Rozdział 23
Tydzień później
Słońce świeciło dzisiaj wyjątkowo przyjemnie. Dzisiejsza pogoda była zupełnym przeciwieństwem, tej z zeszłego tygodnia. Ptaki wesoło śpiewały na drzewach lipy i brzozy. W elfim miasteczku wszyscy starali się dojść do siebie. Nie było żadnych ofiar śmiertelnych, jedynie niegroźne skaleczenia i rany. Od czasu gdy Wexus zgodziła się pozostawić Happy'iego pod opieką Natsu i Lucy, wszyscy jeszcze bardziej zbliżyli się do gryfa.
- Nienawidzę cię. - warknęła kolejny raz od tygodnia Ariana. Z morderczym wzrokiem wpatrywała się w Natsu, który zasłonił swoje oczy ręką, żeby nie widzieć elfki.
- Który to już raz Levy? - Gray spojrzał na niebiesko-włosą, która włożyła widelec z makaronem do buzi i zamknęła książkę, którą czytała. Odłożyła sztuciec na talerz i pogrzebała w torbie. Po chwili wyciągnęła notatnik i przełożyła kilka kartek. Wyciągnęła długopis zza ucha i zrobiła kreskę.
- Z tym to już 346 raz. - policzyła szybko i odłożyła brulion na stolik.
- Ariano, nam również jest przykro, że książki spaliły się, ale spójrz na to z dobrej strony. - Erza przęłknęła jedzenie i zwróciła się do elfki. Blondynka spojrzała na nią i podniosła jedną brew.
- Tak, a więc jaką jest dobra strona spłonięcia moich skarbów?! - mruknęła groźnie.
- Lucy przeżyła. Elfy przeżyły. - nabrała na widelec kolejną porcję i zjadła.
- Pff... A czy mogę otworzyć Lucy i dowiedzieć się z niej jak na przykład ugotować robaki z wiewiórki? - prychnęła złośliwie patrząc na maga ognia.
Natsu pozieleniał i spadł z krzesła po czym jak gąsienica wyczołgał się z jadalni.
- Ariano! - do jadalni wszedł dziadek elfki. Uśmiechał się spokojnie jak to miał w zwyczaju. - Zgadnij kto odwiedził naszą wioskę? - krzyknął uradowany klaszcząc w dłonie.
- Oświeć mnie. - złowieszczo spojrzała na próg drzwi przez, które widać było jeszcze końcówki butów Natsu.
-Wędrowni! - uśmiechnął się szerzej i ruszył dłonią jakby zapraszając kogoś do środka. - Poznajcie jednego z nich towarzysze! Fernando poznaj moją wnuczkę i jej przyjaciół! W tamtym roku, nie było go tutaj. Fernandzie, kiedy dołączą inne karawany? - do pomieszczenia wszedł wysoki brunet o głębokich zielonych oczach, które w świetle lampy mieniły się przypominając zorzę polarną. Jego sylwetkę zasłaniał długi czarny płaszcz z szarym wzorem winorośli na plecach.
-Ale ciacho... - szepnęłą cicho Erza wypuszczając z dłoni kubek z herbatą, który z hukiem upadł na posadzkę.
Lucy podniosła głowę znad talerza i skamieniała. Otworzyła szeroko buzię, a widelec wypadł jej z dłoni. Natsu słysząc wypowiedź przyjaciółki podniósł się do pionu i spojrzał na mężczyznę i mruknął coś pod nosem.
- Miło mi cię poznać Ariano. - podszedł do blondynki i pocałował jej dłoń.
Blondynka zarumieniła się i speszona odwróciła głowę. Brunet uśmiechnął się czarująco i dostrzegł kątem oka Juvię, której Gray nerwowo machał przed oczami. Jednak magini wody jak w obrazek wpatrywała się w wędrowca.
- Jak się pani nazywa? - zostawił rumieniącą się Arianę i podszedł do strażniczki. Gray zmrużył oczy i nienawistnie spojrzał na "rwala", który ucałował dłoń jego ukochanej.
- Ju...v...ia.- zająkała się i przeszedł ją dreszcz. Nie przywykła do takiej formy poznawania się z innymi.
- To jest Levy, a ja Gajeel. - burknął mężczyzna wymownie zasłaniając McGarden ramieniem. Niebieskowłosa lekko urażona, że mag metalu nie pozwolił dojść jej do słowa skinęła głową w stronę Fernanda.
