Rozdział 10
Do pokoju wbiegły dwie niskie dziewczynki z roześmianymi twarzami.
- Lucy wstawaj! Aria~
Levy przerwała widząc, że księżniczka nie jest sama, a obok niej leży strażnik ognia. Wendy dotknęła ramienia starszej koleżanki.
- Levy musimy ją obudzić... Pewnie Natsu zakradł się do niej w nocy i księżniczka o tym nie wie... - szepnęła.
- Tak. - przytaknęła i podeszła do łóżka. Cichutko odliczały "3,2,1!" i chwytając nogi blondynki wyciągnęły ją spod kołdry.
- Hę? - zdziwiła się widząc przed sobą dwie niebieskowłose.
- Panienko Lucy! Nic pani nie jest?! - Levy rozpoczęła oględziny dziewczyny.
- Nic mi nie jest Levy i nie mów mi panienko - posłała jej oczko - wystarczy Lucy.
- Księżniczko! - pisnęła Wendy i pokazała palcem na śpiącego sobie w najlepsze Natsu. Blondynka otworzyła szeroko buzię i wróciła wspomnieniami do wczorajszych wydarzeń. Zarumieniła się i szybko powiedziała.
- Pewnie pomyliły mu się pokoje! - machnęła szybko ręką. Levy i Wendy spojrzały na siebie znacząco.
- Księżniczko, czy chce księżniczka wykorzystać sytuację że nie jesteśmy w Magnolii i że nie obowiązuje tutaj prawo księżniczki ojca? - zachichotała Wendy wiedząc, że tak częste użycie wyrazu "księżniczko" zirytuje dziewczynę.
- C-co? - zarumieniła się Lucy, na jej czole pojawiła się pulsująca żyłka.
-Te prawo o byciu ~ zaczęła młoda Marvell lecz Lucy zatkała jej usta, gdy różowo włosy zaczął się budzić.
-Prawo o? - zapytał podnosząc się z łóżka i ukazując trzem dziewczyną swoją nagą klatę.
-Natsu!? - krzyknęła zdezorientowana blondynka, rzucając w niego kocem i znalezioną przy łóżku koszulką. - Wyjdź! - zarumieniona pobiegła do drzwi i otworzyła je.
-Eeeee... - zaczęła Wendy, gdy chłopak opuścił pokój - Księżniczko czy tu na pewno nic się nie wydarzyło? - zapytała patrząc się na zarumienioną twarz przyjaciółki.
-Nic! - odpowiedziała natychmiastowo. - Mówiłyście coś o Arianie, o co chodzi? - zmieniła temat obawiając się kolejnych pytań.
-Ach tak! - klasnęła w dłonie Levy - Ariana chce nam o czymś powiedzieć, mamy zebrać się w ogrodzie za domem.
- Rozumiem. - zaśmiała się nerwowo. - Będę za 10 minut. - dodała.
- Do zobaczenia księżniczko! - Levy i Wendy wyszły z pokoju i cicho chichotały.
- Nie sądzisz że byłaby z nich urocza para? - zachichotała dziewczynka.
- Na pewno Lucy byłaby bezpieczna. - odpowiedziała. Nagle Wendy zatrzymała się. - Coś się stało? - zdziwiła się Levy i spojrzała na niebieskowłosą.
- Patrz... - szepnęła dziewczynka i wskazała ręką na duży obraz na końcu korytarza. Levy zmarszczyła brwi nie wiedząc o co chodzi towarzyszce. - Czy coś nie tak z tym obrazem? - zapytała podchodząc do ramy. Po chwili zachłysnęła się powietrzem.
- To...to księżniczka..? - szepnęła.
- To na pewno księżniczka, ta kobieta to królowa Layla, a ten mężczyzna to król Jude. - dotknęła obrazu. - Ta dziewczynka obok księżniczki to Ariana, a to Macarov i Shiro. - uzupełniła samą siebie. - Na dodatek, obraz namalowano podczas podwieczorku w Magnolii. Księżniczka i Ariana były wtedy małe.
- Rozumiem. - Levy uśmiechnęła się. - Ale Lucy była słodka!
- Wy jeszcze nie na spotkaniu? - do dziewczyn podszedł Natsu i Lucy.
- Ym... Nie - zachichotała Wendy.
- Z czego się śmiejesz? - mruknął Natsu.
- Jesteście jak małżeństwo! - zaśmiała się. - Wszędzie razem! - pacnęła się w czoło i ruszyła z Levy w stronę umówionego miejsca spotkania, zostawiając obraz w spokoju.
-Cieszę się, że przyszliscie! - krzyknęła uradowana Ariana widząc idących w jej kierunku Natsu, Lucy Levy i Wendy.
-Co wyście tak długo robili. - żyłka na czole Gray'a niebezpiecznie drgała, a przyjaciele którzy dopiero przyszli spojrzeli po sobie i cicho zaczęli się śmiać.
-Więc coś się wydarzyło! - Mirajane uderzyła łokciem lekko w bok Erzy, a potem wskazała na zarumienionych Natsu i Lucy.
-Nic! Nic! - Księżniczka zaczęła zaprzeczać wymachując rękoma. - Ariano... Chciałaś nam o czyms powiedzieć...
-Tak! - podeszła do Erzy. - Chodzi o moc jeźdźca... Jego moc jest wyjątkowa i dość ciężka do opanowania, a po za tym u Erzy widzę tylko zalążek tego co może tak naprawdę posiadać. Także razem z burmistrzem zadecydowałam dziś o waszym treningu, oczywiście jeśli się na to zgodzicie...
-To będzie dla nas zaszczyt! - Lucy skinęła lekko w stronę elfki po czym zwróciła się do towarzyszy - Co wy na to?
-Jestem za!
-Ja też.
-Może być nawet zabawnie...
-Tak się cieszę! - Ariana uśmiechnięla się - A teraz poznajcie waszych... nauczycieli.
Przed przyjaciółmi stanęło trzech mężczyzn i dwie kobiety. Wyglądali bardzo poważnie i surowo. Przez kręgosłup Lucy przeszedł dreszcz.
- Natsu to jest Cenaziza... - wskazała na kobietę. - To ona wykuła twój miecz Natsu.
- Że kobieta, tak?! - parsknął śmiechem. Cenaiza spojrzała na niego karcąco.
- Idziemy Natsu. - i z dumnie uniesioną głową odeszła. Natsu spojrzał błagająco w stronę Lucy, a ona tylko uśmiechnęła się i pomachała mu na dowidzenia.
- Gray to Aisu - wskazała na małego staruszka z siwą brodą. - To on wykuł twój miecz. Jest bratem Cenaizy.
- Em... Dzień Dobry? - uśmiechnął się niepewnie chłopak.
- Dobry, dobry... Idziemy! Musisz się dużo nauczyć panienko! - pociągnął go za rękę - O! Ale masz delikatne rączki! Pewnie jakaś dama dworu, tak?
- Proszę pana... Ja jestem chłopakiem. - mruknął zawstydzony. Aisu nie wiadomo skąd wyciągnął laskę i uderzył nią Gray'a.
- Wracaj tu! - zaczął gonić uciekającego chłopaka.
- Tak... Aisu nie ma najlepszego wzroku... - zaśmiała się nerwowo Ariana.
- Zauważyłem!! - odkrzyknął jej Gray. - Au! - zabrał staruszkowi laskę zdenerwowany.
- Jesteś nie wychowanym zboczeńcem, wiesz?! - krzyknął.
- Zboczeńcem?! Ja?! To ty mówiłeś że mam delikatne ręce! - oburzył się czarnowłosy.
- Nie przeżywaj! - machnął ręką w stronę zdezorientowanego maga lodu i chwycił go za ramię. - Idziemy!
- Erzo ty będziesz ćwiczyć z Reją - wskazała na śliczną, kobietę. - Niech jej wygląd cię nie zwiedzie... Ma tyle lat ile mój dziadek! - szepnęła na ucho dziewczynie.
- Witaj! - przywitała się pewnie Erza.
- Witaj Erzo. - skłoniła się lekko. - Musisz się wiele nauczyć. Chodźmy. - pociągnęła kobietę w stronę jeziora.
- Tak... - Ariana spojrzała na oddalające się postacie dziewczyn.
- Lucy, Juvia, Wendy i Gajeel będziecie trenować z Gurin'em. - uśmiechnęła się w stronę mężczyzny. - To mój brat, jest ode mnie starszy o 10 lat.
- Miło mi cię znów zobaczyć Lucy... - podszedł do zarumienionej blondynki i pocałował jej dłoń. - Wypiękniałaś.
-Znamy się?... - blondynka odsunela pocałowaną dłoń.
-Nie pamiętasz mnie... - chłopak posmutniał.
-Przepraszam... - dziewczyna nie wiedziała co ma powiedzieć. - Może lepiej będzie jeśli zaczniemy trening...
