piątek, 22 maja 2015

Rozdział 16 - Poświęcenie

Rozdział 16


- Egh... To cholerstwo jest silne... - sapnął Gray ledwo trzymając się na nogach. Potwór nawet nie miał na sobie jednej rysy. Spoglądał na wszystkich z góry i na ich daremne próby zadania mu obrażeń.
- Gray uważaj! - krzyknęła Juvia gdy kilka wodnych strumieni poleciało w stronę zdezorientowanego chłopaka. - GRAY! - w jej oczach zebrały się łzy gdy jego ciało upadło bezwładnie na wilgotne kamienie w jaskini.
- Cholera! - zdenerwowała się Erza. - Natsu może jeśli uda nam się zniszczyć kamień na jego piersi... - bestia się wzdrygnęła. - to może wygramy?!
- Warto spróbować... - warknął.

- Gray... Gray idioto spójrz na mnie! - załkała Juvia próbując ocucić rannego maga lodu. - Nie waż się głupku umierać! Słyszysz?! Jak umrzesz to cię zabiję! - rozpłakała się próbując dodać sobie otuchy. - Proszę... - dotknęła jego czoła i odgarnęła kosmyk jego włosów z rozcięcia.
-Czyli jak umrę to zabijesz mnie czyli teoretycznie umrę dwa razy... - czarnowłosy zaśmiał się lekko wykrzywiając usta w krzywym pełnym bólu uśmiechu.
-Nie żartuj sobie! - skarciła go dziewczyna. - Martwię się! - dodała po chwili po czym rozdarła kawałek swojej bluzki i owinęła nim ranę Gray'a.
-Nie śpieszno mi na ten drugi świat. - szepnął spoglądając na przepełnione troską oczy Juvii. - Dziękuję - szepnął, gdy dziewczyna skończyła.
-Przydałaby się Wendy... - przygryzła dolną wargę i mocniej zacisnęła materiał aby spowolnić wykrwawienie się chłopaka. Nie chciała go stracić! Nie teraz gdy... Gdy zakochała się w nim, gdy stał się tak bardzo bliski jej sercu. Po jej policzkach kaskadami płynęły łzy. Kochała go! Cholernie go kochała! Jeśli on zginie to sama się zabije! Nie potrafiła bez niego żyć... Nawet jeśli księżniczka i Wendy zostaną same. Wiedziała, że była egoistką, ale... Ale nie chciała żyć bez niego.

