piątek, 3 lipca 2015

Rozdział 18 - Samotna misja



Minął tydzień odkąd grupka przyjaciół wyruszyła w celu poszukiwania pozostałych czterech strażników.
-Lucy zlituj się... - jęczał Natsu, wlekąc się wraz z Gray'em na szarym końcu.
-Lucy idziemy cały tydzień z nikłymi przerwami. Proszę choć jeden dzień~
-Nie ma mowy! - zaprzeczyła nie dając magowi lodu szans na dokończenie zdania.
-Księżniczko... - szepnęła Wendy, która jak dotąd wiernie trzymała się podczas podróży u boku blondynki. - Jemy idąc, rozmawiamy idąc, myjemy się nawet idąc...
- Tak? A codzienne przerwy na sen? - naburmuszyła się dziewczyna.
- Czy nie uważasz, że to może nam zaszkodzić? Spójrz na wszystkich!
-Lucy Wendy ma rację. - wtrąciła się Erza. - Trochę chyba przesadzasz.
-Wy chyba czegoś nie rozumiecie!? - wybuchła w końcu blondynka. - Idziemy tak długo ponieważ MUSIMY odszukać pozostałych trzech strażników i odebrać im kamień bo w innym wypadku terror Styks nie zostanie powstrzymany! Skoro wolicie opalać się w słońcu przy rzece jedząc i pijąc zamiast uratować tysiące istnień to proszę bardzo! - coraz głośniej krzyczała budząc tym przerażenie wśród swoich towarzyszy. - Sama znajdę tego strażnika!
- Lucy... - jęknęła Wendy.
- Dajcie spokój, sama go znajdę... - syknęła dziewczyna i machnęła ręką. Towarzysze blondynki spojrzeli po sobie i westchnęli.
- W razie czego będziemy nad rzeką. - poinformowała Erza i razem z przyjaciółmi odeszła zostawiając wściekłą blondynkę samą.
- Idioci... - syknęła. Wiedziała, że z każdym dniem umierają setki ludzi. W więzieniu Styks są dzieci i jej poddani! Musiała coś zrobić! Już wystarczająco zawiodła pozwalając Styks ich porwać bez walki! Cały czas miała wyrzuty sumienia, których nijak nie dało się stłumić. Wypuściła powietrze z płuc i ruszyła leśną ścieżką w stronę góry. Była zła na przyjaciół za te obojętne podejście do sprawy. Miała o nich dbać, ale... To ich wina, że nie potrafią zrozumieć tak ważnej rzeczy. Styks zapewne szuka już ich położenia. Może nawet już znalazła, ale czeka na odpowiedni moment? Elfy były słabe. Było może tylko 40 mężczyzn z czego kilku to starsi ludzie! Pozostali to kobiety i dzieci. Możliwe, że dzięki Takeru uda im się pokonać Styks. Ale co jeżeli ona również ma jakieś swoje potwory?
Westchnęła i spojrzała na kamień, który stał nie daleko niej. Spuściła wzrok patrząc na swoje opuchnięte i zadrapane od ciągłego marszu stopy. Być może faktycznie była to lekka przesada? Nie wiedziała gdzie jest następny strażnik. Szukała go wszędzie!
Po chwili namysłu usiadła na kamieniu i opadła na niego lekko rzucając plecak i włócznię na ziemię.
Spojrzała w przejrzyste błękitne niebo, na którym znajdowały się nieliczne białe obłoki. Wyciągnęła ręką zasłaniając słońce, które dopiero co wyszło zza konarów ogromnego drzewa.
-Tylko pięć minutek...- szepnęła i zamknęła oczy chłonąc zapach wielu różnorodnych kwiatów i nasłuchując przepięknych melodyjnych piosenek ptaków i innych zwierząt.
-Jest... Przyjemnie? - rzekła do siebie i podniosła się. - No dobra zobaczymy na co cię stać. - krzyknęła i chwyciła złotą włócznię w dłoń.
Dokładnie przyjrzała się każdemu nawet najmniejszemu elementowi broni. Narzędzie miało wiele zdobień zrobionych z kamieni szlachetnych jakie pochodzą z elfiego miasta i spoza jego granic. Grot był wystarczająco naostrzony by móc bez problemu przebić ludzkie ciało.
Lucy wstała szybko i zamachnęła się. Ostrze zalśniło, a po chwili blask przeciął kilka drzew, które spadły w dół niszcząc na swojej drodze inne mniejsze drzewa i krzewy.
- Eee... - jęknęł nerwowo. - Ups..? - zaśmiała się zdenerwowana i podrapała się w tył głowy. Rozejrzała się w okół sprawdzając czy ktokolwiek mógł zobaczyć jej nieodpowiednie zachowanie. Lekko pogwizdując odeszła z miejsca "zbrodni".