-Tak... - szepnął chłopak i zwrócił się do Ariany. - Będziemy trenować przy jeziorze, jeśli będziesz się nudzić możesz wpaść. - zaśmiał się i pomachał na dowidzenia.
-Czekaj! - złapała go za ramię. - Idę z wami! - krzyknęła unosząc jedną rękę do góry.
-Dobra... - na twarzy elfa było widać, że nie jest zbytnio szczęśliwy z faktu, że siostra będzie oglądać jego trening.
- Lucy wstawaj! Aria~
Levy przerwała widząc, że księżniczka nie jest sama, a obok niej leży strażnik ognia. Wendy dotknęła ramienia starszej koleżanki.
- Levy musimy ją obudzić... Pewnie Natsu zakradł się do niej w nocy i księżniczka o tym nie wie... - szepnęła.
- Tak. - przytaknęła i podeszła do łóżka. Cichutko odliczały "3,2,1!" i chwytając nogi blondynki wyciągnęły ją spod kołdry.
- Hę? - zdziwiła się widząc przed sobą dwie niebieskowłose.
- Panienko Lucy! Nic pani nie jest?! - Levy rozpoczęła oględziny dziewczyny.
- Nic mi nie jest Levy i nie mów mi panienko - posłała jej oczko - wystarczy Lucy.
- Księżniczko! - pisnęła Wendy i pokazała palcem na śpiącego sobie w najlepsze Natsu. Blondynka otworzyła szeroko buzię i wróciła wspomnieniami do wczorajszych wydarzeń. Zarumieniła się i szybko powiedziała.
- Pewnie pomyliły mu się pokoje! - machnęła szybko ręką. Levy i Wendy spojrzały na siebie znacząco.
- Księżniczko, czy chce księżniczka wykorzystać sytuację że nie jesteśmy w Magnolii i że nie obowiązuje tutaj prawo księżniczki ojca? - zachichotała Wendy wiedząc, że tak częste użycie wyrazu "księżniczko" zirytuje dziewczynę.
- C-co? - zarumieniła się Lucy, na jej czole pojawiła się pulsująca żyłka.
-Te prawo o byciu ~ zaczęła młoda Marvell lecz Lucy zatkała jej usta, gdy różowo włosy zaczął się budzić.
-Prawo o? - zapytał podnosząc się z łóżka i ukazując trzem dziewczyną swoją nagą klatę.
-Natsu!? - krzyknęła zdezorientowana blondynka, rzucając w niego kocem i znalezioną przy łóżku koszulką. - Wyjdź! - zarumieniona pobiegła do drzwi i otworzyła je.
-Eeeee... - zaczęła Wendy, gdy chłopak opuścił pokój - Księżniczko czy tu na pewno nic się nie wydarzyło? - zapytała patrząc się na zarumienioną twarz przyjaciółki.
-Nic! - odpowiedziała natychmiastowo. - Mówiłyście coś o Arianie, o co chodzi? - zmieniła temat obawiając się kolejnych pytań.
-Ach tak! - klasnęła w dłonie Levy - Ariana chce nam o czymś powiedzieć, mamy zebrać się w ogrodzie za domem.
- Rozumiem. - zaśmiała się nerwowo. - Będę za 10 minut. - dodała.
- Do zobaczenia księżniczko! - Levy i Wendy wyszły z pokoju i cicho chichotały.
- Nie sądzisz że byłaby z nich urocza para? - zachichotała dziewczynka.
- Na pewno Lucy byłaby bezpieczna. - odpowiedziała. Nagle Wendy zatrzymała się. - Coś się stało? - zdziwiła się Levy i spojrzała na niebieskowłosą.
- Patrz... - szepnęła dziewczynka i wskazała ręką na duży obraz na końcu korytarza. Levy zmarszczyła brwi nie wiedząc o co chodzi towarzyszce. - Czy coś nie tak z tym obrazem? - zapytała podchodząc do ramy. Po chwili zachłysnęła się powietrzem.
- To...to księżniczka..? - szepnęła.
- To na pewno księżniczka, ta kobieta to królowa Layla, a ten mężczyzna to król Jude. - dotknęła obrazu. - Ta dziewczynka obok księżniczki to Ariana, a to Macarov i Shiro. - uzupełniła samą siebie. - Na dodatek, obraz namalowano podczas podwieczorku w Magnolii. Księżniczka i Ariana były wtedy małe.
- Rozumiem. - Levy uśmiechnęła się. - Ale Lucy była słodka!
- Wy jeszcze nie na spotkaniu? - do dziewczyn podszedł Natsu i Lucy.
- Ym... Nie - zachichotała Wendy.
- Z czego się śmiejesz? - mruknął Natsu.
- Jesteście jak małżeństwo! - zaśmiała się. - Wszędzie razem! - pacnęła się w czoło i ruszyła z Levy w stronę umówionego miejsca spotkania, zostawiając obraz w spokoju.
-Cieszę się, że przyszliscie! - krzyknęła uradowana Ariana widząc idących w jej kierunku Natsu, Lucy Levy i Wendy.
-Co wyście tak długo robili. - żyłka na czole Gray'a niebezpiecznie drgała, a przyjaciele którzy dopiero przyszli spojrzeli po sobie i cicho zaczęli się śmiać.
-Więc coś się wydarzyło! - Mirajane uderzyła łokciem lekko w bok Erzy, a potem wskazała na zarumienionych Natsu i Lucy.
-Nic! Nic! - Księżniczka zaczęła zaprzeczać wymachując rękoma. - Ariano... Chciałaś nam o czyms powiedzieć...
-Tak! - podeszła do Erzy. - Chodzi o moc jeźdźca... Jego moc jest wyjątkowa i dość ciężka do opanowania, a po za tym u Erzy widzę tylko zalążek tego co może tak naprawdę posiadać. Także razem z burmistrzem zadecydowałam dziś o waszym treningu, oczywiście jeśli się na to zgodzicie...
-To będzie dla nas zaszczyt! - Lucy skinęła lekko w stronę elfki po czym zwróciła się do towarzyszy - Co wy na to?
-Jestem za!
-Ja też.
-Może być nawet zabawnie...
-Tak się cieszę! - Ariana uśmiechnięla się - A teraz poznajcie waszych... nauczycieli.
Przed przyjaciółmi stanęło trzech mężczyzn i dwie kobiety. Wyglądali bardzo poważnie i surowo. Przez kręgosłup Lucy przeszedł dreszcz.
- Natsu to jest Cenaziza... - wskazała na kobietę. - To ona wykuła twój miecz Natsu.
- Że kobieta, tak?! - parsknął śmiechem. Cenaiza spojrzała na niego karcąco.
- Idziemy Natsu. - i z dumnie uniesioną głową odeszła. Natsu spojrzał błagająco w stronę Lucy, a ona tylko uśmiechnęła się i pomachała mu na dowidzenia.
- Gray to Aisu - wskazała na małego staruszka z siwą brodą. - To on wykuł twój miecz. Jest bratem Cenaizy.
- Em... Dzień Dobry? - uśmiechnął się niepewnie chłopak.
- Dobry, dobry... Idziemy! Musisz się dużo nauczyć panienko! - pociągnął go za rękę - O! Ale masz delikatne rączki! Pewnie jakaś dama dworu, tak?
- Proszę pana... Ja jestem chłopakiem. - mruknął zawstydzony. Aisu nie wiadomo skąd wyciągnął laskę i uderzył nią Gray'a.
- Wracaj tu! - zaczął gonić uciekającego chłopaka.
- Tak... Aisu nie ma najlepszego wzroku... - zaśmiała się nerwowo Ariana.
- Zauważyłem!! - odkrzyknął jej Gray. - Au! - zabrał staruszkowi laskę zdenerwowany.
- Jesteś nie wychowanym zboczeńcem, wiesz?! - krzyknął.
- Zboczeńcem?! Ja?! To ty mówiłeś że mam delikatne ręce! - oburzył się czarnowłosy.
- Nie przeżywaj! - machnął ręką w stronę zdezorientowanego maga lodu i chwycił go za ramię. - Idziemy!
- Erzo ty będziesz ćwiczyć z Reją - wskazała na śliczną, kobietę. - Niech jej wygląd cię nie zwiedzie... Ma tyle lat ile mój dziadek! - szepnęła na ucho dziewczynie.
- Witaj! - przywitała się pewnie Erza.
- Witaj Erzo. - skłoniła się lekko. - Musisz się wiele nauczyć. Chodźmy. - pociągnęła kobietę w stronę jeziora.
- Tak... - Ariana spojrzała na oddalające się postacie dziewczyn.
- Lucy, Juvia, Wendy i Gajeel będziecie trenować z Gurin'em. - uśmiechnęła się w stronę mężczyzny. - To mój brat, jest ode mnie starszy o 10 lat.
- Miło mi cię znów zobaczyć Lucy... - podszedł do zarumienionej blondynki i pocałował jej dłoń. - Wypiękniałaś.
-Znamy się?... - blondynka odsunela pocałowaną dłoń.
