś się, że Lisanna...nie żyje? - chłopak zamilkł, a po chwili zmarszczył brwii.
-Jest mi naprawdę przykro, że umarła... - zawiesił głośno spojrzał wysoko w niebo - To moja wina... Mogłem ja uratowac wtedy, gdy została porwana... Naprawde żałuję... - zamilkł i ponownie spojrzał w oczy partnerki - Lucy... - szepnął niepewnie widząc zaszklone oczy.
-Natsu... - wzięła głęboki wdech - Czy ta ją kochasz? - zapytała na jednym wydechu.
-Kocham dziewczynę o pięknych włosach i wiecznie promienny uśmiechu... - uśmiechnął się mocniej ściskając dłonie Lucy.
Dziewczyna wyrwała ręce z jego silnego uścisku i zamachnęła się uderzając go w policzek. Zdezorientowany chłopak spojrzał na płaczącą blondynkę.
- W takim razie życzę wam szczęścia! - warknęła i uciekła.
Do zdezorientowaneg​o Natsu podbiegła wściekła Juvia i Wendy.
- Coś zrobił księżniczce? - syknęła Wendy odciągając go na bok.
- Nic... - dotknął pieczącego policzka. - Chyba pomyślała że kocham Lisannę...
- Że co?!?! - wściekła się Juvia.

_______________________

XD
Chyba już tak musi być, że Lisanna jest główną przeszkodą w związku Natsu x Lucy.
Ale jednak.... Cicici my nic nie mówimy ;33


Serdecznie pozdrawiamy!

Przepraszamy też za wszystkie błędy xD Ale przy tak długiej treści trudno jest wszystkie znaleźć i skorektować.

piątek, 10 kwietnia 2015

Rozdział 12 - Miłosna wiśnia



Rozdział 12

Poczuła delikatny podmuch wiatru na swojej skórze, po czym na niebie pokazała się złota łuna. Kobieta uśmiechnęła się kpiąco i spojrzała w stronę stojącej maszynerii, która podtrzymywała jej brata przy życiu.
- Już niedługo braciszku. - podeszła bliżej okna i spojrzała na więźniów. Słyszała ich zachwyt i wiedziała, że w ich sercach zawitała nadzieja.
- Jeździec nauczył się magii światła. Cienie będą nieskuteczne... - twarz królowej wykrzywiła się w grymasie. - Już niedługo jeźdźcu... - uśmiechnęła się kpiąco, a po zamku odbijał się echem jej szyderczy śmiech.

Na dworze, gdzie przebywał lud Magnolijczyków, jak sztylet wbijał im się w serca głos kobiety.
- Macarov... - do staruszka podeszła Bisca z chorą dziewczynką na rękach. - Asuka jest chora... - szepnęła na skraju rozpaczy.
- Przykro mi... Nie ma tu ani jednego zielarza czy uzdrowiciela. - odparł smutny.
- Lucy, Juvia oraz Wendy uciekły, prawda? - uśmiechnęła się smutno Laki. 
- Mam nadzieję, że jednak udało im się uciec. - burknął Freed. - Jest jeszcze opcja, że je zabili. 
- Zamknij się! - zdenerwował się Lexus. - Księżniczka nie dała by się zabić. Pewnie szykuje się do ataku lub zbiera armię.
- Armię?!?! - krzyknęła zrozpaczona Bisca. - Nie ma żadnej armii! Skąd...?
- Jest opcja, że mój brat może nam pomóc... Jednak ich armia nie dorasta do pięt Styks. - mruknął staruszek i wziął na ręce chorą Asukę. - Powinna się pośpieszyć. W tym tygodniu umarły dwie osoby. 
- Dziadku boję się... - przytuliła się do niegi chora dziewczynka. 
- Jak każdy kochanie, ale nie martw się księżniczka nas uratuje. - uśmiechnął się cierpko.


