piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział 14 - Książka



Rozdział 14

Zamknęła drzwi na klucz. Nie obchodziło ją to gdzie będzie spać Juvia. Nie miała ochoty być nieskuteczne pocieszana. Zsunęła się po drzwiach i głośno nabrała powietrza do płuc, a po sekundzie wypuściła je. Kolejna porcja łez spadła na podłogę. Wstała i z szafy wyciągnęła koszulę nocną. Weszła do łazienki i przebrała się w nią. Dzisiejszego wieczoru nie chciała się kąpać. Nie teraz, nie kiedy czuje się jak wrak człowieka.
- On ją kocha...? Jak mogłam być tak głupia!? - uderzyła się w głowę. - Głupia, głupia, głupia Lucy! -zacisnęła oczy. Podeszła do okna i otworzyła je z zamiarem wyjścia na dwór, gdy nagle do drzwi ktoś zapukał.
- Hej... Księżniczko? Wszystko dobrze? - usłyszała zmartwiony głos Juvii. Blondynka podbiegła do biurka i zgasiła świeczkę próbując opanować oddech. - Dzisiaj Erza i Mira zaprosiły nas do siebie po balu... Ja zaraz tam wracam... Przyjdziesz?
Lucy nie odpowiedziała. Usłyszała głośne westchnięcie i odgłos schodzenia po schodach.
-Siłą byście mnie stąd nie wyciągnęły... - zaśmiała się lekko, ale po chwili wróciła do poprzedniego stanu... -Natsu i Lissana... - szepnęła rzucając się na łóżko i mocząc poduszkę . - Czemu miłość zawsze tak boli? - zapytała sama siebie spoglądając na otwarte okno przez, które teraz wypadało chłodne powietrze. - Zimno... - szepnęła podnosząc się do pozycji siedzącej i opierając się o ścianę - Zupełnie jak teraz w moim sercu. - starała się wytrzeć policzki, ale nie szybko ponownie stały się mokre - Może... Jestem za słaba by być z Natsu? Może za brzydka... - zamknęła oczy i uderzyła sobie poduszką w twarz.
- A może jestem po prostu tak beznadziejna? - załkała. Po chwili wyczerpana płaczem, zasnęła. Przez okno wpadało zimne powietrze, które drażniło ciepłą skórę śpiącej, zabierając jej całe ciepło. 

Na balu wszyscy doskonale się bawili. Poza kilkoma osobami.
- Nie dała się nabrać... Nie wróci tu... - uśmiechnęła się przepraszająco Juvia podchądząc do grupki przyjaciół.
- Natsu... Jakim ty jesteś idiotą! - na czole Erzy pojawiła się pulsująca żyłka.
- Dzięki... W ciągu tych trzydziestu minut zdąrzyłaś mi to powiedzieć ze sto razy... - burknął i spuścił głowę. Wendy położyła rękę na ramieniu czerwono-włosej.
- Erza... On też cierpi... Odpuść trochę... - uniosła kąciki ust ku górze.
- Masz rację Wendy... Przepraszam Natsu. Ty pewnie teraz przeżywasz to gorzej od nas.
-Chyba będziemy musieli ten bal skończyć szybciej niż to przewidywaliśmy. - do grupki przyjaciół niespodziewanie podszedł burmistrz miasta.
-Dlaczego? Wszyscy się świetnie bawią... - zaczęła Mirajane i rozejrzała się - Albo i nie... - dodała zauważając jak niektóre z par trząsą się z zimna.
 - Temeratura zaczęła drastycznie spadać. - zaczął - Jeśli zostaniemy dłużej na zewnątrz może to wszystkim zaszkodzić. - pstryknął palcami i jak na zawołanie za jego plecami zjawiło się kilka strażników. - Posprzątamy tu, a wy się wyśpijcie.
- Rozumiemy. Ariano, Levy, Wendy, Juvia chodźcie do nas. Zrobimy sobie babski wieczór. - zaproponowała Erza.
- A my? - spytał cicho Gray, wskazując na siebie i Natsu.
- A wy do łóżka i spać... - spojrzała na nich groźnie.
- T-t-tak jest... - pobiegli szybko w stronę domu.

