Rozdział 36
Gdy wszystkie elfy
przybyły i przeszły przez portal, wrota zostały zniszczone przez smoka.
Nikt teraz nie myślał o odpoczynku. Za kilka dni, ten skrawek ziemi
będzie polem decydującej bitwy. Nie mieli gwarancji, że uda im się
przeżyć. Doskonale zdawali sobie sprawę, że siły Styks są większe i
lepiej uzbrojone od nich. Jednak coś nie pozwalało im się poddać. Była
to nadzieja. Ukryta w sercu każdego z nich. Właśnie dlatego od
kilku dni elfy intensywnie pracowały. Większość żołnierzy przechodziła
ostatnie treningi pod czujnym okiem Natsu i generała elfów. Inni
natomiast pod dowództwem Erzy kopali doły obronne. Lucy miała plan i
strategię. Miała nadzieję, że chociaż trochę zrówna to siły. Postęp
przygotowań śledziła, latając na Brillo.
Levy, Gajeel, Mirajane oraz Gray przeszukiwali teren. Jeśli było coś, o czym Lucy powinna wiedzieć, to oni to znajdą. Wendy i Juvia zostały w obozie razem z innymi kobietami i dziećmi. Każda pomoc była niezbędna. Właśnie dlatego wiele elfek zgłosiło chęć uczestnictwa w walce. Ich rola była bardzo istotna. Miały pomagać rannym.
- Ten sektor jest gotowy - oznajmiła Lucy.
- Lumiency, powiedz, co planujesz? - w głowie księżniczki rozbrzmiał łagodny głos smoka. Blondynka uśmiechnęła się pod nosem.
- Dzisiaj na spotkaniu dokładnie wszystko omówię - odparła. - Lądujemy - powiedziała, widząc machającą w jej stronę Erzę.
Smok zniżył lot. Dla księżniczki było to jak sen. W tym wszystkim czuła dziwną tęsknotę, nostalgię i coś znajomego, a jednocześnie było to dla niej tak nowe doznanie. Już po chwili księżniczka stała tuż obok rycerza.
- Lumiency, jest coś, co muszę ci jeszcze pokazać - rzekł smok. Lucy kiwnęła głową.
- Erzo, widzę, że prawie skończyliście.
Spojrzała na głęboki rów. Gdyby tam wskoczyła to nie udałoby jej się wydostać bez czyjejś pomocy.
Oby to zadziałało.
- Elfy naprawdę dobrze się spisały. - czerwono-włosa uśmiechnęła się szeroko i odrzuciła włosy na bok. - Teraz pozostało tylko zastawić kilka pułapek.
- Dobry pomysł. - Lucy pokiwała głową i widząc naglące spojrzenie smoka wsiadła z powrotem na Brillo. - W takim razie zostawiam pułapki tobie i Gurinowi. Ariana przekazała mu by zajął się wraz z kowalami konstruowaniem zasadzek.
Levy, Gajeel, Mirajane oraz Gray przeszukiwali teren. Jeśli było coś, o czym Lucy powinna wiedzieć, to oni to znajdą. Wendy i Juvia zostały w obozie razem z innymi kobietami i dziećmi. Każda pomoc była niezbędna. Właśnie dlatego wiele elfek zgłosiło chęć uczestnictwa w walce. Ich rola była bardzo istotna. Miały pomagać rannym.
- Ten sektor jest gotowy - oznajmiła Lucy.
- Lumiency, powiedz, co planujesz? - w głowie księżniczki rozbrzmiał łagodny głos smoka. Blondynka uśmiechnęła się pod nosem.
- Dzisiaj na spotkaniu dokładnie wszystko omówię - odparła. - Lądujemy - powiedziała, widząc machającą w jej stronę Erzę.
Smok zniżył lot. Dla księżniczki było to jak sen. W tym wszystkim czuła dziwną tęsknotę, nostalgię i coś znajomego, a jednocześnie było to dla niej tak nowe doznanie. Już po chwili księżniczka stała tuż obok rycerza.
