niedziela, 31 stycznia 2016

Rozdział 27 - Dusza ognia

Rozdział 27

 W jaskini panował nieprzyjemny upał. Skały były rozgrzane, a drzewa (których i tak było tu niewiele) paliły się. Języki ognia tańczyły nad lawą łaskocząc delikatnie ciało potwora podziwiającego walkę przyjaciół. Śmieszyła go troska Natsu, Gray'a i Gajeela, którzy nawet w obliczu zagrożenia nie chcieli skrzywdzić przyjaciółek. Parnota nie sprzyjała walce. Mag ognia, który mimo wszystko nie pocił się tak intensywnie jak jego pozostali koledzy dyszał ciężko. Z każdą chwilą musiał nabierać nowe chausty powietrza. Unikał zwinnie ciosów księżniczki, która była niezadowolona z tego, że już długo go nie trafiła. Gray wytworzył lodową tarczę, która uratowała go przed sztyletami Juvii. Jednak nie minęła długa chwila gdy lód zaczął się topić i parować co wykorzystała Levy uderzając czarno-włosego młotem posyłając go kilka metrów dalej. Lucy również postanowiła skorzystać z pary unoszącej się w jaskini i przeskakując nad Natsu znalazła się za nim. Gdyby nie jego szybki refleks skończyłby swoje życie zabity przez najważniejszą mu osobę, która nie wiedziała co robi. Uchylił się zanim blondynka zdążyła przebić go włócznią. Zagryzła wargi ze złości.
- Lucy proszę. Ty nie wiesz co robisz. - mag ognia odskoczył od niej o parę metrów kątem oka patrząc na walkę Gray'a i Gajeela. Strażnik lodu nie używał miecza przeciwko Juvii. Aby unikać sztyletów tworzył coraz więcej zapór lodowych, które po kilku sekundach topiły się. Magini wody jak w transie miotała w chłopaka ostrza chcąc go jak najbardziej zranić. Każdy jej ruch był chaotyczny. Jakby w głębi duszy powstrzymywała siebie samą przed miotaniem bronią. Nagle Gray został odtrącony do tyłu przez Gajeel'a, który oberwał od Levy.
-Gray! - czerwono-włosa poderwala się do biegu, kiedy Juvii udało się zranić przyjaciela w ramię. Nim zdążyła cokolwiek zrobić, potwór uderzył swoją potężną łapą w ziemię. Powstało kilka nowych wyrw, z których zaczęły wychodzić początkowo niewielkie szkielety. Erza zaśmiała się kpiąco depcząc kilka z nich. Jednak gdy ona była zajęta miażdżeniem jednych potworów, inne szkielety z każdą sekundą rosły. Nie minęła chwila gdy dziewczyna została zaatakowana przez trochę większych od niej wojowników ognia.
- Cholera. - skomentowała szkarłatno-włosa zanim została odtrącona na ścianę. Szybko doszła do siebie i prędko natarła na przeciwników. Gdy większość z nich była pokonana, a Erza mogła trochę odetchnąć kości wrogów, których pokonała chwilę temu zaczęły się zrastać. Zła ponownie zaczęła walczyć. Szkoda tylko, że ta walka była niczym niekończąca się praca Syzyfa. Szkielety odnawiały się gdy ona walczyła z innymi. 
- Jesteś taki słaby. - zakpiła Juvia wymierzając ostrze w stronę chłopaka. - Nie było by w tym nic złego gdybyś po prostu przyznał, że jesteś słaby. - wzruszyła ramionami. - Ale ty się upierasz walcząc ze mną. Jak to jest być przegranym? - zachichotała gdy Gray podniósł się i przetarł ręką pot z twarzy.
- Nie jestem słaby. - wydukał. - Przegranym? Juvia proszę cię. - zaśmiał się. - Nie jestem przegrany dopóki mam dla kogo walczyć. Sztuką nie jest być silnym, ale nie poddawać się i dążyć do celu dla ważnych ci osób. Dlatego nie uważaj, że już mnie pokonałaś. - zaśmiał się gromko wywołując coraz większe zdezorientowanie​ u przeciwniczki. - Prawdziwa walka nie toczy się między nami tu, teraz, ona toczy się w twoim ciele. - mag lodu chwycił za rękojeść miecza. - Ponieważ Juvia walczy! - krzyknął i zamroził ciało dziewczyny. Szybko do niej podbiegł i przytulił zanim lód stopniał.
- C-Co?
- Juvia proszę wróć... - wyszeptał bardziej przyciągając jej głowę do rozgrzanej klaty. - Kocham cię. - wyszeptał. Kobieta zasyczała z bólu i chwyciła się za głowę odpychając chłopaka. Padła na kolana krzycząc i próbując się opanować.
- G-Gray... - powiedziała ostatkiem sił. Przejechała dłonią po podłodze zaciskając ją na drobnym piachu. - N-Nie u-u-miem... 