- Natsu?
- Hmm?
- A ty... No wiesz... - Gray się zarumienił. - Masz dziewczynę?
- Gray sory... Jesteś moim przyjacielem, ale tylko przyjacielem nie licz na nic więcej! - różowowłosy odsunął się od niego.
- Nie  o to mi chodzi debilu! - warknął. - Tylko... Ja kocham Juvię i chciałbym jej to jakoś wyznać, ale... Nie wiem jak... - spuścił głowę zarumieniony.
- Gray... - różowo-włosy zatrzymał się i położył rękę na ramieniu przyjaciela - Jak dziś widziałeś nie jestem najlepszy w takich rzeczach... - szepnął i ruszył w dalszą drogą.
- Ale jak ty byś to zrobił? - krzyknął i podbiegł do oddalajacego się chłopaka.
- Ja? - Natsu ponownie się zatrzymał i przelotnie spojrzał na drogę, którą prowadziła do domku Lucy - Zapewne nie patyczkowałbym się i powiedział prosto z mostu to co czuje.
-Ale jednak jeszcze tego nie zrobiłeś. - czarno-włosy zaśmiał się i uderzając dość mocno towarzysza w ramię ruszył w stronę pokoju.

Poranne promienie słońca wdarły się do pokoju blondynki przez uchylone okno.
-Mhm... - dziewczyna powoli zaczęła się wybudzać. - Chłodno... - szepnęła otwierając oczy i ukazując światu swoje czekoladowe tęczówki. Wstała z łóżka i powolnym krokiem kierowała się w stronę okna. Gdy tylko się zbliżyła, a z zewnątrz zawiał zimniejszy wiatr nogi Lucy ugięły się.
Zakręciło jej się w głowie. Chwyciła się parapetu, żeby nie upaść. Zamknęła okno. Przed oczami pojawiły jej się mroczki, a sama czuła, że brzuch ją strasznie boli.
- Oh... To chyba z głodu... Nie jadłam wczoraj obiadu... - uśmiechnęła się słabo i poszła do łazienki. Wzięła szybki prysznic i ubrała się w codzienne ubrania. Zanim wyszła z pokoju odczuła silny ból w okolicach brzucha.  Skuliła się i spojrzała w stronę drzwi. Nacisnęła klamkę i wyszła z pokoju. Nagle ktoś przed nią stanął.
- Lucy! Właśnie miałam po ciebie iść! - uśmiechnęła się do niej serdecznie niska osóbka.
- Levy... Było już śniadanie?
- Tak, właśnie z niego wracam. - chwyciła blondynkę za dłoń. - Lucy pójdziesz se mną do biblioteki? Ariana mówiła mi, że znajdę tam coś dla siebie.
- Tak Levy, oczywiście... - uśmiechnęła się słabo.
- Lucy, ale czy na pewno? Może pójdziemy potem... Nie wyglądasz najlepiej... - Levy przegryzła dolną wargę.
- Nie, nie... Nie ma takiej potrzeby. - zaśmiała się blondynka. - Chodź idziemy! - pociągnęła ją w stronę wyjścia z domu.