- Lumiency, jest coś, co muszę ci jeszcze pokazać - rzekł smok. Lucy kiwnęła głową.
- Erzo, widzę, że prawie skończyliście.
Spojrzała na głęboki rów. Gdyby tam wskoczyła to nie udałoby jej się wydostać bez czyjejś pomocy.
Oby to zadziałało.
- Elfy naprawdę dobrze się spisały. - czerwono-włosa uśmiechnęła się szeroko i odrzuciła włosy na bok. - Teraz pozostało tylko zastawić kilka pułapek.
- Dobry pomysł. - Lucy pokiwała głową i widząc naglące spojrzenie smoka wsiadła z powrotem na Brillo. - W takim razie zostawiam pułapki tobie i Gurinowi. Ariana przekazała mu by zajął się wraz z kowalami konstruowaniem zasadzek.
- Wiem, wiem. Był tutaj niedawno. Poszedł do lasu poszukać miejsc na pułapki. Właściwie... to dziwne, że jeszcze nie wrócił.
- Może go poszukasz? - zasugerowała Lucy. - Lecimy sprawdzić jak radzą sobie inni, Erzo. Przyjdź dzisiaj na spotkanie.
Zaraz po tym jeździec i
Brillo wzbiły się w powietrze. Erza spojrzała w miejsce, w którym kilka
minut temu zniknął elf. Nie znała go dobrze, ale coś kazało jej nie mieć
do niego zaufania. Tajemniczy i seksowny, ale skrywający wiele
sekretów. - Widzieliście go czy może przegapiłam jego powrót? - zwróciła
się do kilku elfów, kopiących dół.
- Nie wracał tutaj - stwierdził jeden z nich. - Ale widziałem jak szedł w tamtym kierunku. - Wskazał palcem.
- Więc lepiej podziwiać naturę niż pomóc w przygotowaniach - skwitowała i ruszyła w stronę wskazaną przez elfa. - Już ja mu wyjaśnię na czym polega praca zespołowa.
Faktycznie, w oddali zobaczyła jego plecy. Był od niej całkiem daleko. Nie chcąc zgubić go z oczu zaczęła biec. Jej szósty zmysł dał o sobie znać, gdy coraz bardziej zagłębiała się w puszczę. Nie były to złe przeczucia, każące jej zawrócić, ale uczucie, które wręcz przeciwnie zachęcało ją do szybszego biegu. Skoczyła nad krzakami przerośniętych już jeżyn. Widziała go coraz wyraźniej. Miała już krzyknąć, kiedy niespodziewanie zobaczyła miejsce,do którego elf zmierzał. Ogromne wrota wykute w skale. Tak bardzo podobne do tych Brillo. Ale te emanowały złowrogą energią. Teraz nie mogła się wycofać, musiała dowiedzieć się o co tutaj chodzi. Nabrała powietrza do płuc i ruszyła za wojownikiem. Tylko cudem udało jej się niezauważenie wskoczyć do środka za Gurinem.
Erza poczuła, że zrobiło się chłodniej. Zaraz po pojawieniu się z drugiej strony portalu nie miała wiele czasu na przemyślenia. Wokół było wiele strażników. I chyba tylko dzięki szczęściu, żaden nie skupiał uwagi na portalu. Erza natychmiast schowała się za stojącymi nieopodal skrzyniami. Przełknęła ślinę. Gurin pewnym siebie krokiem szedł w kierunku tak bardzo znienawidzonej Erzie osoby. Styks, w pięknej, rubinowej sukni podniosła dumnie głowę i przemówiła. Niestety ukryta dziewczyna nie słyszała wyraźnie co mówi. Ostrożnie ruszyła w ich kierunku, uważnie pilnując by pozostać niezauważoną.
- A więc?
- Po obu stronach Lucy kazała wykopać doły...
Erza zamarła. Ten perfidny...! Właśnie zdradzał plan księżniczki. Gdy miała wyjść z ukrycia i zaatakować, powstrzymał ją dźwięk grzechoczącej, ciężkiej zbroi. Wyjrzała zza skrzyń i na widok wysokiego, odzianego w czarny metal mężczyzny zabrakło jej tchu.