Za Juvią mignęła szybko postura Levy, która walczyła z Gajeel'em tak zaborczo jak nigdy.
- Nienawidzę cię! - krzyczała. - Zdechniesz w męczarniach! Słyszysz?! Już ja tego dopilnuję! - uderzyła mężczyznę. Gajeel przeturlał się parę metrów. 
- Levy proszę uspokój się. - poprosił powoli wstając. - Wiem, że cię skrzywdziłem..
- Nic nie wiesz. - nagle stanęła patrząc prosto w jego oczy. - Chciałam być tylko normalną dziewczyną i żyć razem z moimi rodzicami. Nigdy nie prosiłam cię, żebyś napadał na moją wioskę! Nigdy cię nie prosiłam byś zabijał moich rodziców! - wrzeszczała. Była wściekła. Oczy płonęły jej nienawiścią. - Nie prosiłam cię o tortury. Nie prosiłam o gwałt. Nie prosiłam o to! - Gajeel zagryzł dolną wargę. Dopiero teraz, gdy Levy wykrzyczała mu to w twarz zrozumiał jakim był potworem. 
- Wiem. Byłem bezwzględny i okropny! - przerwał jej. Ton jego głosu odbił się echem po jaskini. Niebiesko-włosa spojrzała na niego ocierając łzy spływające po jej rozgrzanych policzkach. - Gdybyś wiedziała jak bardzo tego żałuję. Nie wiem co mam zrobić być mi wybaczyła. Wiem, że będzie to trudne. Wiem, że praktycznie niemożliwe... Ale każdy zasługuje na drugą szansę. Nawet tak odrażająca osoba jak ja. Przepraszam! Jeśli mi nie wybaczysz... Równie dobrze możesz mnie teraz zabić. - skłonił się pociągając nosem. Levy w szoku patrzyła na przechylającego się chłopaka. Podniosła młot i ciągnięta zemstą podeszła do czarno-włosego. Uniosła broń nad głowę. Gajeel zacisnął mocniej powieki. Minęła dłuższa chwila aż Levy postanowiła coś zrobić. Ręce jej zdrętwiały, a młot upadł z łoskotem obok Gajeela. Z ociąganiem spojrzał w płaczącą Levy. Jej oczy były normalne. Błyszczały niczym gwieździste niebo. Czerwona mgła opuściła jej ciało i wróciła do monstrum.
- Nie potrafię... Nie potrafię cię zabić. - padła na kolana zanosząc się płaczem. - Gajeel... Przepraszam za wszystko... - załkała głośno wtulając się w mężczyznę. Były generał Styks przytulił ją mocno. W pewnym momencie po jego policzkach zaczęły ciurkiem płynąć łzy.
- Ty płaczesz? - zająkała się.
- Nie... Twoje włosy kują mnie w oczy... - próbował się zaśmiać, ale nie udało mu się. Za to rozbawił Levy, która po kilku sekundach po prostu zemdlała. 
Juvia leżała na ziemi wydając głośne jęki bólu. Starała się opanować swoje ciało. Uniosła drżącą rękę w kierunku nieprzytomnej Levy w ramionach Gajeel'a. Gray przykucnął obok niej i podniósł ją delikatnie z ziemi. Nachylił się nad nią. Czuł jej przyspieszony, ciepły oddech. Patrzyła na niego spod lekko zmrużonych oczu. Machała nogami chcąc się wyrwać, ale mag lodu bardziej ją przytulił. Po chwili ucałował jej wargi. Pocałunek był delikatny, jakby czarno-włosy bał się, że zrobi Juvii krzywdę. Niebiesko-włosa miała szeroko otwarte oczy. Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Strażniczka powoli zamykała oczy i oddała pocałunek. Chłopak czując, że dziewczyna przestała się ruszać oderwał się od niej i zaniepokojony spojrzał na jej twarz.
- Zemdlała... - westchnął z ulgą. Po chwili przytulił ją mocno jakby obawiając się, że kiedyś może ją stracić. Szkarłatna mgiełka opuściła ciało Juvii i wróciła do potwora. Nagle Gray usłyszał trzask. Odwrócił się w stronę walczącej Lucy i Natsu. 