- Gray cholero! - krzyknął Natsu strzepując z palca raka, a po chwili uderzając pięścią w twarz chłopaka.
- Natsuuu! - warknął rzucając się na przyjaciela.
- Znowu się biją... - westchnęła białowłosa. - Ciekawe co u Lucy...
- Mam nadzieję, że księżniczce nic się nie stanie. - podparła się rękami na trawie Juvia. - Wyglądała na zdenerwowaną.
- Mimo wszystko miała trochę racji.. - odezwała się blondynka siedząca na drzewie. - Styks morduje ludzi, a my zamiast jej pomagać siedzimy tu i odpoczywamy. To nie w porządku do tych ludzi.
- Nawet jeśli, to należała nam się przerwa. Bez energii niczego byśmy nie zdziałali gdybyśmy znaleźli następnego strażnika. - odparła Erza.
- Mhm... - Ariana zamilkła.
- Natsu! Gray! MOŻECIE SIĘ ZAMKNĄĆ?!?!?! - w końcu krzyknęła czerwono-włosa, a zza jej pleców spadło kilka drzew, które przygniotły chłopaków.
- O cholera!... - wydusił Natsu miażdżony przez pień.
- Toż to potwór...nie kobieta... - wycharczał Gray i po chwili obaj wyzionęli ducha.
- Pomożemy im..? - szepnęła Juvia.
- Nie... Dadzą sobie radę! - machnęła ręką Erza.
- Mnie bardziej ciekawi... Skąd spadły te drzewa i kto je przeciął.. - elfka zeszła z gałęzi patrząc na ucięte w prostą linię pnie.
-Erza!? - wybuchł Natsu. - ileż można mieć para-nienormalnych mocy!? - zdziwił się wymachując dookoła rękoma.
-Kiedy to nie ja! - szkarłatnowłosa podniosła ręce do góry w geście obrony.
-Jasna, jasne! - krzyknął Gray, kiedy nagle spadł piąty pień drzewa wbijając ponownie Gray'a i Natsu w podłoże i mało nie zabijając Wendy, która cudem w ostatnim momencie zeszła z trasy niebezpieczeństwa.
-Niepokojące... - szepnęła młoda Marvell patrząc się w stronę z której nadleciały ścięte drzewa. Po chwili rozległy się piski, świergoty i skrzeki ptaków, które z niewidomych przyczyn uciekły z lasu. - Martwię się o księżniczkę - dodała tym razem na głos.
- Może... Pójdziemy jej poszukać? - zaproponowała Juvia, która już od samego początku martwiła się o blondynkę.
- Chyba raczej nie damy rady... - mruknęła Ariana kopiąc nieprzytomne ciało Natsu. - Są sztywni jak kłoda. Daleko z nimi nie zajdziemy.
- Oby tylko Lucy nic się nie stało... - Mirajane złożyła ręce jak do modlitwy i popatrzyła na górę.