-Ahh!! - niebiesko-włosa stanęła na środku ogromnej biblioteki. - Jak tu pięknie! - krzyknęła wskazując na zabytkowe meble i mnóstwo książek.
-Przypomina mi bibliotekę, którą miałam w pałacu... - brązowooka zamyśliła się.
-Miałam? - spytała zaciekawiona Levy biorąc do rąk kilka książek o tematyce magii takiej jak 'Solid Script'
-Tak... Gdy miałam 11-14 lat moim drugim domem stała sie zamkowa biblioteka, do której znalazłam tajemne przejście znajdujące się w moim pokoju. Spędzałam tam okropnie dużo czasu czasami olewając swoje obowiązki i ludzi mnie otaczających. Niestety... - na chwile zawiesiła głos - Gdy miałam 15 lat biblioteka spłonęła razem z całą zawartością... Przyczyną pożaru do teraz jest nieznana, a bynajmniej ja jej nie znam. Pamiętam ten dzień doskonale, to ja wtedy odkryłam, że mój drugi dom płonie. Już wtedy pomieszczenie było doszczętnie zniszczone więc jak zawiadomiłam strażników i doradcę... z biblioteki został tylko popiół.
- Przykro mi. - posmutniała Levy. - Patrz... - wskazała na jedną ze stron. - Jeśli nauczę się magii, to stworzę dla ciebie taki oto portal. - przejechała palcem po napisie "Portal do podróży w czasie" - I uratujemy twoją bibliotekę! - pocieszyła ją.
- Najbardziej jest mi przykro z podowu moich powieści, które pisałam... - westchnęła księżniczka i usiadła na krześle obok stolika.
- Pisałaś powieści?! O czym? - ożywiła się niebieskowłosa.
- Zazwyczaj pisałam o miłości... Główną bohaterką zawsze była jakaś piękna księżniczka! Miała dwóch służących, którzy oddaliby za nią życie! Jeden nazywał się Kasai, a drugi Chiru. I jeden z nich zakochał się w księżniczce, ale wtedy porwał ją smok i zabił oby dwóch... - spuściła głowę.
- Skąd tobie Lucy się wziął pomysł na taką książkę? - zdziwiła się Levy i bardziej wczytała się w lekturę.
- Nie wiem... Coś mi "kazało" tak pisać. - blondynka była lekko zamglona.
- Lucy! Lucy! Kiedyś napiszę książkę o tobie! "Księżniczka dobra" i będzie o naszych przygodach! Będzie cudowna! Piękna! - odwróciła się do księżniczki plecami i chwyciła kolejną książkę.
- Cieszę się... - jęknęła.
- Patrz... Żeby ten portal działał potrzebujemy kryształów... Wody, ognia, powietrza, ziemi i ~
Levy wzdrygnęła się słysząc jak coś upadło. Odwróciła się i z przerażeniem odkryła, że blondynka leży nieprzytomna na ziemi.
-Lucy! - krzyknęła podbiegając do nieprzytomnej przyjaciółki. - Co się stało!? - niebieskowłosa kompletnie nie wiedziała co ma zrobić. - Potrzebuje pomocy, sama nie dam rady cie unieść... - W oczach Levy pojawiły się łzy - Za chwilę wrócę... - szepnęła i pobiegła w stronę wyjścia.
Gdy tylko wyszła z biblioteki natychmiast zaczęła rozglądać się za jaką kolwiek żywą duszą będąca w pobliżu. Nie widząc nikogo ruszyła dalej pędem przed siebie. Dobiegła do ratusza. Nikogo...
-Gdzie są wszyscy!? - pisnęła i chciała iść dalej kiedy na kogoś wpadła. - Przepraszam... - powiedziała i zamarła spoglądając na twarz przechodnia.
-Levy co się dzieje? - tuż przed nią stał Gajeel - Nic ci nie zrobię... - szepnął podnosząc ręce do góry.
Wszystko byle nie on...
 Przeleciało jej przez myśli.
Jednak to jedyny sposób by uratować Lucy...
 Spuściła głowę mówiąc tym razem głośno.
- Musisz mi pomóc uratować Lucy! - krzyknęła.
- Uratować Lucy? Co jej się stało?
- Chodź ze mną! - pisnęła i mimo rosnącego przerażenia pociągnęła go za rękę. Zdezorientowany mężczyzna biegł za przestraszoną dziewczyną. Jego zdziwienie wzrosło gdy zobaczył leżącą blondynkę na marmurowej podłodze.
- Cholera... Lucy? Co się stało Levy?! - krzyknął podbiegając do księżniczki i biorąc ją na ręce.
- N-nie wiem! Odwróciłam się, żeby zabrać książkę i nagle usłyszałam jak coś spadło na ziemię! Odwróciłam się i ona... już tak leżała. - zalała się łzami.
- Przepraszam. - Gajeel spuścił głowę zdając sobie sprawę, że nie powinien krzyczeć na dziewczynę, która już i tak martwiła się o przyjaciółkę.
- Gdzie są wszyscy? - Levy popatrzyła na bladą skórę księżniczki.
- Nie wiem... Może odsypiają? - mruknął. - Ariana i Gurin pomagali Shiro w sprzątaniu.
- Tak. Sama byłam u Erzy i Miry, ale ja wstałam pierwsza... - wytarła dłonią policzki. - Musimy ją ratować! - pisnęła.
- Rozumiem! - krzyknął i wziął nieprzytomna księżniczkę na ręce. - Spotkamy wszystkich najprawdopodobniej w ośrodku. - dodał wychodząc z budynku.
-Tak... - szepnęła Levy i spojrzała na oddalone drzewo z napisem "Ośrodek jeźdźca" - Na szczęście to niedaleko...