-Nie pamiętasz mnie... - chłopak posmutniał.
-Przepraszam... - dziewczyna nie wiedziała co ma powiedzieć. - Może lepiej będzie jeśli zaczniemy trening...
-Tak... - szepnął chłopak i zwrócił się do Ariany. - Będziemy trenować przy jeziorze, jeśli będziesz się nudzić możesz wpaść. - zaśmiał się i pomachał na dowidzenia.
-Czekaj! - złapała go za ramię. - Idę z wami! - krzyknęła unosząc jedną rękę do góry.
-Dobra... - na twarzy elfa było widać, że nie jest zbytnio szczęśliwy z faktu, że siostra będzie oglądać jego trening.
- Gajeel? Nie idziesz? - przypomniała sobie o nim Juvia.
- Nie muszę ćwiczyć, jeśli teraz bym trenował to mój majestat i moja siła by was zabiła. - machnął ręką i odszedł.
- Mirajane i Levy to jest Aoi. Nauczy was podstaw - wskazała na mężczyznę w sile wieku.
- Miło mi was poznać. - uśmiechnął się i chwycił dziewczyny za dłonie. - Narka!
- Możemy iść. - uśmiechnęła się Ariana. Cała piątka udała się obok jeziora. Po pięciu minutach byli na miejscu.
- Dobrze! A więc na początek wam pokażę technikę walki! - elf chwycił swój miecz i zaatakował manekina. - Lucy! Teraz ty. - rzucił jej swój miecz.
- Kiedyś ktoś mnie nauczył podobnego stylu walki, ale ja go trochę zmieniłam. - posłała mu ciepły uśmiech, a chłopak się zarumnienił. Blondynka podbiegła do manekina i podskoczyła, uderzając słomianą kukłę i przecinając ją mieczem.
-Nieźle! - krzyknął widząc dziewczynę - Jesteś naprawdę dobra!
- Nie muszę ćwiczyć, jeśli teraz bym trenował to mój majestat i moja siła by was zabiła. - machnął ręką i odszedł.
- Mirajane i Levy to jest Aoi. Nauczy was podstaw - wskazała na mężczyznę w sile wieku.
- Miło mi was poznać. - uśmiechnął się i chwycił dziewczyny za dłonie. - Narka!
- Możemy iść. - uśmiechnęła się Ariana. Cała piątka udała się obok jeziora. Po pięciu minutach byli na miejscu.
- Dobrze! A więc na początek wam pokażę technikę walki! - elf chwycił swój miecz i zaatakował manekina. - Lucy! Teraz ty. - rzucił jej swój miecz.
- Kiedyś ktoś mnie nauczył podobnego stylu walki, ale ja go trochę zmieniłam. - posłała mu ciepły uśmiech, a chłopak się zarumnienił. Blondynka podbiegła do manekina i podskoczyła, uderzając słomianą kukłę i przecinając ją mieczem.
-Nieźle! - krzyknął widząc dziewczynę - Jesteś naprawdę dobra!
- Ah... Dzięki... - szepnęła chowając zarumienioną twarz we włosach.
-Teraz twoja kolej Juvio. - Gurin spojrzał na niebieskowłosą dziewczynę i podał jej miecz.
-Dobrze. - dziewczyna chwyciła rękojeść miecza i ruszyła do przodu. Była bardzo szybka w mgnieniu oka znalazła się przy manekiny i w tym samym czasie pozbawiła go głowy.
-Whoa! - chłopak był zachwycony prędkością i zgrabnością w ataku. - Miecz w twoim ręku staje się jeszcze bardziej zabójczy.
-Dziękuje? - niebieskowłosa przekazała miecz swojej młodszej przyjaciółce.
- Pamiętaj Wendy jeśli coś ci nie wyjdzie, to i tak się nie poddawaj! To tylko trening. - uśmiechnęła się do niej Ariana.
- Dobrze! - pisnęła i chwyciła miecz, który był dla niej trochę zbyt ciężki. Dziewczynka starała się z nim biec, ale żelazny miecz Gurina przesuwał się tylko z oporem po ziemi. Gdy niebieskowłosa stanęła przed manekinem próbowała unieść miecz, ale niestety nie udało jej się to.
- Tyle razy walczyłam mieczem, a tego nie potrafię nawet unieść! - westchnęła oddając miecz Arianie.
- Tutejsze miecze i zbroje są inne niż wasze Wendy. Masz dopiero 12 lat, nauczysz się. - zaśmiał się pokrzepiająco elf. Wendy uśmiechnęła się szeroko i obserwowała Arianę. Elfka skoczyła nad manekinem i robiąc salto w powietrzu odcięła mu rękę, a później głowę.
- Moja szkoła! - zaśmiał się sztucznie Gurin i przyciągnął blondynkę do zbroi mierzwiąc jej włosy. Lucy patrząc na tę dwójkę uśmiechnęła się, ale po chwili zmarszczyła brwi i chwyciła się za głowę przypominając sobie jedynie urywki ze swojego dzieciństwa. Zabawa lalkami, upadające ciastko, rozlana herbata, ucieczka, czerń...
Blondynka gwałtownie otworzyła oczy i z przerażeniem w oczach spojrzała na śmiejące się rodzeństwo.
- Ja na chwilę muszę usiąść. - westchnęła i usiadła na pobliskiej skale. Zamknęła oczy próbując sobie coś przypomnieć, ale niestety nie udało się jej. Po około dwóch minutach razem z innymi kontynuowała trening.
- Potrenujmy teraz walkę z prawdziwym człowiekiem, a nie manekinem. Lucy będziesz walczyć z Arianą, a Wendy z Juvią. Ten kto wygra zmierzy się ze mną. - uśmiechnął się jakby z ...kpiną?
-Cóż braciszku... - blondynka spojrzała na brata a potem na Lucy - Wydaje mi się, że dziś odniesiesz porażkę. - zaśmiała się widząc zdziwiona minę Gurin'a.
-Nie zapominaj, że jestem najlepszym wojownikiem tego miasta - zakpiła i wymierzył koniec miecza w stronę siostry. - Zaczynamy. Najpierw Juvia zmierzy się z Wendy...
-Trzymajcie! - Ariana rzuciła w stronę dziewczyn dwa miecze, dla młodszej mniejszy i lżejszy.
-Gotowe? - między Wendy, a Juvią stanął Gurin z uniesionym mieczem do góry, gdy dziewczyny kiwnęły głowami opuścił miecz przecinając powietrze. - Zaczynamy!
-Powodzenia - odezwała się do siebie niebieskowłose po czym dobyły broni i ruszyły na siebie. Szybka i zgrabna Juvia natychmiastowo zjawiła się przy młodszej przyjaciółce nacinając jej lekko lewy policzke, lecz Wendy długo nie pozostała dłużna mając w ręku małe i lekkie narzędzie mogła z łatwością zadawać ciosy przyjaciółce... Obie starały się jak najlepiej i obie powoli opadły z sił. Juvia od ciągłości i ilości ataków młodej Marvell miała pociętą bluzkę i kilka ran natomiast Wendy znajdowała się w gorszej sytuacji. Kilka ran głębszych i kilka mniejszych znajdowały się na jej ciele.
-Przepraszam... - szepnęła spuszczajac głowę i wypuszczając miecz z dłoni - Poddaje się! - krzyknęła po czym po jej policzkach ściekło kilka łez.
-Wendy co się stało? - do niebieskowłosej pobiegła zmartwiona blondynka - Jesteś poważnie ranna?
-Nie, nie! - mała uśmiechneła się - Po prostu jakoś nie mogę walczyć przeciwko Juvii...
-Spokojnie. - rzekł Gurin - Podjełaś się walki i poszło ci znakomicie. Mimo, że przegrałaś pokazałaś, że w walce nie liczy się wiek, a serce! - chłopak położył rękę na głowie Wendy po czym ją poczochrał śmiejąc się.
-Lucy czas na nas! - krzyknęła ochoczo elfa. - Od razu mówię, że ja nie daje forów - zaśmiała się wyjmujac ostrze z pochwy.
- Nie potrzebuje ich. Daj z siebie wszystko. - Lucy chwyciła ostrze Juvii i stanęła naprzeciw blondynki.
To nie będzie łatwa walka...
- Gotowe? - pomiędzy dziewczynami stanął Gurin. Lucy niepewnie kiwnęła głową.
- Oczywiście! - krzyknęła zdeterminowana Ariana.
- Zaczynajcie!
Ariana szybko natarła na Lucy nie pozwalając jej na chociażby obronę. Z ramienia Lucy pociekła strużka krwi, a dziewczyna tylko się skrzywiła. Automatycznie odwróciła się i zamachnęła się mieczem. Elfka obroniła się, a pomiędzy broniami dziewczyn przeleciały iskry. Księżniczka widziała olbrzymią zaciętość i chęć walki. Ariana odepchnęła Lucy, przez co zdezorientowana dziewczyna upadła na ziemię. Wnuczka Shiro uniosła miecz i po chwili zamachnęła się nim w kierunku dziewczyny. Blondynka widząc to przeturlała się nie zgrabnie i wstała. Elfka odwróciła się w kierunku Lucy i ponownie przypuściła cios rozcinając blondynce bok.