- Hmm, całkiem fajną broń miała Lumienca... - zaśmiała się pod nosem blondynka wymachując i bawiąc się włócznią. Nagle usłyszała jak ptaki zrywają się do lotu, a po chwili cała hmara  leciała wprost na księżniczkę. Dziewczyna desperacko osłoniła twarz rękami. Rozległ się głośny, gardłowy ryk, a ziemia pod dziewczyną się zapadła. Zdezorientowana dziewczyna krzyczała lecąc w dół wciąż będąc otoczona przez ptaki. Po chwili jej ciało spotkało się z zimnym kamieniem. Z jej kręgosłupa usłyszała przerażające chrupnięcie. Czuła, że powoli zaczyna jej brakować tchu, a ból w klatce piersiowej wzmagał się z każdą sekundą. Nie mogła wymówić ani słowa. Wypluła krew zmieszaną ze śliną. Chciało jej się płakać.
Co się stało?
Gdzie była?!
Gdy nagle coś ją otoczyło. Coś śliskiegko i gładkiego, a po chwili zaczęło ją miażdżyć. Z jej ust wydało się głucha prośba o pomoc, a z jej oczu poleciały łzy. Jednak stało się coś zaskakującego. Czuła mrowienie w okolicach kręgosłupa i żeber. Oddychało jej się coraz lepiej, a pogruchotane kości zrastały się. Gdy już w pełni mogła oddychać to coś puściło ją natychmiast i zniknęło w mroku.
Dziewczyna zamrugała kilkakrotnie powoli przyzwyczajając się do panującej tam ciemności.
-Halo!? - zawołała desperacko - Jest tu ktoś!? - krzyczała chodząc po omacku i próbując odtworzyć w głowie wygląd miejsca w jakim się teraz znajdowała.
-Księżniczko Magnolii... - odezwał się potężny, gruby, męski głos potwora. - Lucy... - blondynka zaczęła nerwowo obracać się wokół własnej osi.
-Pokaż się! - zażądała, a z cienia wyłonił się do jedynego miejsca, w którym padały promienie słoneczne wąż. Miał czerwone łuski i liczne żółte prążki na górę i w okolicach ogona.
- Jestem strażnikiem ziemi, swą mnie Sippterus.

__________________
Długo nas tu nie było! A rozdział krótki :/
Cóż, ja i Luna życzymy wam drodzy czytelnicy udanych wakacji ^^
[Jak świadectwa? ^^]
Mamy nadzieję, że rozdział się spodobał :D
Pozdrawiamy!
~ Luna i Coco

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział!
    Bardzo mi się podobało. ;) Tym bardziej zapał Lucy do ratowania ludu. Heh, śmiałam się z ''mocarności" Erzy, no bo w końcu ONA TEŻ MA LIMITY. xD
    Mało nalu. x.x W sumie dobrze. xD Nie lubię jak jest przedawkowane.
    Pozdrawiam i weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo mi się podobał ;) Oby tak dalej :D Czekam ma więcej :) Lucy jest chyba niezmordowana :P Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się postawa Lucy :) Rozumiem, że reszta chcę trochę odpocząć, ale to nie pora na to...I fajnie, że mniej więcej już wiemy do czego blondynka będzie zdolna z taką bronią. Mam nadzieję, że trochę porozstawia ich po kątach XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajowy rozdział :D
    O~ nowy strażnik się pojawił, chyba jest super miły, ponieważ pomógł Lucy :D
    Ta broń jest niezła!! Chciałabym taką XD
    Śmiałam się jak na chłopaków upadły te drzewa, to było zabawne XD (Przynajmniej dla mnie XD)
    Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^

    OdpowiedzUsuń
  5. Trafiłam przypadkiem na twojego bloga, ale bardzo mnie zaciekawił. Będę chętnie czytać to co napiszesz :) Zapraszam też do mnie, choć dopiero zaczynam --> http://historiekrajusniegu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Trafiłam przypadkiem na twojego bloga, ale bardzo mnie zaciekawił. Będę chętnie czytać to co napiszesz :) Zapraszam też do mnie, choć dopiero zaczynam --> http://historiekrajusniegu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam, chciałam poinformować, iż nominowałam cię do Tagu. Więcej dowiesz się tutaj --> http://historiekrajusniegu.blogspot.com/2015/07/nominacja-do-tagu.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam komentować jak nazbiera się sporo rozdziałów, ale chyba będę częściej to robiła...
    Ciekawe rozdziały, miło się je czytało. Jestem ciekawa, co będzie dalej. Choć nie lubię Lucy jako księżniczki .... Jakoś mam dreszcze, jak o niej czytam. Już nie wiem, czy jest głupia, czy odważna.
    Nie mniej, rozdziały w miarę przewidywalne, ale bardzo fajnie się czytało ;)
    Czekam na więcej i
    Weny, czasu i sprawnego kompa,
    Ola Ri

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Domi L