- Co ze smokiem? - powiedział spokojnie.
Jednak w tym głosie było czuć obrzydzenie. Mimo łagodnego brzmienia, był jak cierniste kolce, które wbijają się głębiej i głębiej. Styks uśmiechnęła się słodko. Wydawała się całkowicie zapatrzona w mężczyznę.
- Lucy dzisiaj wieczorem zdradzi strategię walki. Jutrzejszego poranka powiem...
- Jutrzejszego poranka będzie wojna! - wrzasnęła niespodziewanie Styks i podeszła do elfa jakby miała go zaraz uderzyć. Zamiast tego położyła bladą, odzianą w czarną rękawiczkę dłoń na jego policzku.
- Zdajesz sobie sprawę, że będzie za późno? - szepnęła mu do ucha.
Idealna manipulatorka.
- Możecie zaatakować popołudniu... chcę żebyście...
- Kochany - zaśmiała się spokojnie. - Ty nie masz tu czego CHCIEĆ. Pamiętaj, że to ja jestem tą wygraną. To ja pokonam Lumiencę! To JA wygram!
- Umowa była jasna. - Zmarszczył brwii.
- Tak - przytaknęła Styks z niewinnym uśmiechem i kręcąc biodrami wróciła do brata. - I jest nadal aktualna. Ty chcesz mieć tą wstrętną dziewuchę żywą, a ja chcę by cierpiała. Czy nie ma lepszej tortury niż przemoc psychiczna? - zachichotała. - Zabijemy wszystkich, którzy są dla niej ważni - syknęła pod nosem, zaciskając pięść. - PRAWDA TRISTEZO?! - wrzasnęła z rozbawieniem. - POMYŚL TYLKO JAK CUDOWNY BĘDZIE TO SMAK ZWYCIĘSTWA!
Pokój wypełnił drażniący, ciemny dym, który był nieprzyjemnie ciepły. Za kobietą pojawiły się dwa czerwone ślepia, przypomianające te jakie ma wąż. A zaraz po tym olbrzymi smok z ostrymi jak brzytwa rogami wyłonił się z ciemności. Zaryczał głośno. Erza musiała zacisnąć ręce na uszach by nie ogłuchnąć. Tristeza rozpostarła potężne, obsydianowe skrzydła i mierząc obecnych złowrogim spojrzeniem odezwała się:
- To ja jestem sędzią życia i śmierci.
Teraz Erza nie miała żadnych wątpliwości. Z każdą sekundą znajdowania się w tym miejscu upewniała się, że Gurin jest zdrajcą. Wnuk Shiro, brat Ariany jest zdrajcą. Nie mieściło jej się to w głowie, ale teraz musiała o tym powiadomić resztę przyjaciół bo czasu nie pozostało wiele, a Styks wie niemal o wszystkich planach, pułapkach i zasadzkach, które dla niej przygotowali. Czerwono-włosa odwróciła się i powoli wycofywała się w głąb jaskini gdzie znajdował się portal do świata Brillo. Lecz było coś o czym Erza nie miała pojęcia. Tristeza była smokiem o niebywałym zmyśle słuchu. Ciężki oddech dziewczyny niemal natychmiast został wykryty przez potężną bestię.
-INTRUZ.
Erza rozumiejąc, że została wykryta zerwała się do biegu. Nie obejrzała się nawet w stronę stojącego rodzeństwa i Gurina. Jedyne co usłyszała to krzyk Styks, wyrażający jej oburzenie. Wbiegła do portalu i nie zatrzymując się ruszyła przed siebie. Nie słyszała już nic.
Pulsująca krew, szybkie bicie serca i łapczywe nabieranie powietrza całkowicie zagłuszało świat dookoła.
Nagle coś wplątało się jej pomiędzy nogi, a ona upadadła na ziemię. Odwróciła się szybko i przekręciła w drugą stronę, unikając ciosu mieczem w głowę. Wstała chwiejnie i obdarzyła Gurina pogardliwym spojrzeniem.