Nad elfim miastem wschodziło słońce. Delikatne promienie budziły bladą blondynkę. Już od dłuższego czasu leżała a łóżku z okropnymi bólami głowy. Westchnęła i wyjrzała przez okno. Na ulicach już bawiły się dzieci, a elfki robiły pranie. Łóżko Juvii było zaścielone. Lucy wstała i przeciągnęła się. Czuła się lepiej niż wcześniej. Podrapała się po głowie i weszła do łazienki. Wzięła długą kąpiel i zatraciła się w ostatnich wydarzeniach.  Źle się czuła z tym, że Natsu powiedział jej tyle przykrych słów. W nocy dręczyły ją koszmary.
- Lucy...? - do pokoju ktoś zapukał. Blondynka wyszła z wanny i wytarła się. Ubrała swoją codzienną elficką kreację i wyszła. Podeszła do drzwi i otworzyła.
-Natsu... - szepnęła dziewczyna rumieniąc się na widok nagiej klaty przyjaciela. - Co cię tu sprowadza? - zapytała odwracając wzrok i wbijając go w podłogę.
-Przyszedłem sprawdzić jak się czujesz... Nie wyglądałaś wczoraj najlepiej. - zdenerwowany przeczesał palcami włosy.
-Jest w porządku - uśmiechneła się kryjąc oczy za włosami. - Mogłabym pobyć trochę sama?
-Tak, ale mam jeszcze jedną sprawę... - różowowłosy oparł się o drzwi. - Nie wiele pamiętam z tego gdy byłem pod wpływem Shadō, ale wiem, że powiedziałem ci wiele przykrych słów...
-A to... To nie ważne! Nie byłeś sobą! - pomachała przed sobą  rękoma - Nie przejmuj się tym! Cześć! - krzyknęła po czym wepchnęła chłopaka na korytarz i zamknęła drzwi.
- To nie... twoja wina... - zjechała po drewnie i zakryła twarz dłońmi.

- Gray! - do chłopaka podbiegła Juvia. Chłopaka przeszły dreszcze.
- T-tak..? - zarumienił się.
- Przed atakiem Shādo zaprosiłeś mnie swojego pokoju... Chciałeś mnie o coś zapytać. Ale Ariana i Shiro nam przerwali - przypomniała sobie dziewczyna.
- Więc... no... - uśmiechnął się nerwowo. - Chciałem zapytać czy... czy chciałabyś razem ze mną pójść dzisiaj nad wiśnię em... Tej po drugiej stronie jeziora, Erza tam trenuje... Ariana powiedziała, że kilka razy do roku, w jedną noc na wiśni rosną kryształowe kwiaty i ten kto zerwie taki kwiat i...
- Oczywiście, że z tobą pójdę! - przerwała mu zarumieniona. - O której po mnie przyjdziesz?
- Spodziewaj się mnie około 20... - podrapał się w tył głowy.
- Dobrze. Ja idę do księżniczki! Wiesz, że ostatnio nie czuła się za dobrze... - pomachała mu i podekscytowana odbiegła od maga lodu.

-Księżniczko! - do pokoju blondynki, który był zarówno też pokojem Juvii wybiegła radosna niebieskowłosa. - Mam... E... Randkę? - dodała opadające na swoje łóżko. - Księżniczko? - zapytała gdy po dłuższym czasie zdała sobie sprawę, że w pokoju jest za cicho. - Księżniczko? - podeszła do łóżka  przyjaciółki po czym obeszła je dookoła i w kącie pokoju, który był zasłonięty przez łóżko zobaczyła przyjaciółkę. - Coś się stało? - podeszła do księżniczki i uklęknęła obok niej.
-Jest w porządku. - podniosła lekko głowę tak aby było widać jej uśmiech. 
- Na pewno...? - dziewczyna zmarszczyła brwi. - Czy Natsu tu był...? Widziałam go na korytarzu jak przyglądał się obrazom. Zrobił coś księżniczce?
- Nie... Po prostu głowa mnie zabolała. - skłamała - Z kim idziesz na randkę? - zaciekawiła się blondynka.
- Z Gray'em. - uśmiechnęła się Juvia.
- W takim razie będę musiała cię odpowiednio przygotować... - Lucy wstała i przeciągnęła się. - Zostaw wszystko mi, jasne? Przyjdź do mnie o 17.
- Ale księżniczko... - zmartwiła się Juvia.
- Nie! - zaśmiała się blondynka. - Nie mogę ciągle siedzieć w łóżku. Masz prawie te same wymiary co ja. Dam radę. - uśmiechnięta dziewczyna wyszła z pokoju trzaskając drzwiami. Jednak po chwili wróciła.
- Czy coś się stało księżniczko?
- Nie. - blondynka otworzyła okno i wyskoczyła.
- KSIĘŻNICZKO!? - przerażona Juvia podbiegła do okna. Kamień spadł jej z serca gdy zobaczyła Lucy stojącą na gałęzi.
- Nic mi nie jest. - pokazała jej język i skacząc po gałęziach dostała się na dół ( Lucy tarzan! - dop.aut )
-Księżniczko... - niebieskowłosa z politowaniem pokręciła głową. - Mam przyjść do niej o 17, a Gray po mnie o 20. Jest 15... Dwie godziny do Lucy i pięć godzin do Gray'a. - zaczęła kalkulować - Aaaaaa! - chwyciła się za głowę. - Idę do Wendy, Erzy, Mirajane i Levy!