- Erza, miło mi. - Fernando uśmiechnął się kusząco w stronę rycerza, a czerwono-włosa w duchu dziękowała, że siedzi bo nogi miała jak z waty.
- Mi również Erzo. - jego namiętny głos jakby odbił się od twarzy Scarlet, a sama kobieta poczuła mentalnie jego pocałunek. Niemal rozpłynęła się pod delikatnością i smakiem jego warg. Z rozkoszy zamknęła oczy. Świat dla niej jakby się zatrzymał, ale tak naprawdę minęło tylko kilka sekund. Gdy ponownie otworzyła oczy wędrowiec przycisnął palec wskazujący do swoich warg i cicho, czarująco szepnął "Ciii".
- Fernandzie, ja jestem Lucy. - brązowo-oka wstała i uśmiechnęła się nieśmiało
-Fernando. - chłopak uklękł przy blondynce i ucałował jej dłoń - Miło mi poznać księżniczkę Magnolii. - szepnął uwodzicielsko i obdarzył Lucy czarującym spojrzenie.
- Skąd wisz, że jestem księżniczką? - wyraźnie zaskoczona blondynka miała lekko rozchylone wargi i szeroko otwarte oczy.
- Poznałem po przepięknych oczach, delikatnej skórze i niesamowitej figurze. - rzekł wstając i kłaniając się lekko. - Poza tym, Shiro mnie uświadomił, że wśród obecnych tu osób jest księżniczka. Nie sądziłem jednak, że będzie tu aż tyle pięknych kobiet.
On jest idealny...
Przemknęło przez myśl prawie wszystkim obecnym w pomieszczeniu dziewczyną. Lucy raz jeszcze zatonęła w głębi koloru jego zielonych oczu. - Jesteś naprawdę ciekawą osobą.
-Z wzajemnością. - szepnął puszczając jej oczko i siadając na krześle obok niej.
-Tsss... - po pomieszczeniu rozległ się zgrzyt zębów Natsu, który z pulsującą żyłką oglądał jak wędrowny flirtuje z Lucy.
- Przepraszam, że przeszkadzam. - za Shiro pojawił się tęgi, muskularny mężczyzna z wąsem. - Fernando chodź, musisz nam pomóc rozstawić stragany. Na miłość boską! Przepraszam! Nie wiedziałem, że jest tu tyle pięknych dam. - skłonił się. - Jestem Stefanio, szef naszej małej rodzinki.
Wtedy coś małego i owłosionego skoczyło na stół wywracając kielichy oraz talerze na ziemię.
- Najmocniej przepraszam! - osiłek zerwał się i chwycił małpkę. - Babu, ile razy mam ci mówić, że tak nie wypada robić. - pogroził mu palcem przed oczami. Zwierzątko nadąsało się i usiadło na jego ramieniu.
- Już idę Stefanio. - zaakcentował słowa i puszczając zebranym w pokoju kobietą całusa wyszedł. Gdy opuścił pomieszczenie każda dziewczyna, nawet Wendy wydała rozmarzone westchnienie.
- Czyż on nie jest przeuroczy?! - zapiszczała Wendy i chwyciła się za policzki.
- Jesteś dla niego za młoda! - Juvia zakręcała palcem powoli kółeczka na stole pogrążając się w marzeniach.
- A mi się wydaje, że on najbardziej leci na Lucy. - burknął Gajeel gdy Levy nie zwracała na niego uwagi tylko rysowała serduszka w notatniku.
- Ha!? - wszystkie poza Lucy natychmiast wstały od stołu. Erza spojrzała podejrzliwie na Lucy. A inne przyjaciółki zaczęły mierzyć się złowrogim spojrzeniem.
- To ci się źle wydaje! - krzyknęła drobna niebiesko-włosa i zrzuciła notatnik Levi na ziemię.
- Jak MOGŁAŚ?! - zdenerwowała się McGarden. - Poza tym! Jesteś za młoda na Fernanda! Ja jestem starsza! I w ogóle ładniejsza! - zaśmiała się złośliwie.
- Ładna może i tak! Ale pewnego atutu w ogóle nie masz! - dodała kąśliwie Juvia wymownie pokazując o co jej chodzi. - Kto by chciał taką płaską deskę!
- Eh? Powinniśmy coś zrobić? - Gray dyskretnie szepnął do Gajeela.
- Nie warto koleś. Po prostu nie warto...