- Nie ładnie podsłuchiwać cudzych rozmów - warknął.
Jego twarz była czerwona. Zwrócił to uwagę dziewczyny. Ciekawe czy to od długiego biegu czy ze wstydu?
- Nie ładnie jest zdradzać przyjaciół - syknęła Erza w odpowiedzi.
Elf wzruszył ramionami i skoczył do przodu, atakując. W dłoni Erzy pojawił się miecz, a ciało zostało ukryte pod zbroją. W mgnieniu oka odparła ataki, stykając oba miecze. Nikt nie drgnął. Dziewczyna dzielnie trzymała broń w ręku, nie pozwalając Gurinowi by jego miecz cokolwiek jej zrobił. Ich wzrok spotykał się na moment. W pewnej chwili mężczyzna uśmiechnął się i kopnął szkarłatno-włosą w bok.
- Nie trać gardy - zaśmiał się.
Erza wstała zdenerwowana. Jej wściekłość, nienawiść i głęboka pogarda złączona w jedno napełniły ją nową siłą. Z jej gardła wydobył się krzyk, przepełniony złością, a wraz z nim dziewczyna skoczyła i uniosła miecz. Zaskoczony Gurin nie wykonał żadnego ruchu i w efekcie został powalony na ziemię, wraz z Erzą. Miecz szkarłatno-włosej wylądował tuż przy krtani wojownika. Elf, nie czekając wyciągnął sztylet ze skórzanej pochwy i przystawił go do gardła kobiety. Obydwu od śmierci dzielił jeden ruch.
- Zdradziłeś nas! Zdradziłeś! - krzyknęła. - Dlaczego to zrobiłeś?! Wszyscy, tak bardzo ci ufali! Shiro, Ariana, Lucy! Jak ty możesz im patrzeć w oczy!?
Mężczyzna zacisnął mocniej zęby i przybliżył ostrze do jej skóry.
- Myślisz, że cokolwiek wiesz? Nic nie wiesz, nic, a nic - syknàł. - Żadne z was. Nikt! Nie powinien tutaj być. Już dawno to wszystko miało się skończyć. Już wiele lat temu - podniósł głos.
Erza nie spuszczała gardy i mierzyła go wściekłym spojrzeniem, czekając aż powie coś więcej.
- Wszystko by się udało. Wszystko... Dalej... Ja... I ona... Nie zginęłaby... - zaczynał się gubić we własnych słowach.
Miecz szkarłatno-włosej drgnął.
- Erza!
Do uszu dwójki dobiegł czyiś krzyk. W mgnieniu oka Gurin chwycił nadgarstek kobiety i zrzucił ją z siebie nim ta zorientowała się w sytuacji. Wstał i ostatni raz na nią patrząc mówi:
- Nic, a nic nie zrozumiesz.
Po czym zniknął w gęstych krzakach i liściach.
Kobieta jeszcze przez chwilę wpatrywała się w tamto miejsce. Następnie przed nią stanęli Levy i Gajeel. Niebiesko-włosa, dysząc klęknęła przy niej.
- Nic ci nie jest!?
Erza powędrowała wzrokiem z niej na niego, a następnie zmarszczyła brwii i wydusiła ciche:
- Musimy iść do Lucy.
- Nie wracał tutaj - stwierdził jeden z nich. - Ale widziałem jak szedł w tamtym kierunku. - Wskazał palcem.
- Więc lepiej podziwiać naturę niż pomóc w przygotowaniach - skwitowała i ruszyła w stronę wskazaną przez elfa. - Już ja mu wyjaśnię na czym polega praca zespołowa.