Po chwili Juvia stała przed drzwiami koleżanek.
-Hej dziewczyny! - Juvia z hukiem otworzyła drzwi do pokoju Erzy i Mirajane. - Co tu się... - spojrzała na elfickie gazety z nagłówkami typu "Modny elf", "Jak uwieść elfa?", "Tam gdzie młodość i piękność..." - Wyprawia!!?
-Ciiii! - ucieszyła ja szkarłatnowłosa - Ariana nam to przyniosła na zabicie nudy...
-Juvio wiesz, że przeciętny elf zwykle miewa dwójkę ewentualne trójkę dzieci oraz żeni się po urodzeniu pierwszego? - białowłosa przed twarzą Juvii pomachała artykułem o elfickiej rodzinie.
-Elfy... Elfy wszędzie ! - zaśmiała się nerwowo i wyszła z pokoju.
- Co jej się stało? - zdziwiła się Mira gdy Juvia wyszła.
- Cóż... Zapewne chodzi o jej randkę z Gray'em! - nagle w oknie pojawiła się Lucy.
- Matko boska! - pisnęły dziewczyny.
- Lucy?! - podbiegła do okna Wendy. - Jak ty tu...? Gałęzie...? Pokój Erzy i Mirajane jest po drugiej stronie domu! - chwyciła się za głowę.
- Tak, ale dzięki tym butą od Shiro mogę... - wskoczyła do pokoju. - Wolno opadać! Widzicie to kryształki? To kryształy grawitacyjne!
- Fajne! - ucieszyła się Erza. - Przydatne...
- RANDKA!?! - do księżniczki podbiegła Mira potrząsnęła jej ramionami. - Idą na randkę?!
- Tak... - Lucy zaczęła żałować, że jednak przyszła do pokoju. 
- Pomożemy! Tylko powiedz co mamy zrobić?! - wokół Mirajane latały gwiazdki. 
- Nie trzeba... - blondynka zaśmiała się nerowo. - Chociaż... Mogłybyście przygotować Gray'owi koszyk i koc piknikowy. Idą z Juvią nad wiśnie gdzie trenujesz Erzo. Spotkałam go przed chwilą i obiecałam, że poproszę jedną z nas, żeby mu pomogła się przyszykować.
-Ej, miłosny pokój też przygotować? - zapytał Erza śmiejąc się i śmiesznie poruszając brwiami.
-Tak. - odpowiedziała Lucy i chciała już wyskoczyć przez okno kiedy zdała sobie sprawę ze słów szkarłatnowłosej - Co!? Nie!!!
-Ha! - zaśmiała się - Jak zwykle przytomna... - rzuciła i wyszła z pokoju kierując się w kierunku pokoju Gray'a i Natsu.