- Au... - złapała się za bok.
- Przepraszam... Chyba prze~
W oczach Lucy pojawiła się determinacja. Mimo rozciętego ramienia i boku ruszyła w kierunku Ariany i przeskoczyła jej przez ramię. Zanim elfka zdąrzyła się odwrócić księżniczka kopnęła ją w plecy.
-Cała Lucy... - szepnęła Juvia - Jak juz się wkręci to nic jej nie powstrzyma...
Elfka natychmiast podniosła się z ziemi i chwytając za miecz, który podczas upadku wypuściła, ponownie ruszyla na blondynkę... Kolejne zgrzyty metalu i iskry spowodowane ciągłymi uderzeniami ostrzy.
- Chyba wystarczy... - na pole walki wszedł Gurin, ale w tym samym momencie został z niego zepchniety przez siostrę.
-Jeszcze nie! - krzyknęła broniąc się przed atakiem Lucy.
-Musimy to dokończyć - dodała blondynka ponownie zamachując się mieczem i tym razem celnie trafiając w udo przeciwniki. Elfka syknęłaa z bólu i upadła, Lucy wykorzystując ten moment wyraziła z ręki dziewczyny broń i skierowała ostrze swojego miecz w kierunku jej krtani. - Wygrałam! - krzyknęła uradowany odrzucając miecz i podając dłoń Arianie.
- Dobra walka. - pochwaliła ją wnuczka Shiro. - Kiedy przeskoczyłaś mi przez ramię to było coś! - wstała z pomocą Lucy. - Kiedyś się zrewanżuje! - zachichotała.
- Pewnie! - przytaknęła Lucy.
- Niezła walka! - zaśmiał się Gurin. - Chyba nasza walka musi poczekać Ariano. - zmierzył elfkę surowym wzrokiem.
Blondynka spuściła głowę i odepchnęła Lucy, która pomagała jej ustać.
- Idę opatrzeć swoje rany. - mruknęła i uśmiechnęła się smutno sama do siebie. Po chwili odeszła w stronę ratusza.
-Teraz twoja kolej Juvio. - Gurin spojrzał na niebieskowłosą dziewczynę i podał jej miecz.
-Dobrze. - dziewczyna chwyciła rękojeść miecza i ruszyła do przodu. Była bardzo szybka w mgnieniu oka znalazła się przy manekiny i w tym samym czasie pozbawiła go głowy.
-Whoa! - chłopak był zachwycony prędkością i zgrabnością w ataku. - Miecz w twoim ręku staje się jeszcze bardziej zabójczy.
-Dziękuje? - niebieskowłosa przekazała miecz swojej młodszej przyjaciółce.
- Pamiętaj Wendy jeśli coś ci nie wyjdzie, to i tak się nie poddawaj! To tylko trening. - uśmiechnęła się do niej Ariana.
- Dobrze! - pisnęła i chwyciła miecz, który był dla niej trochę zbyt ciężki. Dziewczynka starała się z nim biec, ale żelazny miecz Gurina przesuwał się tylko z oporem po ziemi. Gdy niebieskowłosa stanęła przed manekinem próbowała unieść miecz, ale niestety nie udało jej się to.
- Tyle razy walczyłam mieczem, a tego nie potrafię nawet unieść! - westchnęła oddając miecz Arianie.
- Tutejsze miecze i zbroje są inne niż wasze Wendy. Masz dopiero 12 lat, nauczysz się. - zaśmiał się pokrzepiająco elf. Wendy uśmiechnęła się szeroko i obserwowała Arianę. Elfka skoczyła nad manekinem i robiąc salto w powietrzu odcięła mu rękę, a później głowę.
- Moja szkoła! - zaśmiał się sztucznie Gurin i przyciągnął blondynkę do zbroi mierzwiąc jej włosy. Lucy patrząc na tę dwójkę uśmiechnęła się, ale po chwili zmarszczyła brwi i chwyciła się za głowę przypominając sobie jedynie urywki ze swojego dzieciństwa. Zabawa lalkami, upadające ciastko, rozlana herbata, ucieczka, czerń...
Blondynka gwałtownie otworzyła oczy i z przerażeniem w oczach spojrzała na śmiejące się rodzeństwo.
- Ja na chwilę muszę usiąść. - westchnęła i usiadła na pobliskiej skale. Zamknęła oczy próbując sobie coś przypomnieć, ale niestety nie udało się jej. Po około dwóch minutach razem z innymi kontynuowała trening.
- Potrenujmy teraz walkę z prawdziwym człowiekiem, a nie manekinem. Lucy będziesz walczyć z Arianą, a Wendy z Juvią. Ten kto wygra zmierzy się ze mną. - uśmiechnął się jakby z ...kpiną?
-Cóż braciszku... - blondynka spojrzała na brata a potem na Lucy - Wydaje mi się, że dziś odniesiesz porażkę. - zaśmiała się widząc zdziwiona minę Gurin'a.
-Nie zapominaj, że jestem najlepszym wojownikiem tego miasta - zakpiła i wymierzył koniec miecza w stronę siostry. - Zaczynamy. Najpierw Juvia zmierzy się z Wendy...
-Trzymajcie! - Ariana rzuciła w stronę dziewczyn dwa miecze, dla młodszej mniejszy i lżejszy.
-Gotowe? - między Wendy, a Juvią stanął Gurin z uniesionym mieczem do góry, gdy dziewczyny kiwnęły głowami opuścił miecz przecinając powietrze. - Zaczynamy!
-Powodzenia - odezwała się do siebie niebieskowłose po czym dobyły broni i ruszyły na siebie. Szybka i zgrabna Juvia natychmiastowo zjawiła się przy młodszej przyjaciółce nacinając jej lekko lewy policzke, lecz Wendy długo nie pozostała dłużna mając w ręku małe i lekkie narzędzie mogła z łatwością zadawać ciosy przyjaciółce... Obie starały się jak najlepiej i obie powoli opadły z sił. Juvia od ciągłości i ilości ataków młodej Marvell miała pociętą bluzkę i kilka ran natomiast Wendy znajdowała się w gorszej sytuacji. Kilka ran głębszych i kilka mniejszych znajdowały się na jej ciele.
-Przepraszam... - szepnęła spuszczajac głowę i wypuszczając miecz z dłoni - Poddaje się! - krzyknęła po czym po jej policzkach ściekło kilka łez.
-Wendy co się stało? - do niebieskowłosej pobiegła zmartwiona blondynka - Jesteś poważnie ranna?
-Nie, nie! - mała uśmiechneła się - Po prostu jakoś nie mogę walczyć przeciwko Juvii...
-Spokojnie. - rzekł Gurin - Podjełaś się walki i poszło ci znakomicie. Mimo, że przegrałaś pokazałaś, że w walce nie liczy się wiek, a serce! - chłopak położył rękę na głowie Wendy po czym ją poczochrał śmiejąc się.
-Lucy czas na nas! - krzyknęła ochoczo elfa. - Od razu mówię, że ja nie daje forów - zaśmiała się wyjmujac ostrze z pochwy.
- Nie potrzebuje ich. Daj z siebie wszystko. - Lucy chwyciła ostrze Juvii i stanęła naprzeciw blondynki.
To nie będzie łatwa walka...
- Gotowe? - pomiędzy dziewczynami stanął Gurin. Lucy niepewnie kiwnęła głową.
- Oczywiście! - krzyknęła zdeterminowana Ariana.
- Zaczynajcie!
Ariana szybko natarła na Lucy nie pozwalając jej na chociażby obronę. Z ramienia Lucy pociekła strużka krwi, a dziewczyna tylko się skrzywiła. Automatycznie odwróciła się i zamachnęła się mieczem. Elfka obroniła się, a pomiędzy broniami dziewczyn przeleciały iskry. Księżniczka widziała olbrzymią zaciętość i chęć walki. Ariana odepchnęła Lucy, przez co zdezorientowana dziewczyna upadła na ziemię. Wnuczka Shiro uniosła miecz i po chwili zamachnęła się nim w kierunku dziewczyny. Blondynka widząc to przeturlała się nie zgrabnie i wstała. Elfka odwróciła się w kierunku Lucy i ponownie przypuściła cios rozcinając blondynce bok.
- Au... - złapała się za bok.
- Przepraszam... Chyba prze~
W oczach Lucy pojawiła się determinacja. Mimo rozciętego ramienia i boku ruszyła w kierunku Ariany i przeskoczyła jej przez ramię. Zanim elfka zdąrzyła się odwrócić księżniczka kopnęła ją w plecy.
-Cała Lucy... - szepnęła Juvia - Jak juz się wkręci to nic jej nie powstrzyma...