Faktycznie, w oddali zobaczyła jego plecy. Był od niej całkiem daleko. Nie chcąc zgubić go z oczu zaczęła biec. Jej szósty zmysł dał o sobie znać, gdy coraz bardziej zagłębiała się w puszczę. Nie były to złe przeczucia, każące jej zawrócić, ale uczucie, które wręcz przeciwnie zachęcało ją do szybszego biegu. Skoczyła nad krzakami przerośniętych już jeżyn. Widziała go coraz wyraźniej. Miała już krzyknąć, kiedy niespodziewanie zobaczyła miejsce,do którego elf zmierzał. Ogromne wrota wykute w skale. Tak bardzo podobne do tych Brillo. Ale te emanowały złowrogą energią. Teraz nie mogła się wycofać, musiała dowiedzieć się o co tutaj chodzi. Nabrała powietrza do płuc i ruszyła za wojownikiem. Tylko cudem udało jej się niezauważenie wskoczyć do środka za Gurinem.
Erza poczuła, że zrobiło się chłodniej. Zaraz po pojawieniu się z drugiej strony portalu nie miała wiele czasu na przemyślenia. Wokół było wiele strażników. I chyba tylko dzięki szczęściu, żaden nie skupiał uwagi na portalu. Erza natychmiast schowała się za stojącymi nieopodal skrzyniami. Przełknęła ślinę. Gurin pewnym siebie krokiem szedł w kierunku tak bardzo znienawidzonej Erzie osoby. Styks, w pięknej, rubinowej sukni podniosła dumnie głowę i przemówiła. Niestety ukryta dziewczyna nie słyszała wyraźnie co mówi. Ostrożnie ruszyła w ich kierunku, uważnie pilnując by pozostać niezauważoną.
- A więc?
- Po obu stronach Lucy kazała wykopać doły...
Erza zamarła. Ten perfidny...! Właśnie zdradzał plan księżniczki. Gdy miała wyjść z ukrycia i zaatakować, powstrzymał ją dźwięk grzechoczącej, ciężkiej zbroi. Wyjrzała zza skrzyń i na widok wysokiego, odzianego w czarny metal mężczyzny zabrakło jej tchu.
- Co ze smokiem? - powiedział spokojnie.
Jednak w tym głosie było czuć obrzydzenie. Mimo łagodnego brzmienia, był jak cierniste kolce, które wbijają się głębiej i głębiej. Styks uśmiechnęła się słodko. Wydawała się całkowicie zapatrzona w mężczyznę.
- Lucy dzisiaj wieczorem zdradzi strategię walki. Jutrzejszego poranka powiem...
- Jutrzejszego poranka będzie wojna! - wrzasnęła niespodziewanie Styks i podeszła do elfa jakby miała go zaraz uderzyć. Zamiast tego położyła bladą, odzianą w czarną rękawiczkę dłoń na jego policzku.
- Zdajesz sobie sprawę, że będzie za późno? - szepnęła mu do ucha.
Idealna manipulatorka.
- Możecie zaatakować popołudniu... chcę żebyście...
- Kochany - zaśmiała się spokojnie. - Ty nie masz tu czego CHCIEĆ. Pamiętaj, że to ja jestem tą wygraną. To ja pokonam Lumiencę! To JA wygram!
- Umowa była jasna. - Zmarszczył brwii.
- Tak - przytaknęła Styks z niewinnym uśmiechem i kręcąc biodrami wróciła do brata. - I jest nadal aktualna. Ty chcesz mieć tą wstrętną dziewuchę żywą, a ja chcę by cierpiała. Czy nie ma lepszej tortury niż przemoc psychiczna? - zachichotała. - Zabijemy wszystkich, którzy są dla niej ważni - syknęła pod nosem, zaciskając pięść. - PRAWDA TRISTEZO?! - wrzasnęła z rozbawieniem. - POMYŚL TYLKO JAK CUDOWNY BĘDZIE TO SMAK ZWYCIĘSTWA!
Pokój wypełnił drażniący, ciemny dym, który był nieprzyjemnie ciepły. Za kobietą pojawiły się dwa czerwone ślepia, przypomianające te jakie ma wąż. A zaraz po tym olbrzymi smok z ostrymi jak brzytwa rogami wyłonił się z ciemności. Zaryczał głośno. Erza musiała zacisnąć ręce na uszach by nie ogłuchnąć. Tristeza rozpostarła potężne, obsydianowe skrzydła i mierząc obecnych złowrogim spojrzeniem odezwała się:
- To ja jestem sędzią życia i śmierci.