-Ufff... - przetarła czoło pozbywając się potu.
-Juvio juz jesteś! - krzyknęła uradowana blondynka widząc przyjaciółkę równo o  17 w pokoju. - W takim razie możemy zaczynać! - klasnęła w dłonie i z szafy wyjęła szaro-zielony kuferek i czerwoną torbę.
-Co to~
Nie skończyła bo Lucy chwyciła ją za ramię i siłą zmusiła do usiąścia na krześle. 
Boję się... - pomyślała Juvia.
-Nie ma czego... - odpowiedziała na jej myśl. (Najpierw Lucy jako tarzan, a teraz jako wrożbita Maciej xD - dop.aut.)
-Księżniczko to tylko spotkanie... - szepnęła splatając palce - Proszę nie przesadzić....
- To nie tylko spotkanie... - spuściła głowę, a jej grzwykę zakryły oczy. - To RANDKA! RANDKA rozumiesz?!?!
- Ym... tak? - przestraszyła się.
- Siadaj... Musisz wyglądać jak bóstwo. - blondynka puściła jej oczko. Niebieskowłosa posłusznie usiadła.
- Księżniczko, a ile razy ty byłaś na randkach? - po kilku minutach grobowej ciszy zapytała Juvia.
- Ja.. ja nigdy jeszcze prawdę mówiąc na randce nie byłam... - posmutniała. - Sama znasz prawo mojego ojca.
- Przepraszam nie powinnam pytać! - dziewczyna się wzdrygnęła.
- Nic się nie stało... - uśmiechnęła się nerwowo Lucy.
- Hm... Księżniczko, ale my już nie jesteśmy w Magnolii. Tu prawo twojego ojca nie obowiązuje. - zagdnęła.
- Wiem. - nagle niebieskowłosa pisnęła. - Przepraszam! - Lucy w ręce trzymała pukiel niebieskich włosów.
- Dużo wyrwałaś...? - spytała Juvia nie odwracając się w stronę dziewczyny.
- Em... - Lucy spojrzała na kłębek - Nie... Maksimum 4 włosy... - zaśmiała się nerwowo. 
- To dobrze. Nie chcę być łysa przed Gray'em... - Dziewczyna zarumieniła się i mocniej ścisnęła splecione palce. - Czemu nie pójdziesz na randkę z Natsu? - dodała.
- Ja, randka i Natsu... Natsu!? - prychnęła - Czemu akurat Natsu!? - wzdrygnęła się, gdy pod wpływem impulsu wyrwała kolejne kilka włosów przyjaciółki na szczęście niebieskowłosa tego nie poczuła.
- Jesteście ze sobą bardzo blisko... A bynajmniej tak wygląda. - zaśmiała się i podała Lucy białą opaskę z małą kokardka, którą wyciągnęła z czerwonej torby.
-Biały... - blondynka zignorowała słowa Juvii - Biały! To jest to! - krzyknęła tuż nad uchem Lockser przez co dziewczyna podskoczyła z miejsca.
-To? - spytał nie ukrywając zdenerwowania i strachu w głosie.
-Tak... - Księżniczka przeczesała dłonią włosy - Odkąd powiedziałaś mi o swojej randce, myślałam nad tym w czym mogłabyś pójść.Teraz już wiem! - podeszła do szafy i wyjęła z niej białą sukienkę sięgającą przed kolana, z koronką u końca i cienkimi ramiączkami.
-Śliczna... - W oczach niebieskowłosej pojawiły się gwiazdki - Ale to nie moje nie mogę jej wziąść...
-Te rzeczy w tej torbie są od Ariany i mieszkańców. - pokazała zawartość torby w której było kilka sukienek. - Powiedzieli, że jest to elfia moda, a po za tym chcieli się odwdzięczyć za uratowanie miasta od Shadō... No i chyba chcą żebym promowała ich ciuchy w Magnolii - zaśmiała się.
- Magnolii... - szepnęła Juvia. - No tak. Jak Erza pokona Styks to wszystko wróci do normy, prawda? - uśmiechnęła się. Zabrała sukienkę od księżniczki i poszła się przebrać. Po dziesięciu minutach wyszła ubrana w śliczną sukienkę.
- Wyglądasz pięknie! - skomplmentowała ją Lucy. - O której idziesz na randkę z Gray'em..?
- Ma po mnie przyjść o 20.
- Mamy jeszcze trochę czasu. - blondynka uśmiechnęła się - E-Ej Juvia...
- Tak księżniczko?
- Kiedy miasto zostało zaatakowane... Natsu powiedział mi, że jestem beznadziejna i słaba... Czy ja jestem aż taka zła? - zaśmiała się smutno.
- Nie! No coś ty księżniczko! - oburzyła się Lockser. - Jesteś bardzo silna! Wiesz, że pod wpływem Shādo mówiliśmy głupoty...
- Tak, wiem... Ale bardziej zabolało mnie to, że Natsu mi powiedział tyle przykrych słów niż to, że na przykład powiedział mi je Gray.
-Wiesz, że to brzmi tak jakbyś przyznała się, że podoba Ci się Natsu. - niebieskowłosa zaśmiała się się i oparła o ścianę przy drzwiach.
-Co?! Nie! - blondynka zarumieniła się po czym groźnie spojrzała na przyjaciółkę. - Wiesz... - podniosła rękę na wysokość bioder i zaczęła udawać, żd patrzy, która godzina. - O patrz! - zaczęła zgrywać idiotkę - Już musisz wychodzić. W takim razie powodzenia, cześć, dobranoc i... i... - Nie dokończyła bo podbiegła do Juvi i wypchnęła ją za drzwi.