- Natsu teraz! - krzyknęła Erza rzucając mieczem w stronę kryształu. Różowo-włosy podpalił ręce i rzucił się wraz z mieczem w stronę celu.
Monstrum krzyknęło i zanim miecz i chłopak dolecieli do kryształu zostali odepchnięci, a w stronę towarzyszy poleciały odłamki lodu.
- Nie! - Natsu ryknął, a z jego krtani wydobył się ogień stapiając większość lodu.
- C-co to było...? - Erza wytrzeszczyła oczy. - Jak ty to zrobiłeś...?
- N-nie wiem... Chciałem was ochronić i... - kolejny ryk potwora ponownie odepchnął ich na ściany.
- O nie... - czerwonowłosa jęknęła. - Mirajane nie zostało zbyt wiele czasu... - spojrzała na malejącą z każdą sekunda bańkę.
- Musimy się pośpieszyć... - jęknął mag ognia.
-Ariana! - krzyknęła Erza zwracając na siebie uwagę elfki - Oszacuj ile minut nam zostało. - rzekła, a dziewczyna uważnie przyjrzała się bańce.
-Jakieś 10 minut... - szepnęła po czym ponownie skupiła się na potworze -Nie poddawajmy się! Atakujmy! - zarządziła i naparła na monstrum mieczem jednak tak jak zawsze została odepchnięta.
-Nie podoba mi się wyraz jego twarzy... - oświadczyła Natsu kiedy potwór przybrał dziwna pozycję. - Uwaga! - krzyknął nagle jednak nikt nie zdążył odskoczyć...
Potwór wystrzelił w ich kierunku ogromną bryłę lodu.
- Nie dam rady wstać... - szepnęła czerwonowłosa czując, że to koniec. - Nie dam rady walczyć... - wycharczała i upadła na zimny kamień. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego w jak beznadziejnej sytuacji się znajduje. Jak bardzo jest słaba. Ktoś taki jak ona nie może być jeźdźcem.
- Eghr... - przed Erzą stanął Natsu. Ledwo trzymał się na nogach.
- Natsu głupku... Co ty robisz...? - szepnęła, a z jej oczu popłynęły łzy.
- To co jako strażnik powinienem zrobić... - warknął i zasłonił dziewczynę własnym ciałem.
Czekali.
Czekali na ból.
Czekali na rozpacz.
Czekali na śmierć.
Jednak gdy w jaskini rozległo się głośne tupnięcie otworzyli z przerażenia oczy.
- Lucy! - krzyknął niedowierzając Natsu.
- Szept gwiazd! - dziewczyna zignorowała go i odepchnęła potwora na ścianę.
-Lucy nie możesz! - mag ognia krzyknął ponownie.
-Uciekajcie! - blondynka w ogóle nie zwracała uwagi na krzyki przyjaciela. - Jesteście już zmęczeni i lepiej będzie jeśli odpoczniecie!
- Nie ma mowy! - szkarłatnowłosa podniosła się z ziemi za pomocą miecza. - W moim słowniku nie ma słowa "odwrót"... - szepnęła i stanęła na wyprostowanych nogach celując czubkiem miecza w monstrum co widocznie go rozzłościło.
-Księżniczko... - Juvia spuściła wzrok ma rannego Gray'a. - Ja zabiorę Gray'a w bezpieczne miejsce... - niebieskowłosa nie czekała na odpowiedź i biorąc pod ramię chłopaka ruszyła w stronę jednej wnęki.
-Powinniście iść~
Lucy nie dokończyła.
Potwór ryknął. Blondynka zamarła i intensywniej spojrzała w stronę potwora.
W jednej chwili paszcza potwora pochłonęła zdezorientowaną księżniczkę. Natsu z przerażeniem gapił się w miejsce, w którym przed chwilą stała blondynka.
- L-L-L-LUCY!!! - pisnęli wszyscy. Bestia ryknęła zadowolona z siebie.
- T-ty... - syknął Nastu. Padł na kolana, a po poranionym policzku spłyneły mu łzy. - A niech cię... - wstał nieudolnie, a świat mu się zamazał. Ponownie upadł i uderzył pięścią w podłoże.
- Lucy... - szepnęła Ariana. - Lucy... Lucy... Lucy... - powtarzała patrząc szeroko otwartymi oczyma w stronę potwora. Po chwili jej oczy się zaszkliły.
- Niemożliwe... - warknęła Erza. - Ona nie poddałaby się tak łatwo! - krzyknęła wściekła i wstała. Złość na potwora napawała ją nową energią.

_____________________________
Rozdział krótki. :(((
Przykro nam, ale teraz zaczyna się seria krótkich rozdzialików
i nie jest spowodowana naszą weną czy też czasem na pisanie.
Tego wymaga fabuła. ;) Spokojnie po tej serii, która trwa jakieś 10 rozdziałów powrócimy
do normalnej już długości xD
Haha...
No nic do następnego razu i komentujcie ;*
~Luna i Coco ♥ 