-Ale jeśli czegoś nie zrobimy one się nawzajem pozabijają, i co najgorsze o tego całego Fernanda. - prychnął wymawiając imię wędrownego.
-No i co niby zamierzasz zrobić? Wejść między nie, żeby cię rozszarpały? - zaszydził i poklepał maga lodu po plecahc.
-Ale dlaczego Lucy?! - krzyknęła Arianna. - Jestem równie piękna i urodziwa co ona! Może to tylko dlatego, że jest księżniczką?!
-To nie prawda! - blondynka zaprzeczyłą tupiąc nogą. - Może on dostrzegł we mnie coś czego żadna z was nie ma. - mówiąc to przejechała palcem w powietrzu pokazując na każdą dziewczynę.
- Ciekawe co niby?! - zazdrosna Erza stanęłą na stół i zgromiła Lucy wzrokiem.
- Dziewczyny nie przesadzajacie. - różowo-włosy wszedł pomiędzy nie przerywając piorunujące spojrzenia towarzyszek. - Ten facet nie jest tego wart.
- Pff... Mówisz tak tylko dlatego, że jesteś zazdrosny. - prychnęła Lucy. Chłopak obruszył się nerwowo i zmarszczył brwii. Postanowił jednak zachować spokój. Próbując by głos był w jak największym stopniu opanowany położył dłoń na ramieniu przyjaciółki.
- Lucy, ja nie jestem zazdrosny. Nie podoba mi się tylko to, że kłócicie się o jakiegoś faceta, którego nawet nie znacie! - starannie dobierał słowa. Przez ułamek sekundy zdawało mu się, że oczy Lucy niemal zalśniły z gniewu. Odwrócił się w stronę pozostałych dziewczyn, które teraz mierzyły go wzrokiem.
- Możemy się kłócić o kogo chcemy. - syknęła jadowicie blondynka. Nie, to zdecydowanie nie była jego Lucy. Niby rozumiał to, że blondynka mogła się zakochać. W jakimś stopniu raniło go to, ale nie musiała tak go atakować słownie.
- Wiesz co? Nie znasz się Natsu. W ogóle nie obchodzi cię to jak się czuję! Wiesz co to miłość od pierwszego wejrzenia? - różowo-włosy zwęził oczy. - Widocznie nie. Nie ma więc sensu, żebyśmy dłużej o tym dyskutowali. - ruszyła w stronę wyjścia.
- Jesteś głupia Lucy! - krzyknął spuszczając głowę. - W tym momencie poświęcasz przyjaźń dla miłości! Nie znasz tego faceta! Równie dobrze może pracować dla Styks!
- wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Nie mów mi co mam robić! Nie jestem tak jak ty jakaś aspołeczna czy co! - warknęła. - To, że żyłeś i wychowywałeś się w więzieniu nie znaczy, że wiesz wszystko! Brakuje ci pewnej wiedzy! A teraz się wymądrzasz! Jakby kiedykolwiek ci na mnie zależało! Cholera! Tak ci na mnie zależy, że w pierwszym dniu naszej znajomości już nazwałeś mnie prostytutką!
Chłopak zacisnął pięści gdy blondynka trzaskając drzwiami wyszła z pokoju. Wściekły poszedł za nią. Wendy niemal spadła z krzesła gdy usłyszała podniesione głosy, a gdy usłyszała odgłos uderzenia natychmiast rzuciła się do drzwi.
- Dobra! - wrzasnął Natsu prawie szarpiąc Lucy.
- Nie obchodzi mnie już nic co ma związek z tobą! Równie dobrze możesz sobie z nim wyjechać! - blondynka nie przejmowała się wściekłością maga ognia i stała niezłomna patrząc na niego z nienawiścią.
- Przestań mnie w końcu szarpać! - blondynka wyrwała się z uścisku Natsu i zgromiła go wzrokiem. - Nic dla mnie nie znaczysz! - po tych słowach zostawiając oniemiałego towarzysza uciekła w stronę drzwi. Nikt nie będzie jej mówił co ma robić! To jest jej życie! Blondynka przemierzała tętniące życiem ulice. Podświadomie dążyła do jednego miejsca. Nie minęło dużo czasu gdy znalazła się na polanie przed lasem, która teraz służyła jako pole dla wędrownych kupców i handlarzy. Rozejrzała się. Elfy chętnie kupowały rzeczy z innych wiosek. Często odległych o kilka rzek, a nawet góry. Lucy stanęła i rozejrzała się.