- Jesteś zbyt zdenerwowana. - zaśmiała się towarzyszka księżniczki,a po chwili było słychać stukot jej oddalających się butów.
- Przecież wiem... - Lucy padła na łóżku zmarnowana. Westchnęła i spojrzała w stronę okna. Zagryzła dolną wargę widząc Juvię idącą razem z Gray'em w stronę jeziora. - Zazdroszę jej... - mruknęła i zeszła z łóżka przyjaciółki.
Otworzyła okno i skoczyła na pobliską gałąź. Konar był tak szeroki, że można go porównać z balkonem. Po środku ogrodu, który łączył oby dwa skrzydła domu, rosło spore drzewo. Gałęzie i konary były jak labirynt, a Lucy czuła się jak w niebie. Uśmiechnęła się czując pod stopami chłodną korę drzewa. Z gracją tancerki wspinała się, a to znowu skakała w dół. Zaśmiała się widząc przez okno Wendy i Levy, które mierzyły nowe sukienki. Bawiła się doskonale. Erza i Mira zapewne jeszcze oglądają magazyny, albo poprosiły Arianę o nowe.
- Może sprawdzę co tam u Natsu? - szepnęła sama do siebie. Stanęła, ale niestety noga jej się objechała i Lucy straciła równowagę. Pisnęła czują, jak spada. 
-Idiotka... - ktoś szepnął jej do ucha, gdy ktoś ją złapał w silne i ciepłe ramionaa. - Jak zwykle lekkomyślna... - dziewczyna spojrzała na chłopaka mając szczerą nadzieje, że to różowowłosy przyjaciel.
-Gurin? - zdziwiła się widząc brata Ariany. - Co ty tu robisz? - zapytała i chciała oswobodzic się z uścisku Gurin'a, ale z każdym jej ruchem on coraz bardziej zaciskał ramiona.
-Jak to co? - odpowiedział z głupim uśmiechem - Ratuje księżniczkę w tarapatach! Nie wiedziałem, że dzisiaj pada dziewczynami.
-Dzie.... - zamilkła na chwile wpatrując się w głęboko zielone tęczowki elfa - Dziękuję...
- Nie ma za co! Chyba coś mi się należy, prawda? - spojrzał na nią znacząco. Lucy się zarumieniła.
- Em...ee... Gurin...przestań... - jęknęła widząc, że twarz chłopaka jest coraz bliżej jej twarzy.
- Chyba ci powiedziała, że masz ją zostawić?! - nagle ktoś mocno szarpnął wojownikiem, a Lucy wpadła w ramiona innej osoby.
- N-natsu...? - szepnęła widząc zdenerwowanego chłopaka.
- Zrobił ci coś Luce?! - spojrzał na nią z troską.
- N-nie... Uratował mnie. - uśmiechnęła się szeroko.
- Jak to "uratował"?! - zdziwił się Natsu i postawił dziewczynę na ziemię.
- Dosłownie... Spadła mi z nieba! - Gurin podparł się pod boki i spojrzał wyzywająco w stronę rózowowłosego.
-Spadła z nieba... - zmierzył podejrzliwie wzrokiem elfa - I to dlatego tak bardzo chciałeś się przykleić do jej ust? - prychnął patrząc z pogardą na "przeciwnika"
-Przykleić!? To miało być w nagrodę. - zaśmiał się i mruknął do dziewczyny, która po chwili różowowłosy zakrył ciałem.
-Idiota... - szepnął i po cichu zaśmiał się.
-Idiota!? - Gurin wyprostowal się i zacisnął dłonie w pięści - Jedynym idiotą w tym mieście jesteś ty! - krzyknął po czym rzucił się na Natsu.
-Chłopaki! - Lucy starała się załagodzić sytuacje, ale w żaden sposób nie mogła oddzielić Gurin'a od Natsu, gdy podeszła do nich bliżej stało się coś nieoczekiwanego - Ej! - krzyknęła, gdy Gurin niechcący uderzył Lucy pięścią w policzek.
- Patrz co zrobiłeś!! - Natsu uderzył przeciwnika - Ona jest delikatna! Lucy!
Blondynka spuściła głowę. Znowu oberwała. Znowu jest zbyt słaba.
- Mam już tego dość! - krzyknęła zezłoszczona. - Znowu myślicie, że jestem słaba! - załkała. - Znowu! "Delikatna" Natsu! Człowiekiem delikatnym można nazwać kogoś kto nikogo nie zabił! Panuje wojna! Ja nie jestem delikatna! - chwyciła sztylet zza pasa i przejechała sobie bronią wokół ramienia- Jestem idiotką! Bo już dawno coś powinnam zrobić! A marnuje czas! Kiedy byłeś opętany przez Shādo miałeś rację... To z mojej winy umarła Lisanna! - odwróciła się szybko, a krew z jej ramienia kapała na zimię. - Zostawcie mnie samą... - powiedziała na odchodne i pobiegła w stronę pokoju.
-Lucy! - różowowłosy chciał rzucić się w pogoń za dziewczyną, ale powstrzymał  go Gurin.
-Nie rozumiesz, że chce zostać sama! - chwycił go za ramię i pociągnął w swoje stronę tak, że Natsu wylądował na ziemi.
-Nie zapominaj, że to ty ja uderzyłeś! - warknął podnosząc się z lodowatego bruku.
-To było przez przypadek. - złożył ręce i uniósł głowę do góry niczym obrażone dziecko.
-Przez przypadek, ale wymagało by przeprosić! - uklękł przy drzewie. - Idę... - rzucił na dowidzenia i odszedł w stronę ośrodka. - Do niej... - dodał szeptem, gdy znikł z oczu elfa.