piątek, 1 maja 2015

Rozdział 15 - Porwanie

 Rozdział 15


- Mmmm...
- Lucy! - różowo-włosy zerwał się z krzesła i podszedł do łóżka dziewczyny, budząc przy okazji swoim krzykiem Arianę i Erzę.
- Natsu ty... - szkarłatno-włosa morderczym wzrokiem spojrzała na towarzysza. - Jak śmiesz przerywać mi sen!?
- Lucy wszystko w porządku? - Gdy elfka spostrzegła, że księżniczka była już rozbudzona przetarła jej czoło zimną szmatką.
- G-gdzie ja jeste~
Przerwała, widząc nad sobą trzy twarze, które były na nią wściekłe. Po chwili poczuła, że coś cieknie jej po nosie. Dotknęła czoła i wzdrygnęła się, czując na nim mokrą chusteczkę.
- Lucy! - do pokoju wbiegła Levy ze łzami w oczach i przytuliła się do dziewczyny. - Tak się o ciebie bałam! Zemdlałaś tak nieoczekiwanie!
- Przepraszam, że was zmartwiłam - jęknęła i poczuła ukłucie w żołądku.
- Lucy czy ty coś jadłaś od czasu afery z Lisanną? - Erza stanęła obok łóżka, dokładnie przyglądając się bladej twarzy. - Czyli nie - dodała, gdy po dłuższym czasie nie otrzymała odpowiedzi.
- A więc to z przemęczenia - blondwłosa elfka zaczęła kręcić głową. - To nie było zbyt mądre.
Lucy przenosiła swój wzrok kolejno na przyjaciół obecnych w sali.
- Em... Ja po prostu nie byłam głodna. Nie jadłam nic wczoraj i dzisiaj, a w nocy zapomniałam zamknąć okna. - zarumieniła się i opadła na poduszkę, wzdychając.
- Idiotka - mruknęła Erza. - Załatwiłaś się - zaśmiała się.
- Hm... Powinna odpoczywać przez co najmniej tydzień. - blondynka podeszła do drzwi. - Mu~
Nagle drzwi otworzyły się i przy okazji uderzyły Arianę. Do pokoju wpadł zdyszany Gray.
- Ty..! - elfka wstała i zamachnęła się na Gray'a. Ale za magiem lodu weszła Juvia i to ona oberwała.
- Auć! - jęknęła.
- Przepraszam to było do Gray'a - syknęła blondynka, mierząc chłopaka groźnym wzrokiem.
- Co się stało? - spytał w końcu Natsu.
- Porwali Mirajane! - Gray spojrzał na różowowłosego poważnie.
- Nie! - pisnęła blondynka i spróbowała wstać z łóżka - Musimy ją uratować! - krzyknęła, ale zanim jej stopa zetknęła się z podłożem Erza zdążyła ją z powrotem wepchnąć pod kołdrę.
-  My tak, TY nie! - rzekł Natsu, który dotychczas stał na uboczu i przyglądał się wszystkiemu, cudem powstrzymując śmiech. - Wyruszajmy od razu! - dodał, kładąc dłoń na rękojeści swojego ognistego miecza, znajdującego się przy jego prawym boku.
- Ale ja~
- Natsu ma rację! - różowowłosego poparła Juvia - My idziemy, a księżniczka zostanie pod opieką Wendy i Levy.
-Powierzam wam ją. - Ariana spojrzała na młodą Marvel i McGarden, które gorąco o czymś rozmawiały. - Ruszajmy!

- Gray! - przyjaciele stanęli obok jeziora. - Tak właściwie... To co się stało?
- Ah, tak. Więc ja i Juvia... - zarumienił się. - Mniej więcej, gdy byliśmy tutaj podeszła do nas Mira i zaczęliśmy rozmawiać, gdy nagle z wody coś się wynurzyło...
- Co się wynurzyło? - przerwał mu Natsu.
- Może dałbyś mi dokończyć?! - uderzył przyjaciela - Z wody wyłoniła się wielka macka!
- Macka..?
- No taka... duża, ale była taka jakby... - jęczał Gray. Juvia uciszyła go.
- Ta macka była zrobiona z wody. Wchłonęła Mirajane i zabrała ją w odmęty jeziora. - spojrzała na zbiornik.
- Czyli musimy przedostać się przez wodę - westchnęł Gajeel.
- Jak się przez nią przebijemy? - zmartwił się Natsu.
- Zostawcie to mi! - krzyknęła Juvia, a po chwili otoczyła ją wielka kopuła. - T-teraz woda nam nie straszna, ale oszczędzajcie powietrze! - na jej czole pojawiły się kropelki potu.
Spływali coraz głębiej, uważnie wyszukując potwora który porwał Mirajane.
- Tam jest chyba jakaś jaskinia! - Ariana wskazała na ogromną dziurę w skale - A przynajmniej na nią wygląda. - dziewczyna wyprzedziła odrobinę resztę towarzyszy i wpłynęła do jaskini.
- Ariana! - krzyknęła szkarłatnowłosa, gdy elfka zniknęła jej z oczu. - To może być niebezpiecznie!
- Jest tam. - dziewczyna wypłynęła, trzymając w dłoni broń - Wyraźnie poczułam jego zgniły zapach.
- A wie~