Elfka natychmiast podniosła się z ziemi i chwytając za miecz, który podczas upadku wypuściła, ponownie ruszyla na blondynkę... Kolejne zgrzyty metalu i iskry spowodowane ciągłymi uderzeniami ostrzy.
- Chyba wystarczy... - na pole walki wszedł Gurin, ale w tym samym momencie został z niego zepchniety przez siostrę.
-Jeszcze nie! - krzyknęła broniąc się przed atakiem Lucy.
-Musimy to dokończyć - dodała blondynka ponownie zamachując się mieczem i tym razem celnie trafiając w udo przeciwniki. Elfka syknęłaa z bólu i upadła, Lucy wykorzystując ten moment wyraziła z ręki dziewczyny broń i skierowała ostrze swojego miecz w kierunku jej krtani. - Wygrałam! - krzyknęła uradowany odrzucając miecz i podając dłoń Arianie.
- Dobra walka. - pochwaliła ją wnuczka Shiro. - Kiedy przeskoczyłaś mi przez ramię to było coś! - wstała z pomocą Lucy. - Kiedyś się zrewanżuje! - zachichotała.
- Pewnie! - przytaknęła Lucy.
- Niezła walka! - zaśmiał się Gurin. - Chyba nasza walka musi poczekać Ariano. - zmierzył elfkę surowym wzrokiem.
Blondynka spuściła głowę i odepchnęła Lucy, która pomagała jej ustać.
- Idę opatrzeć swoje rany. - mruknęła i uśmiechnęła się smutno sama do siebie. Po chwili odeszła w stronę ratusza.
Zapukała w drewniane drzwi i weszła.
- Ariano! Co ci się stało dziecko?! - przestraszył się staruszek.
-Dziadku to nic... - machnął ręką - Trenowałam z księżniczką i jej towarzyszami.
-Widzę po twojej minie, że przegrałaś. - zaśmiał się. - Zawsze, gdy przegrywałaś z Gurinem w pojedynkach przychodziłaś do mnie ze spuszczona głową... Ale zawsze z uśmiechem - podniósł lekko jej głowę.
-Tak... Wiesz dziadku... - zawahała się przez chwilę - Mam pewne wątpliwości co do jeźdźca... Co do tego wszystkiego... Może powinniśmy im powiedzieć?
-Co masz na myśli? - burmistrz usiadł na krześle.
-Odkąd się tutaj pojawili nie jestem w stanie odczytać aury Erzy i Lucy... - zatrzymała się szukając w głowie odpowiednich słów.
-Chodzi ci o jeźdźca i księżniczkę?
-Tak. Trochę mnie to niepokoi. - położyła ręce na biodra - I wydaje mi się dziwne, nie sądzisz?
-Masz rację... Mnie też to niepokoi, od początku od tych dwóch dziewczyn wyczuwalne ogromną moc, ale...
- Dziadku, jeśli tak naprawdę to Lucy jest ponownie wcieleniem Lumiency, a nie Erza...
- Wiem dziecko. - pogładził swoje wąsy. - Erza ma silną moc i z pewnością potężną, co uniemożliwia nam odczytanie aury, ale Lucy...
- Magia Lucy polega na ofiarowaniu czegoś za coś. Jest to stara i zapomniana magia. - westchnęła elfka. - Dziadku... Kiedy będzie ostateczne starcie... I jeśli to Lucy będzie jeźdźcem… - zachlipała - to ona umrze, prawda? - po poranionych policzkach Ariany spłynęły łzy. - Erza straciłaby jedynie moc, ale Lucy, która jest naturalnie połączona z swoją mocą...
- Moc się odnawia z biegiem czasu... - szepnął Shiro.
- Tak, ale Lucy ma tyle mocy, ile zostało jej życia. - zachlipała. - Jeśli wypowie zaklęcie odrodzenia to zginie.
- Wiem. - przytaknął starzec. - Nie martw się. - podszedł do elfki z apteczką.
- Mówili też coś o dwóch demonach... jeden zginął, został jeszcze jeden. - westchnęła.
- Demony wysysające dusze. Jeśli zabiorą magię Lucy, to ona nie umrze. - wytłumaczył.
- Jak to? - zdziwiła się. - Przecież...
- Nie wypowie zaklęcia odrodzenia. Tylko to zaklęcie może całkowicie pozbawić ją magii. Ale jeśli zostanie jej załóżmy tydzień życia i wypowie zaklęcie, które jej ten tydzień zabierze to również zginie. - zabandażował jej udo.
- Skomplikowana jest ta jej moc. - zachichotała Ariana ocierając łzy.
-Eh... - westchnął - Nie mogę się z tym nie zgodzić! - Otarł jej zranione policzki po czym przylepił plaster.
- Ariano! Co ci się stało dziecko?! - przestraszył się staruszek.
-Dziadku to nic... - machnął ręką - Trenowałam z księżniczką i jej towarzyszami.
-Widzę po twojej minie, że przegrałaś. - zaśmiał się. - Zawsze, gdy przegrywałaś z Gurinem w pojedynkach przychodziłaś do mnie ze spuszczona głową... Ale zawsze z uśmiechem - podniósł lekko jej głowę.
-Tak... Wiesz dziadku... - zawahała się przez chwilę - Mam pewne wątpliwości co do jeźdźca... Co do tego wszystkiego... Może powinniśmy im powiedzieć?
-Co masz na myśli? - burmistrz usiadł na krześle.
-Odkąd się tutaj pojawili nie jestem w stanie odczytać aury Erzy i Lucy... - zatrzymała się szukając w głowie odpowiednich słów.
-Chodzi ci o jeźdźca i księżniczkę?
-Tak. Trochę mnie to niepokoi. - położyła ręce na biodra - I wydaje mi się dziwne, nie sądzisz?
-Masz rację... Mnie też to niepokoi, od początku od tych dwóch dziewczyn wyczuwalne ogromną moc, ale...
- Dziadku, jeśli tak naprawdę to Lucy jest ponownie wcieleniem Lumiency, a nie Erza...
- Wiem dziecko. - pogładził swoje wąsy. - Erza ma silną moc i z pewnością potężną, co uniemożliwia nam odczytanie aury, ale Lucy...
- Magia Lucy polega na ofiarowaniu czegoś za coś. Jest to stara i zapomniana magia. - westchnęła elfka. - Dziadku... Kiedy będzie ostateczne starcie... I jeśli to Lucy będzie jeźdźcem… - zachlipała - to ona umrze, prawda? - po poranionych policzkach Ariany spłynęły łzy. - Erza straciłaby jedynie moc, ale Lucy, która jest naturalnie połączona z swoją mocą...
- Moc się odnawia z biegiem czasu... - szepnął Shiro.
- Tak, ale Lucy ma tyle mocy, ile zostało jej życia. - zachlipała. - Jeśli wypowie zaklęcie odrodzenia to zginie.
- Wiem. - przytaknął starzec. - Nie martw się. - podszedł do elfki z apteczką.
- Mówili też coś o dwóch demonach... jeden zginął, został jeszcze jeden. - westchnęła.
- Demony wysysające dusze. Jeśli zabiorą magię Lucy, to ona nie umrze. - wytłumaczył.
- Jak to? - zdziwiła się. - Przecież...
- Nie wypowie zaklęcia odrodzenia. Tylko to zaklęcie może całkowicie pozbawić ją magii. Ale jeśli zostanie jej załóżmy tydzień życia i wypowie zaklęcie, które jej ten tydzień zabierze to również zginie. - zabandażował jej udo.
- Skomplikowana jest ta jej moc. - zachichotała Ariana ocierając łzy.
-Eh... - westchnął - Nie mogę się z tym nie zgodzić! - Otarł jej zranione policzki po czym przylepił plaster.
-I co to niby mają być za ćwiczenia?! - krzyknął szeptem Gajeel widząc jaki trening prowadzi Aoi razem z Mirajane i Levy. - Cieszę się, że sobie poszłem. - uśmiechnął się i oparł plecami o drzewo. - Levy... - jego uwagę przykuła mała niebieskowłosa dziewczyna, która starała się zaatakować nauczyciela krótkim mieczem.
-Jeszcze cię nie przeprosiłem... A to powinienem zrobić najpierw...
-Jeszcze cię nie przeprosiłem... A to powinienem zrobić najpierw...
- Dobrze Levy! - pochwalił ją nauczyciel. - Tylko tak dalej!
- Dziękuje. - ucieszyła się. Nagle zauważyła czarną postać obserwującą ich trening. Aoi widząc zainteresowanie niebieskowłosej podszedł do niej.
- Idź i sprawdź kto to. - uśmiechnął się do niej i pogładził jej czuprynę.
- Dziękuje. - ucieszyła się. Nagle zauważyła czarną postać obserwującą ich trening. Aoi widząc zainteresowanie niebieskowłosej podszedł do niej.
- Idź i sprawdź kto to. - uśmiechnął się do niej i pogładził jej czuprynę.
Po kilku sekundach przed Gajeel'em stała Levy.