- Ah... Głupia ja. Po co rozcinałam to ramię? - westchnęła gdy przy kolejnym ruchu zaszczypała ją rana.
- Księżniczko wróciłam! - do pokoju weszła Juvia z pięknym kwiatem na głowie.
- Śliczny kwiatek Juvio. - pochwaliła ją Lucy. - I jak było? Opowiadaj!
- No więc kiedy szliśmy w stronę jeziora dał mi swoją kurtkę, a potem siedzieliśmy na wiśni i rozmawialiśmy, a dosłownie dziesięć minut temu zakwitły te piękne kwiaty. Podobno jeśli będziesz blisko swojej drugiej połówki to z tego kwiatu urośnie piękna magiczna wiśnia. - Juvia zaciągnęła się zapachem wiśni.
-Ah... - blondynka rozmarzyła się spoglądając za okno - Chciałabym bym pójść na taką randkę - dodała i opadła na łóżko zakrywajac twarz poduszka.
-Księżniczko... - Juvia chciała się czego zapytać, ale podchodząc bliżej dziewczyna zauważyła rozciętego ramię i białą pościel zabarwioną krwią. - Księżniczko!? - niebieskowłosa natychmiast pobiegła do Lucy. Stając bliżej łóżka zauważyła siniaka na policzku. - O co tu chodzi!? - zapytała wyraźnie zdenerwowana.
-Nie wdałam się w bojke. - wyjaśniła - Raczej chciałam jej zapobiec i ją powstrzymać - dodała i zaczęłam obserwować jak jej przyjaciółka krząta się po pokoju w poszukiwaniu apteczki.
-Ah jest! - krzyknęła i stanęła na palcach chcąc dosięgnąć apteczki znajdującej się na szafie. - O co poszło? - Juvia zdezynfekowała ramię i po kilku minutach zabandażowała je.
-Natsu i Gurin się pobili... - spuściła głowę i syknęła z bólu. - Nie istotne! Nie ważne! Nie przejmuj się tym!
- Ogh... Ach tak?! I ty oberwałaś?! - zdenerwowała się Juvia. - Dostaną jutro za swoje! Zaraz wracam idę porozmawiać z Erzą i innymi! - trzasnęła drzwiami i Lucy tyle ją widziała.
- Nie chciałabym być w ich skórze... - szepnęła i poszła się wykąpać.