Gray chciał coś powiedzieć, lecz przerwał mu ryk.  - Co to!? - jego źrenice momentalnie się powiększyły, gdy w jaskini znikąd zapaliły się tysiące małych zielonych kryształów.
- Coś tu płynie - szepnęła niebieskowłosa, której coraz trudniej było utrzymać magiczną bańkę. - Uważajcie! - krzyknęła i popchnęła Gray'a na którego została skierowana macka potwora.
-  To niemożliwe. Te potwory nie istnieją. - Ariana mocniej zacisnęła dłoń na rękojeści miecza, a wtedy potwór wypłynął z ukrycia.
Przyjaciele otworzyli szeroko oczy i usta. Ogromny monstrum ociężale wynurzył się z wody. Był pokryty ni to łuską, ni to lodem. Łapy były zakończone lodowymi szponami. Ogon był krótki, a z jego końca wystawały trzy kolce. A na jego piersi świecił niebieski kryształ. Całe monstrum przypominało wielkiego, zmutowanego żółwia.
- A-Ariano - zająknęła się Erza. - Co to jest...? - spojrzała na nią przerażona.
- Nie wiadomo o tym czymś za wiele. Wiemy tylko, że to coś jest silne i że trudno będzie je pokonać - jęknęła, a na jej czole pojawiły się kropelki potu. - Nawet Czwarta o tym nic nie wiedziała  - szepnęła sama do siebie. - Tylko jeździec wie o nim więcej - dodała.
- Cholera - syknął Gajeel. - Jak mamy walczyć z czymś tak wielkim?! - mruknął.
- Jeśli nie spróbujemy z tym walczyć to nigdy się nie dowiemy - syknęła Erza.
- Co to jest? - Gray wskazał na przedmiot, który wyłonił się z cienia potwora - Mirajane!?- krzyknął,  gdy światło oświetliło twarz biało-włosej znajdującej się w bańce wytworzonej prawdopodobnie przez monstrum.
- Nas pod wodą ochrania moc Juvii, a Mirę? - Natsu z przerażeniem spojrzał na przyjaciół pytającym wzrokiem.
- Popatrz. - Ariana wskazała na bańkę. - W jej środku znajduje się powietrze, widać to bo na tle wody powietrze w tej bance ma dziwny szarawy kolor. Jeśli się dobrze przyjrzysz zauważysz, że powoli poziom powietrza się obniża - rzekła, przymrużając oczy i dokładnie obserwując Mirajane i potwora, który póki co stał w bezruchu.
- Ee... - różowo włosy podrapał się w tył głowy. - Tak, tak widzę - zająknął się udając, że zrozumiał o czym mówiła elfka.
- Mamy mało czasu - warknęła Erza. - Ariano wiesz za około ile skończy się jej powietrzę? - zmarszczyła brwi.
- Najwyżej powietrza starczy jej na 30 minut. - przełknęła ślinę.
- Nawet jeśli... To jak go pokonamy? - potwór wzdrygnął się i zaryczał głośno. Zdezorientowani przyjaciele pod siłą naporu powietrza jakie wytworzyło wodne monstrum uderzyli o zimne skały jaskini.
- To coś potrafi nas odepchnąć samym rykiem - szepnęła przerażona Juvia.
- I tak go pokonamy! - Erza wstała i otrzepała zbroję z kamieni i lekkiego pyłu. Wymierzyła w głowę potwora mieczem. - Przeżyjemy albo my, albo ta przerośnięta jaszczurka. Potwór zawarczał, jakby rozumiejąc słowa Erzy. Czerwonowłosa uśmiechnęła się drwiąco.
- Pomożemy ci Erza! - Natsu chwycił ją za ramię. - Nikt nie będzie porywał Miry bez naszej zgody!
- Jesteśmy z tobą! - Juvia chwyciła sztylety i rzuciła w monstrum.
- N-nawet nie drgnął chociaż wszystkie były celne - mruknął Gajeel.
- To skorupa. Chroni go. - Ariana zagryzła wargę.
- Nie pokonamy go zwykłymi broniami? - zdziwił się Gray.
- Nie sądzę...
- Może zdziała tu coś wodna magia Juvii i lodowa Gray'a? - zapytał Natsu, mierząc swoim mieczem w potwora.
- Spróbować nie zaszkodzi. - Czarnowłosy poruszył ramionami po czym podszedł do dziewczyny. - Próbujemy?
- Gray, wszyscy... - Juvia  spojrzała na wszystkich smutnym wzrokiem. - Możemy spróbować, ale  będę musiała na jakąś chwilę zniwelować bańkę z powietrzem.
- Macie minute! - zarządziła Ariana i nabrała głęboki wdech.
- Dobrze  - szepnęła dziewczyna i poczekała aż Natsu i Erza nabiorą powietrza, a wtedy bańka zniknęła.
Mag lodu podał dłoń zarumienionej niebieskowłosej. Z ich połączonych dłoni wyleciał strumień wody otoczony kryształami lodu.
Na paszczy potwora pojawił się jakby złośliwy uśmiech. Zniwelował atak swoim własnym ryknięciem. Wszyscy patrzeli na niego oszołomieni. Dlaczego to cholerstwo jest takie silne?! Nagle ciało Juvi zaświeciło się, a ona złożyła ręce. Po chwili woda, która otaczała przyjaciół zniknęła, a jaskinia stała się środowiskiem do walki. Wycieńczona dziewczyna upadła na ziemię, nabierając wielkie hausty powietrza.
- Nic mi nie jest... Wchłonęłam całą tę... - spojrzała na Gray'a, który chciał do niej podbiec i nabrała kolejną dawkę powietrza. - wodę - wycharczała i zamknęła oczy. Magowi lodu do niebieskowłosej zagrodziła drogę ręka Erzy.