- Lucy proszę opanuj się! - Natsu złapał włócznie w połowie i spojrzał głęboko w oczy blondynki. - Wiem, że wcale nie chcesz mnie skrzywdzić! - księżniczka opuściła włócznię i robiąc pół-obrót wymierzyła udezenie prosto w klatkę piersiową  różowo- włosego. Z powrotem chwyciła włócznię i mocno ugięła się na nogach kierując ostrze w stronę przyjaciela. Zaczęła biec w jego stronę, ale stało się coś nieoczekiwanego. Ziemia zatrzęsła się, a jeden z wulkanów wybuchł. Księżniczka upadła, a skały nad nią skruszyły się. Kilka stalaktytów oderwało się i spadała wprost na dziewczynę.
- Lucy! - Natsu momentalnie wstał i rzucił się wprost na Lucy odpychając ją. Niestety ostra skała przeszyła na wylot ciało maga ognia. 
Serce dziewczyny ścisnęła okrutna trwoga gdy chłopak stał nad nią trzymając się za brzuch z wbitą skałą. Poczuła, że znowu potrafi panować nad swoim ciałem. Mgła zniewalająca jej umysł leciała teraz w stronę Vulcanusa. 
- N-Natsu... - szepnęła cicho. Mag ognia padł na ziemię podkurczając z bólu nogi. Chciał coś powiedzieć Lucy, która teraz z płaczem podpełzła do niego. Pomachała przecząco głową nie dopuszczając do siebie myśli, że różowo-włosy mógłby umierać.
- Ja..ja przepraszam! - załkała opierając głowę na jego czole. Chłopak nabrał powietrza do płuc.
- Nie masz za co. Cieszę~ się, że jesteś już bezpieczna. - wystękał.
- Natsu! - tuż za nimi znalazła się Erza. - O Boże. - jęknęła. Blondynka szybko wstała i na drżących nogach podeszła do Vulcanusa.
- Błagam uratuj go! Błagam! Jesteś strażnikiem! - zawyła.
- Twoi przyjaciele przeszli próbę miłości. - spojrzał na Gray'a i Juvię. - Przebaczenia. - jego wzrok padł na Gajell'a. - I odwagi. - dokończył. - Jednak ty jeźdźcu masz za zadanie pokazać mi ile ty jesteś warta! - zagrzmiał, a z sufitu spadły odłamki skał. - Pokaż mi na co stać jeźdźca Brillo! - podłoga pod nimi się zapadła.


_______________________________

Rozdział trochę chaotyczny! 
Ale tak właśnie miało być, więc mamy                 

nadzieję, że się nam udało! Walka trzech                      
paringów w końcu powinna być chaotyczna xD
Pozdrawiamy i dziękujemy za komentarze!

6 komentarzy:

  1. Przypominam o tym, że nominowałam tego bloga do LBA. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętamy, pamiętamy ;) Jak będziemy mieć trochę czasu to odpowiemy na pytania ^^

      Usuń
  2. Popłakałam się. Biedny Natsu! 😢
    No i kto wymyślił cytat ,,Sztuką nie jest być silnym, ale nie poddawać się i dążyć do celu dla ważnych ci osób. " ? Jest cudowny 😄 ślę wenę i miłej pracy przy kolejnych rozdziałach 😁

    OdpowiedzUsuń
  3. Jednym słowem boski. Czekam z niecierpliwością na nexta i przesyłam ogromną ilość weny :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny czekam na next.
    ~Weeeeeeeeeenochy ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny rozdział *-*
    Był taki cudowny, ze po prostu brak mi słów *^*
    Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Domi L