- Przepraszam?- dziewczyna zaczepiła młodego mężczyznę. Widząc jego lekko złowrogi wzrok szybko dodała. - Gdzie mogę znaleźć chłopaka o imieniu Fernanda?
- Ugh, kolejna.- jęknął przeciągle. - Idź prosto. Na tabliczce będzie pisać "Fernando". - wskazał na ścieżkę.
-Dziękuję!- uśmiechnęła się szybko i nie czekając na reakcję mężczyzny oddaliła się. Natomiast wędrowny pożegnał ją smutnym spojrzeniem i westchnął odchodząc.
Księżniczka po mniej niż 5 minutach dotarła do drewnianej przyczepy. Dotknęła tabliczki z imieniem chłopaka upewniając się, że dobrze trafiła. Zapukała kilka razy.
- O Lucy! - drzwi otworzyły się, a w nich stanął brunet. Blondynka oblała się rumieńcem gdy zobaczyła, że chłopak nie ma na sobie koszuli. Po wyżeźbionej klacie i brzuchu spływały jeszcze gdzieniegdzie kropelki wody. - Wejdź. - zachęcil ją ruchem ręki. Gdy Lucy odważyła się wejść, Fernando zamknął drzwi i usiadł na fotelu. Księżniczka rozejrzała się szukając miejsca gdzie mogłaby usiąść. Ze zdziwieniem odkryła, że w pomieszczeniu nie ma nawet łóżka gdzie wędrowny mógłby spać. Zielono-oki dostrzegając jej zmieszanie poklepał swoje kolano wymownie dając blondynce do zrozumienia co ma zrobić.
Lucy odchrząknęła zarumieniona. I z uśmiechem na twarzy niemal rozpłynęła się z radości siadając na lekko mokrym kolanie wędrowcy.
- Więc co cię do mnie sprowadza? - obdarzył Lucy czarującym spojrzeniem. Blondynka sama nie wiedziała. Wtedy poczuła pustkę w głowie i zmarszczyła brwii. Właśnie po co ona tu przyszła? Pokłóciła się z Natsu. O Boże! Pokłóciła się z Natsu! Fernando spojrzał na nią zdziwiony, a dostrzegając zmianę w jej oczach nerwowo zakaszlał. Jednak wzrok Lucy dalej był utkwiony w dal. Dlaczego pokłóciła się z Natsu? Co ją wiodło? Przecież nie jest zakochana w Fernandzie. Dlaczego czuje taką bezwolę? Czemu siedzi teraz na kolanie nieznanego jej mężczyzny. Zeszła z mężczyzny i stanęła na równe nogi.
- Lucy?
Księżniczka przeklinając się w myślach otworzyła drzwi i wyszła z mieszkania bruneta. Niemożliwe, że dała się tak łatwo jej wrobić. Wędrowiec chwycił ją za rękę i nim Lucy zdążyła zareagować przyciągnął ją do siebie wbijając się w jej usta.
Dziewczyna chciała odepchnąć bruneta, jednak zanim zdążyła cokolwiek zrobić pocałunek zaczął się jej podobać. Chwilę potem już go oddawala zapominając o tym co działo się przed przyjściem do Fernanda.
- Lucy jesteś naprawdę piękną. - szepnął odrywając się od niej i wplatając dłonie w jej złote kosmyki.
- Dziękuję. - odparła.
- Szczególnie twoje oczy. - uśmiechnął się spoglądając w fioletowe oczy dziewczyny.
Lucy przytuliła się do mężczyzny, lecz po chwili odskoczyła czując jak coś chłodnego zostaje złożone jej na szyję. Jakież było jej zaskoczenie, gdy nad dekoltem wisiał przepiękny naszyjnik. Posrebrzane koło, w którym był smok przebity czymś w rodzaju miecza.
- Wiedziałem, że będzie ci pasował! - kupiec przejechał palcem po jej nagich ramionach.
Blondynka rozmarzyła się i z niemym pożądaniem w oczach spoglądała na bruneta. W tym samym czasie za drzewem stała przyczajona dziewczyna. Jej niebieskie oczy z niedowierzaniem wpatrywały się w parę, a szeroko otwarte usta wyrażały więcej niż tysiąc słów. Gdy Lucy i Fernando weszli do jego domu kobieta niemal natychmiast rzuciła się w stronę domu gdzie mieszkała razem z innymi przyjaciółmi. Było jej trochę przykro bo ostatnio w ogóle w domu nie bywała. Prawie cały czas ćwiczyła, aby stawić czoła Gurinowi i spodobać mu się. Jej białe włosy zawirowały gdy biegnąc przez ulicę wpadła na kogoś i upadła na plecy.