-Nikogo nie ma... Dziwne. - rzekł Gajeel, gdy wchodzac do ośrodka nie zastał w salonie nikogo. - Levy... - spojrzał na towarzyszke - Mogłabyś pójść po kogoś? Zapewne śpią w swoich pokojach.
-Do-dobrze... - zgodziła się niechętnie nie chcąc zostawiać przyjaciółki w rękach osoby przez, którą zwariowała, lecz nie chciała też, żeby blondynce coś się stało. - Halo jest tam ktoś? - zapukała kilkakrotnie do jednego z kilku pokoi. - Halo potrzebuję pomocy! - Tym razem krzyknęła waląc pięścią w drzwi.
-Levy?... - z przeciwnego pokoju wyszedł Natsu ubrany w same bokserki z rozczochraną fryzurą i podkrążonymi lekko oczami.
-Natsu... - dziewczyna zarumieniła się - Potrzebuje pomocy!
-Co się stało? - zapytał wchodząc lekko do swojego pokoju i ściągając z krzesła spodnie a następnie je zakładając.
-Lucy jest nieprzytomna.!
- Co?! - wyłupił oczy i przewrócił się. Szybko założył spodnie i tunikę rycerza. Podszedł do drzwi Erzy i Mirajane i walnął w nie. W drzwiach pojawiła się dziura, a przez dziurę Natsu zabijał wzrok Ariany. Otworzyła drzwi i uderzyła go z całej siły.
- Te..drzwi... Były otwarte!! - krzyknęła. - Co się stało?
- Lucy zemdlała! - krzyknęła Levy i pociągnęła Arianę na dół, gdzie Gajeel czekał.
- I co idioto nie niesiesz jej do szpitala?! - zdenerwowała się. - Cholera... To za daleko teraz, a my nie mamy czasu... Zanieś ją do pokoju! Zaraz ja i Levy do ciebie dojdziemy! - rozkazała i jak oparzona biegła w stronę kuchni. Wyjęła z szafki apteczkę i ruszyła na górę, do pokoju Lucy. Wbiegła tam i od razu podała leki nieprzytomnej. - Levy biegnij po Wendy! - krzyknęła, a na jej czole pojawiły się kropelki potu.
-Będzie dobrze? - obok zdenerwowanej elfki pojawił się Natsu i Erza.
-Nie wiem... Nasze leki są dostosowane do potrzeb nas - elfów. Nie jestem pewna jak na nie zareaguje organizm księżniczki, ale miejmy nadzieje, że to przyswoi i pomoże. - powiedziała siadając na krzesło i bacznie przyglądając się Lucy.
-W takim razie będę czekał. - rzekł różowowłosy i poszedł w ślady Ariany.
-Miejmy nadzieję, że zadziała. - dodała Mira stojąca w drzwiach pokoju. - Bo nadzieja zawsze umiera ostatnia... - szepnęła i wyszła zostawiając trójkę osób czuwajacych nad Lucy.

___________________________

Jak wrażenia po rozdziale? ^^ 
Chyba jednak mnie i Lunę kochacie ;-; 
9 komentarzy pod ostatnim rozdziałem...
Byłam taka szczęśliwa <3 Dziękujemy! 
Do następnego razu! 
Pozdrawiamy! 

9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Fajny rozdział. ;3
      Gajeel: Ja pierdole, jesteś taka... ach! Nie mam słów do Ciebie, beznadziejna pisarko! Weź się w garść i pisz dłuższe komy, wiedźmo!
      Gajeeeeel, gomeeene. ;______________________________________;
      Gajeel: Nie beecz mi tutaj! DO ROBOTY, IDIOTKO!
      Oke.
      Luuuuusia zemdlała. *u* Co za idiotka, jak ona może myśleć, że Natsu woli lisanne?!
      Gajeel: Lisanna z dużej litery, zapomniałaś o ,,ę'' na końcu.
      Sumimasen!
      Gajeel: Pierdolę, nie chcę z Tobą współpracować!
      Gajeeeeeeeeeeeel mnieeeeee nie kochaaaaa!!! ;______; Levy, zaradź coś, on Cię przeprasza, a mnie nie chce!
      Levy: Taka jest wola ałtorek.
      Gajeel: Autorek*
      Levy: Skoro taki mądry, to idź stąd, Ainsztainie!
      Gajeel: Einstein*, Wypchaj się, mała!

      Gray kocha Juvię *u*, GRUBIA!
      Gajeel: Gruvia*, iż w Japonii wymawia się ,,Jubia", ale i tak nadal jest Gruvia.
      Jajoi! A ja myślałam, że już Gray wyzna miłość Natsu! ;(
      Gajeel: Yaoi*, wyobraź sobie, że niektórzy nie lubią gejów.
      Ale ja wielbię...
      Gajeel: Wiedźma.
      Potwór.
      Gajeel: Idiotka.
      Debil.
      Gajeel: Kończę tą gównoburzę, nie ma sensu z Tobą gadać.
      ;-;

      Levy zarumieniła się na widok Natsu!? Ja pierdole!
      Gajeel: Ta zniewaga, krwi wymaga!
      Zgadzam soię!
      Gajeel: Się*, idź się poucz.