- Nie wierzę! Normalnie nie wierzę!! - krzyczała zdenerwowana Erza. - Jak oni mogli?!
- Odpłacimy się im! - warknęła Mirajane.
- Erza... Mira... Mogłybyście być trochę ciszej... Jest środek nocy...
- Nie! Nie będę cicho! Musimy zemścić się na Natsu i Gurinie!
- Czemu? - zdziwiła się Levy i Wendy. Juvia opowiedziała im wszystko, a z każdym słowem dziewczyny były coraz bardziej wściekłe.
-Ta zniewaga krwi wymaga! - krzyknęła Erza i podmieniła zbroję na "cesarzowa ognia"
-Ciszej! - Juvia po raz kolejny upomnienia szkarłatnowłosą.
-Ale co zrobimy? - do rozmowy włączyła się młoda Marvell.
-Pobijmy ich! - rzekła Erza.
-Zmuśmy ich do obiegnięcia całego miast nago w czarnej farbie i z napisem "Murzynek do wynajęcia" - klasnęła w dłonie Mirajane, a w jej oczach pojawiły się iskry.
- To już byłoby okrutne... - nie zgodziła się Levy. - Może zróbmy coś... Co nie zaszkodzi ich wyglądowi? Wiecie Lucy będzie żoną Natsu, a żadne dziecko nie chce mieć brzydkiego taty.
- A Gurin podoba się mi... - szepnęła Mira.
- To może... Rano wrzucimy ich do jeziora? - zaproponowała Juvia.
- Nie wiemy gdzie mieszka Gurin... - przypomniała Wendy.
- Hm... A może... Ariana nam pomoże? - na twarzy Erzy pojawił się straszny uśmiech.
-Dobry pomysł tylko wstrzymajmy się z tym do jutra. - zarządziła Juvia - Jest już grubo po północy i lepiej będzie to załatwić z Arianą jutro rano!
- Masz rację! - zgodziła się z nią Wendy - Wróćmy do pokojów i prześpijmy się, może coś nam jeszcze wpadniesz głowy... - powiedziała i udała się do drzwi - Dobranoc!
- Dobranoc!
- Dobranoc! - z pokoju wyszły już wszystkie dziewczyny, które w nim nie mieszkały.

- Co wy kombinujecie? - Księżniczka oparła się łokciami o łóżko i spojrzała podejrzliwie na współlokatorkę.
- My?... - zaczęła i po chwili dodała pośpiesznie - NIC!
- Jakoś nie mogę w to uwierzyć... - prychnęła i z powrotem ułożyła się do snu. - Dobranoc... - rzekła niechętnie i zamknęła oczy.
- Hahaha... Dobranoc... - szepnęła Juvia z diabolicznym uśmiechem na twarzy. 

___________________

Niby dużo Gruvi, a jednak mało xD
Tam, tam, tam! Zemsta dziewczyn! 
Gurin vs. Natsu! :D
Uwielbiam normalnie kiedy Natsu jest zazdrosny ;-; 
To nie normalne xD
Wyłącznie nam za tę przerwę, ale szkoła to wróg ;_;

Szablon wykonała Domi L