- T-to ty! - pisnęła i chciała uciec, ale ręką mężczyzny uniemożliwiła jej to.
- Levy... Ja.. Ja cię przepraszam. - spuścił głowę.
- Zostaw mnie! Zostaw Levy w spokoju! Koszmar...! Ból! Nie..! Nie chcę! Mamo...! - zaczęła histerycznie płakać i wrzeszczeć. Była przerażona.
- Levy! - do dwójki podbiegli mistrz i Mira.
- Nie bój się Levy... Jestem tu. - przytuliła ją Mira i spojrzała przepraszająco w stronę mężczyzny.
- Nie martw się... - uśmiechnął się do Gajeel'a Aoi. - Wybaczy ci.
- T-to ty! - pisnęła i chciała uciec, ale ręką mężczyzny uniemożliwiła jej to.
- Levy... Ja.. Ja cię przepraszam. - spuścił głowę.
- Zostaw mnie! Zostaw Levy w spokoju! Koszmar...! Ból! Nie..! Nie chcę! Mamo...! - zaczęła histerycznie płakać i wrzeszczeć. Była przerażona.
- Levy! - do dwójki podbiegli mistrz i Mira.
- Nie bój się Levy... Jestem tu. - przytuliła ją Mira i spojrzała przepraszająco w stronę mężczyzny.
- Nie martw się... - uśmiechnął się do Gajeel'a Aoi. - Wybaczy ci.
-Lucy byłaś dzisiaj świetna! - na łóżko blondynki wskoczyła niebieskowłosa.
-Juvio przesadzasz! - krzyknęła uderzając ja poduszką. - Robiłam to co zawsze!
-Co ty mówisz? - zdziwiła się dziewczyna - Wygrałeś dzisiaj z Arianą i ze mną...
-Ale nie z GURINEM... - podkreśliła Lucy - Do perfekcji jeszcze mi daleko, ale dziękuję. - Fajnie, że chciałaś dzielić ze mną pokój. Strasznie pusto tu było. Cieszę się s tego powodu.
-Wiesz ja też... - na twarzy niebieskowłosej wkradł się diaboliczny uśmiech - Chciałam z tobą porozmawiać na pewne tematy...
-Hę...? - blondynka odwróciła się w stronę przyjaciółki ale widząc jej uśmiech zrozumiała o co chodzi - Czekaj nie zgadne... - położyła brodę na pięści i zaczęła udawać, że myśli - Babskie pogaduchy? - zaśmiała się.
-Dokładnie! - pstryknęła palcami Juvia.
-O!!! - drzwi do pokoju nagle się otworzyły a w ich progu stanęła Scarlet, Staruss i Marvell
- Impreza? Bez nas?! - zaśmiała się szkarłatnowłosa.
- Wchodźcie! - zaprosiła je do środka Lucy i zrobiła miejsce obok siebie na łóżku.
- To co? Zaczynamy od tradycyjnego tematu? - zachichotała Mira.
- Tradycyjnego tematu? - zdziwiła się blondynka.
- Czyli... o chłopakach! - zaśmiała się Scarlet. - Juvia! Najpierw ty! Kto ci się podoba!? - zachichotała złowieszczo.
- Eee... Nikt? - zarumieniła się i zaśmiała nerwowo.
- Według mnie Juvia i Gray mają się ku sobie! - zgłosiła się Wendy.
- Co?! Ja i on..?! Naprawdę tak uważasz? - odwróciła wzrok.
- Będzie nowa para jak nic! - klasnęła w ręce Lucy.
- Erza, a co z tobą? - na twarz Wendy wkradł się złośliwy uśmiech.
- Nie ma jeszcze nikogo, kto podbiłby moje serce. - uśmiechnęła się smutno.
- Wendy?
- Ona ma 12 lat! - pouczyła Mirę Juvia.
- To nie znaczy że nie może jej się nikt podobać! - zaprzeczyła Strauss.
- Dobra... Mira! Czas na ciebie!
- Więc... Ten wasz trener... Jest całkiem... - zaczęła bawić się palcami.
- Trener? Chodzi o Gurina? - zdziwiła się Juvia. - Myślę że on ma się bardziej ku sobie z Lucy, chociaż... jest jeszcze Natsu..?
-Gurin... Natsu... - zaśmiała się blondynka i opadła na łóżko.
-Podobają Ci się?! - zapytała ja Scarlet. - Kto bardziej Gurin czy Natsu?
-No Lucy nam możesz powiedzieć! - zachęciła ja białowłosa.
-Eh... No... - zaczęła się jąkać - Nie podoba mi się żaden z nich...
-Kłamiesz! - zaprzeczyła młoda Marvell po czym rzuciła w przyjaciółkę poduszką - A ta sytuacja rano?
-Rano!? - Lucy zaruminiła się i schowała twarz w poduszce, którą uderzyła ją Wendy.
-Rano? - zdziwiła się Erza - Ah tak! Te wasze dzisiejsze zachowanie na spotkaniu! No dalej mów o co chodzi!
-Lucy? - Juvia szturchnęła ramię przyjaciółki - O co chodzi? Czemu się tak rumienisz?
-Wyglądasz ja świeżo wypieczona cegła! - krzyknęła Wendy przez co wszystkie osoby w pomieszczeniu zaniósł się głośnym śmiechem.
-Ej! Dziewczyny... - za drzwi dobiegł głos Natsu i Gray'a - Możecie trochę ciszej? Nie to, że coś, ale słychać was u nas w pokoju...
- Morda w kubeł! - warknęła Erza. - Lucy mów! Gurin czy Natsu?!
- Ale...o co chodzi? - zdziwił się Natsu.
- Em... Ja... Czy oni nie mogą sobie iść? - zawstydziła się i ukryła twarz w poduszce.
- Odpowiadaj! - zmusiła ją Scarlet.
- Ja...wolałabym chyba... - spojrzała na zdezorientowanych chłopaków w drzwiach. - Ehm... - zagryzła dolną wargę. - Gurina...? - szepnęła.
Wszystkim w pokoju opadły szczęki.
- Cholera Lucy...! - zdenerwowała się Tytania. - Mów prawdę.
- Zamknij się! Daj mi spokój! - wrzasnęła. - Co z ciebie za przyjaciółka...? - pomachała przecząco głową i wybiegła z pokoju mijając zdezorientowanego Gray'a i Natsu.
Erza spuściła głowę i zagryzła dolną wargę.
- Wy..! - spojrzała na chłopaków. - Spać...! Natychmiast... - syknęła.
-Ona kłamała? - zapytała zdezorientowana Juvia.
-Po tym co dzisiaj rano zobaczyłam trudno mi uwierzyć w to, że Lucy bardziej woli Gurin'a... - Wendy opadła na łóżko i zakrywa twarz kołdrą.
-Powiesz nam o co chodzi z tym 'rano'? - Scarlet uderzyła małą niebieskowłosą poduszką - Masz mi powiedzieć... - zmierzyła ją demonicznym wzrokiem.
-Ale ja nie wiem czy mogę... A tak przy okazji gdzie jest Levy? - młoda Marvell posmutniała.
-Levy nie przyszła - powiedziała Mirajane - Rozmawiała dzisiaj z Gajeel'em, chociaż rozmowa tego nazwać nie mogę bo Gajeel ja przeprosił a ona zhisteryzowała... Współczuję jej jak i zarówno Gajeel'owi.
-Co!? O czym ty mówisz!? - Erza prawie zachłysnęła się własną śliną.
-Prawdę... - zaśmiała się - Chyba zaczyna mu na niej zależeć...
-Idiota! - krzyknęła Juvia - Najpierw doprowadza ją torturami do szaleństwa, a teraz oczekuje, że mu od tak wybaczy! Nienawidzę takich ludzi!
-Whoa! Więc to są babskie pogaduchy! - zaśmiał się Natsu, który wciąż razem z Gray'em stali w progu drzwi.
-Chyba wyraźnie kazała wam iść spać! - Erza nie wytrzymała chwyciła za poduszkę na której leżała Wendy i rzuciła nią w chłopaków powodując tez tym nagłym zabranie poduszki upadek niebieskowłosej, która leżała na skraju łóżka.
-Ej my też chcemy poplotkować! - zaśmiał się Gray próbując wejść do pokoju.
-Nie! - Tym razem Juvia chwyciła za poduszkę i rzuciła w nic nie spodziewajacego się czarnowłosego.
-Dziewczyny! - krzyknęła Scarlet - Atakujemy!
- Yeah! - odkrzyknęły i zaczęły rzucać w bezbronnych chłopaków.
- Matko Boska!!! To potwory nie kobiety!!! - pisnął Gray i chwycił duszącego się piórami Natsu. - Musimy uciekać! - klepnął go w plecy.
- I tyle ich widziałyśmy... - otrzepała sobie ręce Scarlet, gdy przyjaciele uciekli. Wendy i Mira zebrały poduszki, które walały się po korytarzu.
- Więc... Wendy? - dopytała się czerwonowłosa.