      To tyle... ;_________________________;

      Pozdrawiamy i weny wołamy!
      Nashi&Gajeel
      Gajeel: Gajeel&Nashi*
      Idiota!
      Gajeel: Kurwa, kończ!
      Papa ;-;

      Usuń
  2. Rozdział genialny :D
    Biedna Lucy ;-; Mam nadzieję, że będzie z nią wszystko okey :3
    Ale dlaczego ona myśli, że Natsu kocha Lisannę! Dziewczyno przejrzyj na oczy! On przecież kocha ciebie XD
    Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisz kolejny rozdział ;D Ploseee ;c

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedna Lucy, szkoda mi jej ale...mam pomysła. Hihi, niech Natsu pobawi się w księcia i ją pocałuje, a Lucynka jak śpiąca królewna, magicznie wybudzi się ze snu. Haha, żartowałam, wolę twoje zakończenie bo wiem że będzie lepsze. Ciekawi mnie Gajeel i co takiego zrobił Levy że ta się tak go boli. No... i oczywiście moje kochane NaLu, oby się w końcu zeswatało bo jak nie to ja zaraz tam do nich pójdę i przejmę sprawy we własne ręce :D Pozdrawiam i wenki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Awww... Jakie cudo! Jesteś genialna!!
    Laxus: I tylko tyle?!
    Nie!! Nie wcinaj mi sie w koma piorunochronie!!!
    Laxus: To pisz więcej!!!
    Przecież piszę, tylko mi włazisz w koma!!
    Laxus: Już idę...
    No i fajnie!!
    No nie mogę... Luśka zemdlała... Levy rumieni się na widok Natsu! Gajeel niesie Luce... Czuper!!! Nie mogę doczekać się kolejnego!
    Laxus: Ślemy wene i pozdrawiamy!
    Tenshi&Laxus
    Laxus: Na odwrót powinnaś napisać!
    Idź w pyry!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ech, a już myślałam, że będzie Gratsu...

    Gajeel : ... Ostatnio mnie parujesz ze szczeniakiem, a teraz to... No ja pier*tęcza*. Ku*tęcza*...

    To nie moja wina, tylko mojego mózgu >3< No, ale wracając do rozdziału...
    Ja~ GaLe! GaLe! ^^ No i Lushii zemdlała, więc teraz wszyscy fani nice body Luce powinni iść was spalić, czy coś, więc.... *zapala pochodnię*

    Gajeel : OI! Nie w domu! Idź świrować do ekshibicjonisty!

    Ale Gray-sama mi nie pozwala do niego chodzić ;w; Mówi, że zaśmiecam mu lacrimę ;w;

    Gajeel : Dobra, lepiej ja skończę ten komentarz... Więc *ekchem*... Slamander nadal jest idiotą, przez którego blondyna beczy no i jest smutno, bla, bla, bla, potem krewetka bierze ją do jej świata *czyt. biblioteka* no i super. Dostaje krwotoku i wszyscy stoją nad księżniczką...

    Zapomniałeś o tym, że dąsałeś się przez te wszystkie dni i dlatego nie pisaliśmy koma - za~zdrosny :3

    Gajeel : NIE! >///<

    Pozdrawia Gasica :P
    PS Weny! Weny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Oooo i koniec pierwszej sagi.. no cóż, biorę się za czytanie kolejnej.
    Te 14 rozdziałów bardzo mi się podobało! Cieszę się, że znowu trafiłam na tego bloga.
    Nie ukrywam, że najbardziej lubiłam relacje Natsu-Lucy. Szkoda, że "zawsze coś" i nie mogą być razem ;p Ale dobrze, że ich romans nie leci za szybko. Gruvia też jest super i ciekawe co dalej będzie z Gajeelem i Levy :)
    Akcja od początku do końca była dobrze przemyślana. Treningi, kłopoty, romanse, różne pomysły - mega! Były smutniejsze ale i zabawniejsze momenty, nie nudziłam się ani przez chwilę.
    Tak więc czytanie sprawiło mi wiele frajdy, mam nadzieję, że ten blog będzie miał jeszcze duuużo rozdziałów :D Końcówka tego rozdziału jest bardzo interesująca, więc nie będę się dłużej rozpisywać i lecę czytać dalej!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Domi L