- Przepraszam! - powiedziała szybko i podniosła wzrok. Nad Mirajane stała Erza z lekko nienaturalnym kolorem oczu. Biało-włosa niemal natychmiast zauważyła zmianę w wyglądzie przyjaciółki.
- Erza! Erza! - zapiszczała. - Lucy ma nowego chłopaka! - rycerz otworzyła szeroko oczy i spojrzała pytająco na Mirę. Kobieta opowiedziała więc wszystko co widziała. Z każdym jej słowem furia w czerwono-włosej wzrasta by osiągnąć poziom krytyczny. Krzyknęła przekleństwo na cały głos i zostawiła białowłosą samą.
Następnego dnia
- Natsu! Chodź na śniadanie! - przez drzwi do pokoju weszła Wendy, która niepewnie spoglądała na chłopaka. Było jej przykro, że Lucy go tak potraktowała. Od tamtego wydarzenia zamknął się w pokoju i nie wychodził tępo wpatrując się w okno.
-Nie chce mi się jeść... - burknął i odwracając głowę od dziewczynki pogrążając się w zadumie.
- Moja głowa! - do pokoju weszła Erza siadając na krześle. Bezradnie szukała szklanki z wodą. Zaraz za nią weszła Juvia kurczowo pocierajac skronie.
- Co się wczoraj stało!? - drzwi z hukiem otworzyły się, a w ich progu stanęła Arianna.
- Co myśmy wczoraj piły, że moja głowa tak boli!? - krzyczała robiąc przerwy na pomasowanie czoła.
- Ja wam z chęcią opowiem tę poruszającą historię. - rozmawiamy głos Gajeela odbił się echem od ścian.
- No...Jestem ciekawa. - Zza pleców maga wyszła niska niebiesko-włosa.
- Otóż każda z was... - wskazał na wszystkie prócz siedzieć w kącie Miry. - Dostałyście bzika na punkcie podróżnego Fernando. Prawie byście się o niego zabiły! - zaśmiał się. - A Lucy... - spojrzał na różowo-włosego, który na dźwięk imienia przyjaciółki odwrócił się w jego stronę. - Wyszła wczoraj do niego rano i do teraz nie wróciła.- zachichotał.
- Ahh! Przeżyli pewnie romantyczną noc! - Mira cała w skowronkach zdawała się być jedyną wesołą osobą w pomieszczeniu. Dłońmi chwyciła zarumienione policzki i pogrążając się w myślach przestała zwracać uwagę na świat. Erza westchnęła i usiadła na krześle prosząc Levy o szklankę wody. Dziewczyna natychmiast spełniła jej prośbę i po chwili szkarłatno-włosa miała przed sobą napój.
- Mira, o co ci chodzi z tą romantyczną nocą? - spytała Ariana. Biało-włosa, której dobry humor niemal tryskał uśmiechnęła się do przyjaciółki.
- Wczoraj widziałam Lucy i Fernanda! Ah! Jaki on jest przy~
Nie dokończyła bo przerwało jej zbiorowe prychnięcie Gray'a, Gajeel'a i Natsu.
- Lucy wybiegła od niego, a on zaraz za nią! Przyciągnął ją do siebie i ahhhh! Potem razem poszli do jego wozu.- rozmarzyła się. - Gurin! Czemuż ty nie jesteś taki romantyczny?!
- Jestem romantyczny. Ale dla odpowiednich osób. - niespodziewanie za Arianą pojawił się jej brat. Jego głos był niemalże oziębły. Niebiesko-oka zepsuła mu cały dzień tą historią.
- G-Gurin! - pisnęła cała czerwona. Jednak elf nie zwracał na nią uwagi.
- Ariano, dziadek chce się z nami widzieć. To ważne. - akcentował każde słowo. Blondynka kiwnęła głową i wyszła żegnając zebranych.
- Pocałował ją?! - warknął mag ognia. Mira spojrzała na niego i potaknęła.
- I był w samych spodniach! - zapiszczała. Dziewczyny w pokoju popatrzyły po sobie. Nie rozumiejąc za bardzo co się dzieje i o kim mowa.
- CO?!?! - wściekły mag ognia wstał od stołu.
_____________________________________
Wesołych świąt kochani i szalonego Sylwestra!