- Dzisiaj rano ja i Levy zastałyśmy Lucy i... - jęknęła. - i Natsu jak spali.
- Mira możesz być z Gurinem! Szkoda że mój plan nie wypalił, a Lucy się na mnie obraziła... - posmutniała.
- Plan? - zdziwiły się obecne w pokoju.
- Jeśli przyznałaby teraz że on jej się podoba, to byłby odważniejszy, prawda? - westchnęła.
- Może masz rację? - uśmiechnęła się Wendy. - Dobrze, ej Erza! A jaki jest twój ideał...?
- Wchodźcie! - zaprosiła je do środka Lucy i zrobiła miejsce obok siebie na łóżku.
- To co? Zaczynamy od tradycyjnego tematu? - zachichotała Mira.
- Tradycyjnego tematu? - zdziwiła się blondynka.
- Czyli... o chłopakach! - zaśmiała się Scarlet. - Juvia! Najpierw ty! Kto ci się podoba!? - zachichotała złowieszczo.
- Eee... Nikt? - zarumieniła się i zaśmiała nerwowo.
- Według mnie Juvia i Gray mają się ku sobie! - zgłosiła się Wendy.
- Co?! Ja i on..?! Naprawdę tak uważasz? - odwróciła wzrok.
- Będzie nowa para jak nic! - klasnęła w ręce Lucy.
- Erza, a co z tobą? - na twarz Wendy wkradł się złośliwy uśmiech.
- Nie ma jeszcze nikogo, kto podbiłby moje serce. - uśmiechnęła się smutno.
- Wendy?
- Ona ma 12 lat! - pouczyła Mirę Juvia.
- To nie znaczy że nie może jej się nikt podobać! - zaprzeczyła Strauss.
- Dobra... Mira! Czas na ciebie!
- Więc... Ten wasz trener... Jest całkiem... - zaczęła bawić się palcami.
- Trener? Chodzi o Gurina? - zdziwiła się Juvia. - Myślę że on ma się bardziej ku sobie z Lucy, chociaż... jest jeszcze Natsu..?
-Gurin... Natsu... - zaśmiała się blondynka i opadła na łóżko.
-Podobają Ci się?! - zapytała ja Scarlet. - Kto bardziej Gurin czy Natsu?
-No Lucy nam możesz powiedzieć! - zachęciła ja białowłosa.
-Eh... No... - zaczęła się jąkać - Nie podoba mi się żaden z nich...
-Kłamiesz! - zaprzeczyła młoda Marvell po czym rzuciła w przyjaciółkę poduszką - A ta sytuacja rano?
-Rano!? - Lucy zaruminiła się i schowała twarz w poduszce, którą uderzyła ją Wendy.
-Rano? - zdziwiła się Erza - Ah tak! Te wasze dzisiejsze zachowanie na spotkaniu! No dalej mów o co chodzi!
-Lucy? - Juvia szturchnęła ramię przyjaciółki - O co chodzi? Czemu się tak rumienisz?
-Wyglądasz ja świeżo wypieczona cegła! - krzyknęła Wendy przez co wszystkie osoby w pomieszczeniu zaniósł się głośnym śmiechem.
-Ej! Dziewczyny... - za drzwi dobiegł głos Natsu i Gray'a - Możecie trochę ciszej? Nie to, że coś, ale słychać was u nas w pokoju...
- Morda w kubeł! - warknęła Erza. - Lucy mów! Gurin czy Natsu?!
- Ale...o co chodzi? - zdziwił się Natsu.
- Em... Ja... Czy oni nie mogą sobie iść? - zawstydziła się i ukryła twarz w poduszce.
- Odpowiadaj! - zmusiła ją Scarlet.
- Ja...wolałabym chyba... - spojrzała na zdezorientowanych chłopaków w drzwiach. - Ehm... - zagryzła dolną wargę. - Gurina...? - szepnęła.
Wszystkim w pokoju opadły szczęki.
- Cholera Lucy...! - zdenerwowała się Tytania. - Mów prawdę.
- Zamknij się! Daj mi spokój! - wrzasnęła. - Co z ciebie za przyjaciółka...? - pomachała przecząco głową i wybiegła z pokoju mijając zdezorientowanego Gray'a i Natsu.
Erza spuściła głowę i zagryzła dolną wargę.
- Wy..! - spojrzała na chłopaków. - Spać...! Natychmiast... - syknęła.
-Ona kłamała? - zapytała zdezorientowana Juvia.
-Po tym co dzisiaj rano zobaczyłam trudno mi uwierzyć w to, że Lucy bardziej woli Gurin'a... - Wendy opadła na łóżko i zakrywa twarz kołdrą.
-Powiesz nam o co chodzi z tym 'rano'? - Scarlet uderzyła małą niebieskowłosą poduszką - Masz mi powiedzieć... - zmierzyła ją demonicznym wzrokiem.
-Ale ja nie wiem czy mogę... A tak przy okazji gdzie jest Levy? - młoda Marvell posmutniała.
-Levy nie przyszła - powiedziała Mirajane - Rozmawiała dzisiaj z Gajeel'em, chociaż rozmowa tego nazwać nie mogę bo Gajeel ja przeprosił a ona zhisteryzowała... Współczuję jej jak i zarówno Gajeel'owi.
-Co!? O czym ty mówisz!? - Erza prawie zachłysnęła się własną śliną.
-Prawdę... - zaśmiała się - Chyba zaczyna mu na niej zależeć...
-Idiota! - krzyknęła Juvia - Najpierw doprowadza ją torturami do szaleństwa, a teraz oczekuje, że mu od tak wybaczy! Nienawidzę takich ludzi!
-Whoa! Więc to są babskie pogaduchy! - zaśmiał się Natsu, który wciąż razem z Gray'em stali w progu drzwi.
-Chyba wyraźnie kazała wam iść spać! - Erza nie wytrzymała chwyciła za poduszkę na której leżała Wendy i rzuciła nią w chłopaków powodując tez tym nagłym zabranie poduszki upadek niebieskowłosej, która leżała na skraju łóżka.
-Ej my też chcemy poplotkować! - zaśmiał się Gray próbując wejść do pokoju.
-Nie! - Tym razem Juvia chwyciła za poduszkę i rzuciła w nic nie spodziewajacego się czarnowłosego.
-Dziewczyny! - krzyknęła Scarlet - Atakujemy!
- Yeah! - odkrzyknęły i zaczęły rzucać w bezbronnych chłopaków.
- Matko Boska!!! To potwory nie kobiety!!! - pisnął Gray i chwycił duszącego się piórami Natsu. - Musimy uciekać! - klepnął go w plecy.
- I tyle ich widziałyśmy... - otrzepała sobie ręce Scarlet, gdy przyjaciele uciekli. Wendy i Mira zebrały poduszki, które walały się po korytarzu.
- Więc... Wendy? - dopytała się czerwonowłosa.
- Dzisiaj rano ja i Levy zastałyśmy Lucy i... - jęknęła. - i Natsu jak spali.
- Mira możesz być z Gurinem! Szkoda że mój plan nie wypalił, a Lucy się na mnie obraziła... - posmutniała.
- Plan? - zdziwiły się obecne w pokoju.
- Jeśli przyznałaby teraz że on jej się podoba, to byłby odważniejszy, prawda? - westchnęła.
- Może masz rację? - uśmiechnęła się Wendy. - Dobrze, ej Erza! A jaki jest twój ideał...?
- Głupia Erza... - zachlipała. - głupi Natsu... głupia Lucy... - zaniosła się głośnym szlochem.
- Lucy? - zdziwiła się słysząc głos Ariany.
-O Ariana... - Otarł łzy i przywitała elfke ciepłym uśmiechem. - Nic się nie stało. - uprzedziła jż zanim Ariana zdołała zapytać.
- Jeśli nic się nie stało to czemu siedzisz tu sama i płaczesz? - zapytała po czym usiadła obok księżniczki.
-Po prostu jestem idiotką i tyle... - mimo spływających łez zaśmiała się.
-Chodzi o chłopaka? - blondynka objęła ramieniem dziewczynę.
-Skąd wiesz? - Lucy zdziwiła się - Czytasz w myślach!? - krzyknęła i odsunęła się - W takim razie o czym teraz myślę?
-Nie żartuj... - Ariana wstała a jej włosy zaczęły falowanć na lekkim wietrze - Lucy... Jeśli chodzi o miłość to nie za bardzo mogę Ci pomóc bo nie znam jeszcze zbytnio tego smaku, ale powiem Ci jedno... - wnuczka burmistrza zaczęła odchodzić zostawiając księżniczkę samą - Nadzieja umiera ostatnia! - krzyknęła po czym zniknęła za murami domu.
Tak nadzieja umiera ostatnia... Więc może powinnam dalej mieć nadzieję, że Natsu i ja...
-Eh... - westchnęła - Pewnie dziewczyny się martwią lepiej wrócę...
- Lucy? - zdziwiła się słysząc głos Ariany.