Teraz Erza nie miała żadnych wątpliwości. Z każdą sekundą znajdowania się w tym miejscu upewniała się, że Gurin jest zdrajcą. Wnuk Shiro, brat Ariany jest zdrajcą. Nie mieściło jej się to w głowie, ale teraz musiała o tym powiadomić resztę przyjaciół bo czasu nie pozostało wiele, a Styks wie niemal o wszystkich planach, pułapkach i zasadzkach, które dla niej przygotowali. Czerwono-włosa odwróciła się i powoli wycofywała się w głąb jaskini gdzie znajdował się portal do świata Brillo. Lecz było coś o czym Erza nie miała pojęcia. Tristeza była smokiem o niebywałym zmyśle słuchu. Ciężki oddech dziewczyny niemal natychmiast został wykryty przez potężną bestię.
-INTRUZ.
Erza rozumiejąc, że została wykryta zerwała się do biegu. Nie obejrzała się nawet w stronę stojącego rodzeństwa i Gurina. Jedyne co usłyszała to krzyk Styks, wyrażający jej oburzenie. Wbiegła do portalu i nie zatrzymując się ruszyła przed siebie. Nie słyszała już nic.
Pulsująca krew, szybkie bicie serca i łapczywe nabieranie powietrza całkowicie zagłuszało świat dookoła.
Nagle coś wplątało się jej pomiędzy nogi, a ona upadadła na ziemię. Odwróciła się szybko i przekręciła w drugą stronę, unikając ciosu mieczem w głowę. Wstała chwiejnie i obdarzyła Gurina pogardliwym spojrzeniem.
- Nie ładnie podsłuchiwać cudzych rozmów - warknął.
Jego twarz była czerwona. Zwrócił to uwagę dziewczyny. Ciekawe czy to od długiego biegu czy ze wstydu?
- Nie ładnie jest zdradzać przyjaciół - syknęła Erza w odpowiedzi.
Elf wzruszył ramionami i skoczył do przodu, atakując. W dłoni Erzy pojawił się miecz, a ciało zostało ukryte pod zbroją. W mgnieniu oka odparła ataki, stykając oba miecze. Nikt nie drgnął. Dziewczyna dzielnie trzymała broń w ręku, nie pozwalając Gurinowi by jego miecz cokolwiek jej zrobił. Ich wzrok spotykał się na moment. W pewnej chwili mężczyzna uśmiechnął się i kopnął szkarłatno-włosą w bok.
- Nie trać gardy - zaśmiał się.
Erza wstała zdenerwowana. Jej wściekłość, nienawiść i głęboka pogarda złączona w jedno napełniły ją nową siłą. Z jej gardła wydobył się krzyk, przepełniony złością, a wraz z nim dziewczyna skoczyła i uniosła miecz. Zaskoczony Gurin nie wykonał żadnego ruchu i w efekcie został powalony na ziemię, wraz z Erzą. Miecz szkarłatno-włosej wylądował tuż przy krtani wojownika. Elf, nie czekając wyciągnął sztylet ze skórzanej pochwy i przystawił go do gardła kobiety. Obydwu od śmierci dzielił jeden ruch.
- Zdradziłeś nas! Zdradziłeś! - krzyknęła. - Dlaczego to zrobiłeś?! Wszyscy, tak bardzo ci ufali! Shiro, Ariana, Lucy! Jak ty możesz im patrzeć w oczy!?
Mężczyzna zacisnął mocniej zęby i przybliżył ostrze do jej skóry.
- Myślisz, że cokolwiek wiesz? Nic nie wiesz, nic, a nic - syknàł. - Żadne z was. Nikt! Nie powinien tutaj być. Już dawno to wszystko miało się skończyć. Już wiele lat temu - podniósł głos.
Erza nie spuszczała gardy i mierzyła go wściekłym spojrzeniem, czekając aż powie coś więcej.