- Nic jej nie będzie. Za to nas czeka walka - warknęła surowo. Niezadowolony chłopak mruknął tylko coś pod nosem i z powrotem stanął twarzą w twarz z potworem.
Przyjaciele ruszyli w stronę monstrum, który nie był zachwycony brakiem wody wokół siebie. Natsu przy pomocy Gray'a wskoczył potworowi na grzbiet i wbił w niego miecz. Zirytowana bestia zepchnęła ogonem chłopaka z mieczem na ścianę jaskini.
>U Lucy<
Blondynka od rana siedziała w swoim wygodnym łóżku, błądząc nieobecnym wzrokiem po krajobrazie za oknem.
- Martwię się... - szepnęła do Wendy, która z pulsującą żyłką na czole kołysała się na krześle.
- Powtarzasz to już setny raz - warknęła cicho, zagryzając wargi. - Dobra. Koniec tego! - wstała i podeszła do okna po czym zasłoniła go kremowymi zasłonami.
- Ale Wendy mam złe przeczucia! - krzyknęła księżniczka, podnosząc się i odrzucając na bok kołdrę. - Czuje, ze coś jest nie tak. Widzisz, mam nawet gęsią skórkę! - krzyknęła, pokazując rękę.
- Księżniczko musisz odpocząć - szepnęła Levy.
- Tak się składa, że księżniczka chce iść walczyć i pomoc! Wendy proszę! - złożyła dłonie jak do modlitwy i spuszczając głowę prosiła młodą Marvel.
- Nie ma mowy! Księżniczko musisz odpocząć i nabrać sił! - krzyknęła dziewczynka.
- Weeendyy! - błagalnie opuściła głowę w tył.
- Nigdzie księżniczka nie pójdzie! - warknęła zdenerwowana ciągłym narzekaniem blondynki.
Do pokoju ktoś zapukał, a po chwili w drzwiach ukazał się elf.
- G-Gurin..? - zdziwiła się blondynka.
- Witaj słońce! - przywitał się - Podobno zemdlałaś!
Lucy uderzyła się otwartą dłonią w czoło.
- Nie siedzę sobie w sali szpitalnej bo mi strasznie wygodnie, wiesz?! - odpyskowała.
- Ostatnio masz strasznego pecha... - westchnął, ignorując wypowiedź dziewczyny.
- A ty ostatnio mnie bardzo denerwujesz - warknęła.
- Nie bądź taka ostra. - uśmiechnął się szeroko.
- Po co tutaj tak w ogóle przylazłeś? - zapytała,  wracając wzrokiem na okno.
- Jak to po co? - chłopak zdziwił się. - Chciałem zobaczyć jak się czujesz - rzekł głębokim głosem, siadając na łóżko i kładąc swoją dłoń na przedramieniu blondynki.
- Wendy - szepnęła dziewczyna, a chwilę potem niebieskowłosa trzymała sztylet, który znajdował się tuż przy gardle Gurin'a.
- Masz natychmiast opuścić to pomieszczenie - syknęła zmuszając elfa do wstania.
-Nie zapominajcie, że jesteście gośćmi w tym mieście. - Brat Ariany sięgnął do pasa i wyciągnął z niego krótki miecz - A ty zapamiętaj sobie ze nadal jesteś dzieckiem. - zwrócił się do młodej Marvel i chciał ją uderzyć, gdy ta odskoczyła w bok i obracając się kopnęła chłopaka prosto w twarz powodując jego upadek.
- Po pierwsze nie jestem dzieckiem. Po drugie uważaj do kogo mówisz przed tobą leży księżniczka! Po trzecie Ariana raczej nie będzie zadowolona z twojego zachowania. - pomachała sztyletem przed jego twarzy, po czym składając ręce na krzyż wywołała małą wichurę, która wyrzuciła Gurin'a z pomieszczenia.