-O Ariana... - Otarł łzy i przywitała elfke ciepłym uśmiechem. - Nic się nie stało. - uprzedziła jż zanim Ariana zdołała zapytać.
- Jeśli nic się nie stało to czemu siedzisz tu sama i płaczesz? - zapytała po czym usiadła obok księżniczki.
-Po prostu jestem idiotką i tyle... - mimo spływających łez zaśmiała się.
-Chodzi o chłopaka? - blondynka objęła ramieniem dziewczynę.
-Skąd wiesz? - Lucy zdziwiła się - Czytasz w myślach!? - krzyknęła i odsunęła się - W takim razie o czym teraz myślę?
-Nie żartuj... - Ariana wstała a jej włosy zaczęły falowanć na lekkim wietrze - Lucy... Jeśli chodzi o miłość to nie za bardzo mogę Ci pomóc bo nie znam jeszcze zbytnio tego smaku, ale powiem Ci jedno... - wnuczka burmistrza zaczęła odchodzić zostawiając księżniczkę samą - Nadzieja umiera ostatnia! - krzyknęła po czym zniknęła za murami domu.
Tak nadzieja umiera ostatnia... Więc może powinnam dalej mieć nadzieję, że Natsu i ja...
-Eh... - westchnęła - Pewnie dziewczyny się martwią lepiej wrócę...
-Wróciłam dziew~ Kiedy blondynka weszła do pokoju osłupiała - Ale się o mnie martwiły... - zaśmiała się widząc śpiące przyjaciółki. - Co tu się stało? - zwróciła uwagę na porozżucane wszędzie pióra i skrawki poduszek. - Ah... - Jeszcze raz spojrzała na cztery dziewczyny śpiące w jednym łóżku i mimowolnie się zaśmiała - Ja też pójdę już spać... - wgramolila się pomiędzy przyjaciółki i usunęła.
- Lucy wstawaj!! - obudził ją pełen przerażenia krzyk.
W pierwszych sekundach nie potrafiła rozróżnić do kogo on należy. Powoli otwierała oczy.
- Eh..? Ariana? Co jest?! - prawie natychmiast podniosła się do pionu i zdała sobie sprawę, że na dworze jest niepokojąco ciemno, a obok niej nie ma przyjaciółek, z którymi zasnęła.
- Stało się coś nie dobrego! - szepnęła Ariana. - Jakiś potwór zaatakował miasto, każdego kogo dotknie przy głębokim smutku zamienia się, w swoje najgorsze cechy i mówi wszystko by doprowadzić cię do łez. Aż dziwne że cię nie obudziły. - blondynka była blisko płaczu.
- Co z Natsu i Gray'em?! - przestraszyła się. - Co z Erzą, Wendy, Juvią, Wendy i Mirą?!
- Uspokój się... Musimy iść do biblioteki i poczytać o tym potworze... Dziadek mi kiedyś o nim opowiadał... Mówią na niego Shā~
Ariana otworzyła szerzej oczy, a jej żółta skóra zmieniała się na szarą. Jej pełne życia, zielone oczy zmieniły się na niewyraźne i szare.
- Uciekaj... - zdąrzyła wypowiedzieć za nim ciemność całkowicie ją pochłonęła.
W pierwszych sekundach nie potrafiła rozróżnić do kogo on należy. Powoli otwierała oczy.
- Eh..? Ariana? Co jest?! - prawie natychmiast podniosła się do pionu i zdała sobie sprawę, że na dworze jest niepokojąco ciemno, a obok niej nie ma przyjaciółek, z którymi zasnęła.
- Stało się coś nie dobrego! - szepnęła Ariana. - Jakiś potwór zaatakował miasto, każdego kogo dotknie przy głębokim smutku zamienia się, w swoje najgorsze cechy i mówi wszystko by doprowadzić cię do łez. Aż dziwne że cię nie obudziły. - blondynka była blisko płaczu.
- Co z Natsu i Gray'em?! - przestraszyła się. - Co z Erzą, Wendy, Juvią, Wendy i Mirą?!
- Uspokój się... Musimy iść do biblioteki i poczytać o tym potworze... Dziadek mi kiedyś o nim opowiadał... Mówią na niego Shā~
Ariana otworzyła szerzej oczy, a jej żółta skóra zmieniała się na szarą. Jej pełne życia, zielone oczy zmieniły się na niewyraźne i szare.
- Uciekaj... - zdąrzyła wypowiedzieć za nim ciemność całkowicie ją pochłonęła.
_________________________
XD Kolejny rozdział skończony!
Jeszcze tylko cztery rozdziały i rozpocznie się moja ulubiona saga xD
Będzie się dużo działo xD
Z góry przepraszamy za wszystkie błędy ortograficzne ;-;
Nawet sokole oko Coco nie potrafi wszystkiego wyłapać xD
Jak podoba wam się podobał rozdział?
Pozdrawiamy! xD
Rozdział genialny!!!
OdpowiedzUsuńTypowe babskie pogaduchy, jak zawsze trzeba gadać o chłopakach i o niczym więcej XD Ale i tak najlepszy moment to jak dziewczyny atakowały Natsu i Graya poduszkami XD Ej Gray lepiej nie nazywaj nas potworami, bo to źle się dla ciebie w przyszłości skończy XD
Fajnie Lucy dzisiaj walczyła, a raczej trenowała :3
Jednym słowem fajowy rozdział :D
Ale mam was zabić, że skończyłyście w takim momencie >-<
Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^
Rozdział przecudny! Ciekawe, o co chodzi z tymi wspomnieniami Lucy...?
OdpowiedzUsuńJak przeczytałam, że Luce wybiegła to miałam nadzieję, że spotka Gurima... Takie moje ciche nadzieje...
Ale... ZABIJĘ za kończenie w takim momencie!!!
Pozdrawiam i ślę wenę!
Rozdział super :3 bardzo przyjemnie mi się go czytało :3
OdpowiedzUsuńNie będzie to zbyt ciekawy i długi komentarz bo zwyczajnie mi się nie chce >.<
Gomene, Lu-chan, Coco-chan;
Bardzo podobała mi się część z dziewczyńskimi pogaduchami. Chyba nawet najbardziej ^o^. Mam tylko jedno zastrzeżenie... nie wiem jak wyglądają ci nauczyciele >.< ale tak to rozdział bardzo mi się podobał.
Życzę weny i czekam na nexta :3
Najlepsze cytaty tygodnia:
OdpowiedzUsuń"Nie muszę ćwiczyć, jeśli teraz bym trenował to mój majestat i moja siła by was zabiła." + Levy mówiąca w trzeciej osobie
"Ej my też chcemy poplotkować!"
Nawet nie wiem jak skomentować ten rozdział.
Po prostu brak słów...
~ MuzykaMusicaGra
Hymm...
OdpowiedzUsuńWyłapałam kilka błędów, ale nie chce mi się pisać. &.&
No cóż, Muzyka ma racje z narracją z Levy. Tak nie może być. A jak było z tym ,,Ej my też chcemy poplotkować!" Brak przecinka. ,,Ej, my też chcemy poplotkować!" - XD ale to było zabawne... XD
No dobra... eeeeee.... myślę.... Super rozdział. Bardzo mi się podobał. A Levy mówiąca o zabijaniu... HAHAHAHAHAH XDDD
LUCY!!!! PAMIĘTAJ !!! MASZ NA WYCIĄGNIĘCIE DŁONI TAKIEGO FAJNEGO CHŁOPAKA... ;_; A TY!?
Lucy: .-.
-_-
Natsu: ;_;
Paczaj, Natsu płacze!
Lucy: -_-
Aha. Ok... No to z innej beczki... Dziwny ten potwór. XD Ale ciekawy. Co innego...? Brak przecinków przed ,,że"! Ja wgl ich nie pisałam, a teraz od nich się uzależniłam. XD
Oki... Kończę. :*
Kocham i całuje. Weny życzę i liczę na szybki rozdzialik. <3
///Nashi.
Ulubione momenty? Te co zwykle czyli nalu ^^. To jak zastali ich śpiących razem i babskie pogaduchy xd
OdpowiedzUsuńEpicki rozdział, z resztą jak wszystkie poprzednie!
OdpowiedzUsuńTe ich treningi były super, Lucy jest silna :) Tak coś czułam, że to ona, a nie Erza będzie jeźdźcem, chociaaaż.. i tak wszystko okaże się w kolejnych rozdziałach.
Podoba mi się zmiana Gajeela na dobre i liczę, że będzie z Levy.
Ale i tak najlepsze były 'babskie pogaduchy' i rzucanie poduszek w chłopaków :D Szkoda, że nie było takiej sceny w anime Fairy Tail haha. A i bardziej podoba mi się Juvia w tym opowiadaniu, niż w anime FT :P Oby była z Grayem.
Niech Lucy będzie z Natsu! On jest taki kochany, uwielbiam ich razem :)
Lecę do kolejnego rozdziału, pozdrawiam.