- Wszystko by się udało. Wszystko... Dalej... Ja... I ona... Nie zginęłaby... - zaczynał się gubić we własnych słowach.
Miecz szkarłatno-włosej drgnął.
- Erza!
Do uszu dwójki dobiegł czyiś krzyk. W mgnieniu oka Gurin chwycił nadgarstek kobiety i zrzucił ją z siebie nim ta zorientowała się w sytuacji. Wstał i ostatni raz na nią patrząc mówi:
- Nic, a nic nie zrozumiesz.
Po czym zniknął w gęstych krzakach i liściach.
Kobieta jeszcze przez chwilę wpatrywała się w tamto miejsce. Następnie przed nią stanęli Levy i Gajeel. Niebiesko-włosa, dysząc klęknęła przy niej.
- Nic ci nie jest!?
Erza powędrowała wzrokiem z niej na niego, a następnie zmarszczyła brwii i wydusiła ciche:
- Musimy iść do Lucy.
_________________________
No dobrze kochani. Kolejny rozdział!
Czy warto było czekać?
Mamy nadzieję, że tak.
Już niewiele zostało do końca.
Obyście
zostali z nami.
Zachęcamy do komentowania - to zawsze podnosi na duchu.
Poza tym chciałybyśmy się dowiedzieć ile osób dalej z nami jest.
Jak widzicie trochę się już zmieniło na blogu:
~ została poprawiona zakładka "Bohaterowie"
~ zostały zrobione nowe obrazki sag
~ muzyka została zmieniona
A także nasz facebook odżył.
Osoby, które go śledzą miały fragment rozdziału wcześniej.
Więc jeżeli chcecie być doinformowani w kwestii postępu pisania zapraszamy do polubienia go.
>Link do facebook'a<
Do zobaczenia w następnym rozdziale!
Bardzo zaciekawiła mnie twoja historia od nie dawna zaczęłam czytać twojego bloga i bardzo mi się podoba jedynie trochę zachowanie erzy mi się nie podoba no że nie ma Jellala bo bardzo kocham paring Jerza. Ale ślę weny! #~Ultear
OdpowiedzUsuńNo dobra... Nie wiem od czego zacząć, tak dawno mnie tu nie było ;-;. Dużo rzeczy zapomniałam i potrzebowałem chwili na ogarniecie, co się dzieje. Pozwólcie, że zacznę od minusów. Na pierwszy plan wysuwa się kolor tekstu - Nie wiem czy to tylko u mnie na telefonie tak jest - jasny fioletowy trudno się odczytuje. Mam jeszcze jedno i ostatnie zastrzezenie: nje piszcie w czasie teraźniejszym! Błagam!
OdpowiedzUsuńNo dobra, teraz plusy :). Pojawienie się rozdziału jest jednym wilkim plusem! Akcja niestety dzieje się nie pomyśli naszej blondynki, ale jestem pewna, że naprawią to. Gurin... smaż się w piekle. Razem ze Styks.
Wenki, czasu i wesołego jajka!
L.D.
Faktycznie, będąc na komputerze (a właśnie na nim pracowałam, gdy ogarniałam rozdział) kolor czcionki nie był problemem (szablon jest ciemny), ale gdy weszłam na stronę przez telefon jest to sporym utrudnieniem. Dziękuję, że zwróciłaś na to uwagę :)
UsuńCo do czasu teraźniejszego - zazwyczaj obie piszemy w przeszłym, ale czas teraźniejszy dynamizuje akcję i opis. Przynajmniej moim zdaniem. Ale i za tą opinię bardzo ci dziękuję i wezmę ją z pewnością pod uwagę podczas pisania nowego rozdziału.
I również kolorowych pisanek.
Ojej jak ja czekałam na tą kontynuację ;) Mega się cieszę, a rozdział świetny jak zwykle zresztą.
OdpowiedzUsuńChciałabym cię przy okazji zaprosić na mojego bloga również o tematyce FT: www.shadowofeternaladventure.blogspot.com
Mam nadzieję, że ci się spodoba, mimo, że to dopiero początki ;)