- Wendy!? - odezwała się Levy, która dotychczas cicho siedziała w kącie.
-Ach. Uczyłam się z Juvią. - uśmiechnęła się szeroko.
- Ah. - Blondynka westchnęła głęboko. - Dziękuję Wendy.
- Nie ma za co księżniczko. - uśmiechnęła się dziewczynka. Po chwili spoważniała, widząc smutną twarz blondynki.
- Lucy czy coś się stało? - spytała zmartwiona Levy, dotykając dłoni blondynki.
- Chodzi o to, że ciągle mam to wrażenie. - zagryzła dolną wargę. - Jakby wszystko...
- Księżniczko - Wendy stanęła obok Levy.
- Wszystko... Gdy patrzę na Arianę widzę różne obrazy w mojej głowie. Jakby były to skrawki wspomnień. To samo czuję do Gurina, Shiro i innych elfów. - zawiesiła na chwilę głos. - Raz miałam nawet dziwny sen... Ariana pochylała się nad jakąś kobietą, która była cała zakrwawiona! Wszystko, dosłownie wszystko! Twarz wyglądała jak ciemno-czerwona rozgnieciona wiśnia, a włosy były czerwone! Może to był ich naturalny kolor, a może ta dziewczyna przeszła takie piekło, że kolor włosów zmieniła krew? - źrenice dziewczyny lekko drgały - Płakała gorzko krzycząc imię tej dziewczyny. Ale dla mnie było to jak głuche uderzanie o ścianę.
- Może księżniczka widzi przyszłość? - wzdrygnęła się niebieskowłosa.
- Nie wiem. Ale mam nadzieję, że nie. - uśmiechnęła się smutno.
Na kilka minut w pokoju zapanowała cisza. Każda dziewczyna intensywnie myślała o "śnie" Lucy.
- Levy, Wendy może przyniesiecie mi kilka książek z biblioteki? - spojrzała na przyjaciółki blondynka.
- Pójdę sama. - Levy zerwała się z miejsca i już chciała wyjść jednak została powstrzymana przez Lucy.
- Skoro i tak będę musiała tu siedzieć przez jakiś czas to wolę mieć DUŻO do czytania i lepiej żebyś sobie nie zrobiła krzywdy, dlatego Wendy pójdzie z tobą - powiedziała.
- Księżniczka ma rację lepiej ci pomogę Levy będzie nawet szybciej! - niebieskowłosa uśmiechnęła się i wybiegła z pokoju razem z McGarden.
Księżniczka wyskoczyła z łóżka i pobiegła do okna.
- Levy Wendy przepraszam... - szepnęła i wskoczyła na gałąź drzewa tuż przed oknem. - Natsu, Erza i reszta idę wam pomoc! - krzyknęła ochoczo, skacząc na kolejną gałąź i tak powtarzając te czynność znalazła się na samym dole. - Hmm... Ariana wspominała, że to jest nad jeziorem. - przetarła czoło i ruszyła w stronę zbiornika.
_________________________________


Witam wszystkich naszych czytelników, mówi dla was Luna ;)

Niestety rozdział wstawiam ze złymi wieściami.
Pierwsza informacja jest taka, że Coco nie będzie do czerwca ;_;
I to też ciągnie za sobą drugą informacja, a mianowicie rozdziały będą wstawianie co dwa tygodnie bo na tyle mamy materiału.
Liczę, że zrozumiecie i pozdrawiam.


Czekam na komentarze i wasze opinie o aktualnych wydarzeniach w rozdziale ^ ^
Szablon wykonała Domi L